Wskrzeszanie zmarłych.doc

(27 KB) Pobierz
Jakub Jałowiczor

Jakub Jałowiczor

„Polska” 2008-11-24 12:45:30, aktualizacja: 2008-11-24 12:45:30

Na dwa dni przyleciał do Warszawy ksiądz John Bashobora z Ugandy, który wskrzesza zmarłych.

W spotkaniach z duchownym, które zorganizowano w kościele Dominikanów na Służewcu, wzięło udział ponad dwa tysiące osób. Ojciec Bashobora pochodzi z ugandyjskiej diecezji Mbarara. Opiekuje się ludźmi ze społecznego marