JAN z Koszyczek (przekład) - ROZMOWY, KTÓRE MIAŁ KRÓL SALOMON MĄDRY Z MARCHOŁTEM GRUBYM A SPROSNYM, A WSZAKOŻ, JAKO O NIM POWIEDAJĄ BARZO Z WYMOWNYM, Z FIGURAMI I Z GADKAMI ŚMIESZNYMI.pdf

(104 KB) Pobierz
WIELMOŻNEJ I ŚLACHETNEJ PANIEJ ANNIE Z JAROSŁAWIA,
KASZTELANCE WOJNICKIEJ, SPISKIEJ, OŚWIĘCIMSKIEJ, ZATORSKIEJ
STAROŚCINEJ ETC. WIELKIEJ RZĄDŹCZYNEJ KRAKOWSKIEJ, PANIEJ
MOJEJ NAŁASKAWSZEJ, JERONIM WIETOR, IMPRESSOR, SŁUŻBĘ SWĄ
POKORNĄ I UKŁONEM POWIADA.
Gdym przeszłych lat, wielmożna pani Anno wojnicka, pani moja łaskawa, tu, w ty
strony, do Polski, przyszedł, nie tak dla chciwości bogactw albo mienia, ale więcej
dla czci a sławy pospolitej tego sławnego królestwa polskiego, dlatego myśląc a
chcąc niejaką wdzięczność a pożytek uczynić Polakom, myśliłem mowę polską i
księgi polskie moim nakładem wybijać. Która rzecz aczkolwie wielką trudność w
sobie miała a ukazowała, a wszakoż ja, zjęt chciwością a świebodnością ziemie tej
polskiej, znamienitej a wszech naobfitszej, tymem więtszą chciwość miał. Ale
jeszcze, gdy częstokroć słudzy twej wielmożności przychodząc do mnie, cni słudzy
cnotliwej paniej, ode mnie żądali, iżbych polskim pismem nieco wybijał; gdyżem
poczuł tak wielką żądzą tych twoich sług albo wielmożności waszej, nie mogłem się
wstrzymać, bych w tym wdzięczności nie ukazał wielmożności waszej, dla waszej
osobliwej cnoty, którą wszytkim ukazujecie, częścią też dla wielkiej łaski a cnoty
męża waszego naślachetniejszego, a króla jego miłości, pana naszego
namilościwszego, pana radnego. Bo ona łaska a lutość pana jego miłości twego w
dobrej mi pamięci jest, bo gdym jechał do Polski, a będąc blisko Krakowa, tamem z
rzeczami swoimi w wielkiem błocie zawiąznął, jego miłość pan twój, w ten czas
jadąc w drogę, wolał sobie zmieszkać, a mnie z błota wyrwać. O panie łaskawy, o
panie miłosierny a lutościwy! Nie mam ci czym tej lutości odsłużyć albo oddać, ale
tym pismem a wybijaniem imię twoje a twój nad ubogim cnotliwy uczynek chcę na
wieczność dać. Przeto już ja, zjęt tą wielką chciwością, gdyżem zgotował litery a
wszytki ku pismu potrzeby, myśląc co bych miał tak krotofilnego naprzód wybijać,
wziąłem przed się śmiesznego a krotofilnego Marchołta gadanie z Salomonem, który
moim własnym nakładem, przez Jana bakałarza z Koszyczek, też sługę twego
pokornego, wyłożon jest w polskie z łaciny. Którego, wielmożna pani wojnicka,
wielmożności twej polecam i jako mówią pospolicie, poświącam i oddawani, nie
dlatego, iżby ty nie była dostojniejsza więtszego a znamienitszego daru, ale iż na ten
czas, dla mojej żądze] odsłużenia wielikiej, którą mam ku waszej wielmożności, nie
miałem nic takiego, waszej wysokiej personie dostojnego. Przeto, miłościwa
gospodze, wielmożna pani Anno wojnicka; przyjmi tego, teraz ku czci a sławie na
potem twojej, Marchołta, z wesołością a z wdzięcznością, wrychle wielmożność
twoja wićle mych rzeczy, ważnych ku czci a chwale twojej, poślubione masz mieć. A
gdy to według twej wysokiej a ważnej ślachetności przyimiesz, Jeronima z. Wiądnia,
cudzoziemca, impressora i Jana bakalarza z Koszyczek, wykładacza, pokornych sług
swoich nie racz zapominać, to będziesz raczyła uczynić, jako pani miłościwa,
łaskawa a z rodu wysokiego pana krakowskiego i z wysokiej cnoty poszła. Zatem się
miej dobrze, pani miłościwa a lutościwa! Dan list z domu naszego we wtorek przed
świętym Tonią 4 apostołem, lata bożego narodzenia 1521.
[Fragment I]
Gdy Salomon był na stolcu ojca swego Dawida, pełen mądrości i bogactw, uźrzał
niektórego człowieka, imieniem Marchołta, przychodzącego od wschodu słońca, na
obliczu żadnego i grubego, ale barzo wymownego. A żona jego była z nim, która była
barzo straśliwa i głupia; które gdy Salomon kazał przed się przywieść, tedy stanęli
oboje przed nim, społem na się patrzając. A wzrost Marchołtów był krótki, mały a
miąszy, głowę miał wielką, czoło szyrokie, czyrwone a zmarszczone, uszy kosmate a
zwieszone do pół lica, oczy miąsze a płynące, wargę spodnią mało niejako u wałacha,
brodę smrodliwą a kosmatą jakoby u kozła, ręce jakoby klocki palce krótkie a wiąsze,
nogi okrągłe, nos miąszy a garbaty, wargi wielkie a wiąsze, oblicze jakoby u osła,
włosy jakoby na koźle, obów nóg jego była chłopska a barzo gruba, skóra jego
kosmata a błotna, suknia jego krótka telko do lędźwi, nogawice jego fałdowne,
odzienie jego farby barzo grubej. Żona też jego była malutka a barzo miąsza, z
wielkimi cyckami, włosy jej były jakoby szczeciny, brwi wielkie, ostre a smrodliwe
jakoby na grzbiecie u wieprza, brodę jakoby u kozła, uszy jakoby u osła, oczy
pochmurne a płynące, wzrok wężowy, ciało czarne a zmarszczone, cycki sinie jakoby
ołów, pałce miała krótkie, mając na nich żelazne pierścienie, nozdrze oboje,
wierzchnie i spodnie, miała nieboga barzo wielkie; goleni krótkie a miąsze, a
kosmate jakoby i u niedźwiedzia; suknia jej była kosmata a rozerwana.
Król Salomon weźrzawszy na nie rzekł:
Którzyście wy a skądeście, a który jest rodzaj wasz?
Marchołt odpowiedział: Powiedz ty nam drzewiej swój rodzaj i ojców twoich, tedy ja
też powiem tobie rodzaj nasz.
Salomon: Ja jestem ze dwunaście rodzajów prorockich: Judas porodził Fares, Fares
porodził Ezron, Ezron porodził Aram, Ara porodził Aminadab, Aminadab porodził
Naazon, a Naazon porodził Salmon, Salmon porodził Boos, a Boos porodził Obet,
Obet porodził Izai, Izai porodził króla Dawida, Dawid porodził króla Salomona, a ja
jestem król Salomon.
Marchołt też odpowiedział: Ja jestem ze dwunaście rodzajów chłopskich: Chłoptas
porodził Gruczoła, Gruczoł porodził Rudka, Rudek porodził Rzygulca, a Rzygulec
porodził Kudmieja, Kudmiej porodził Mózgowca, Mózgowiec porodził Łypia, Łyp
porodził Potyrałę, Potyrała porodził Kuchtę, a Kuchta porodził Trzęsiogona,
Trzęsiogon porodził Opiołkę, Opiołka porodził Warchoła, a Warchoł porodził
Marchołta, a ja jestem Marchołt. A żona moja jest ze dwunaście rodzajów
kurewskich: Kudlicha porodziła Pomyję, a Pomyja porodziła Wardęgę, Wardęga
porodziła Przepołudnicę, Przepołudnica porodziła Wieszczycę, Wieszczyca porodziła
Leżuchnę, Leżuchna porodziła Niewtyczkę, Niewtyczka porodziła Chwycichę,
Chwycicha porodziła Mędygrałę, Mędygrała porodziła Suwalankę, Suwalanka
porodziła Nasiemkłę, Nasiemkła porodziła Powaliszkę, a toć jest Powaliszka, żona
moja.
Salomon rzekł: Słyszałem, iżeś wielomowny a chytry, aczkolwieś chłop a gruby,
przeto gadajwa się; ja ciebie będę pytał, a ty mi odpowiedaj.
Marchołt odpowiedział: Ten ci pirwej rad poczyna, który żadnie i źle śpiewa.
Salomon odpowiedział: Jesli mi na wszytko będziesz odpowiedał, tedy cię wielkimi
bogactwy ubogacę a będziesz znamienity w moim królestwie.
Marchołt: Obiecuje. zdrowie lekarz, gdyż nie ma mocy, a w tym jest łgarz.
Salomon: Dobrzeciem rozsądził miedzy dwiema swowolnyma niewiastoma, które w
jednym domu udawiły dziecię.
Marchołt: Gdzie są sprawy, tam bywa słuchanie, gdzie są niewiasty, tam bywa
swarzenie.
Salomon: Pan Bóg dał mądrość w uściech moich, gdyż nie masz mnie równego po
wszytkiej ziemi.
Marchołt: Ten, który złe sąsiady miewa, o swej chwale przed wszytkimi śpiewa.
Salomon: Rad zły ucieka, choć go nikt nie goni.
Marchołt: Kiedy koziełek bieży zawodem, tedy się mu bieli pod ogonem.
Salomon: Dobra niewiasta a cudna jest okrasa mężowi swemu.
Marchołt: Garniec mleka napełniony dobrze ma być przed kotką strzeżony.
Salomon: Niewiasta mądra buduje sobie dom, ale szalona zbudowany kazi rękami.
Marchołt: Garniec dobrze wypalony lepiej trwa niźli namoczony. A kto dobre dobrym
roztwarza, rad się czystego napija i jeszcze powtarza.
Salomon: Niewiasta, która się Boga boi, będzie chwalona.
Marchołt: Kotka, która dobrą skórę ma, będzie obłupiona.
Salomon: Niewiasta sromieźliwa ma być miłowana.
Marchołt: A mleko ubogiemu ma być pożądano.
Salomon: Kto kiedy niewiastę mocną najduje?
Marchołt: A kota kto u mleka wiernego widuje?
Salomon odpowiedział: Żadny.
Marchołt: Takież ci niewiastę rzadko.
Salomon: Niewiasta cudna a poczliwa ma być szanowana nad wszytki ine
znamienitsze dary.
Mar chołt: Niewiasta ciała tłustego rada dawa żywota swojego.
Salomon: Cudna rzecz jest biały czepiec na głowie niewieściej.
Marchołt odpowiedział: Pisano jest: Nie są takie rękawy jako kożuch cały.
Często pod białym czepcem bywa mól niemały.
Salomon: Kto sieje złość, będzie żął nędzę.
Marchołt: Który człowiek plewami sieje swoję rolą, taki nędzę będzie żął i swoję
niewolą.
Salomon: Nauka i mądrość ma być w uściech ludzi świętych.
Marchołt: Osieł, kędy syt może być;
tamo na to mieśce ma ić.
Gdzie mu jedna noga tyje,
tamo drugą w ziemię bije.
Kędy kaka, tam bywa gnój,
a gdzie siuśka, tam bywa zrój.
Kędy lega, tam się kruszy,
z ciężkością się z ziemie ruszy.
Salomon: Niechaj cię kto iny chwali.
Marchołt: Kiedy się ja będę ganił, nie będzieć mię żadny chwalił.
Bo ktokolwiek się sam gani, bywa chytry i mierżony.
Salomon: Nigdy nie jedz wiele miodu.
Marchołt: Kto pczoły rad podrzazuje ,
ten swój palec oblizuje.
Salomon: W duszę złą nie wnidzie duch mądrości.
Marchołt: Kiedy ty klin bijesz w drewno,
zawsze się strzeż tego pewno,
być nie wypadł z drzewa tego
a nie wybił oka twego.
Salomon: Trudno się tobie przeciwić niewoli.
Marchołt: Wół, który się przeciwi, ma dwa razy bit być
iżby w jarzmie powolniej oraczowi mógł ić.
Salomon: Nauczaj syna twego z młodości ucząc go dobrze działać.
Marchołt: Ten, który swą krowę doi,
ten na targu nie postoi.
Najada się mleka dosić,
nie potrzeb mu go z targu nosić.
Salomon: Wszelki rodzaj obraca się ku swemu przyrodzeniu:
Marchołt: Obrus na nici rozebrany,
na kądziel może być obrócony.
Salomon: Cokolwie wie sędzia sprawiedliwy a prawdziwy, to mówi.
Marchołt: Biskup, który jest milczący, jest jako wrotny siedzący.
Salomon: Cześć ma być dawana mistrzowi, a miotły się ma być bano.
Marchołt: Kto maże gębę sędziemu,
ten wyschnienie działa osłowi swemu.
Salomon: Człowiekowi bogatemu a mocnemu, a wodzie nawalnej nie przeciw się.
Marchołt: Sęp dlatego łupi ptaka,
iżby go zjadł nieboraka.
Salomon: Polepszmy się z tego, cochmy niewiadomie zgrzeszyli.
Marchołt: Kiedy ty dupę ucierasz,
zaż co inego w ten czas działasz?
Salomon: Łagodną mową nie zdradzaj nikogo.
Marchołt: Ten się z chytrością najada,
który jedzącego pozdrawia.
Salomon: Z człowiekiem zwadliwym nigdy nie miej towarzystwa.
Marchołt: Sprawnie tego jedzą świnie,
który się miedzy otręby winie.
Salomon: Wiele jest tych, co sromu nie mają.
Marchołt: Wiele ich z ludźmi mieszkają,
którzy się psom przyrównają.
Salomon: Wiele tych, którzy swym dobrodziejom oddawają złość za dobroć.
Marchołt: Kto cudzemu psu chleba dawa,
żadnej zapłaty nie uznawa.
Salomon: Nie jest prawdziwy przyjaciel, który niedługo trwa w przyjacielstwie.
Marchołt: Niedługo się gówno kurzy,
które w cielęcej dupie burzy.
Salomon: Rozmaite przyczyny wymyśla, który się z przyjacielem rozstać chce.
Marchołt: Niewiasta, która nie chce przyzwolić,
mówi, by miała krostawą rzyć.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin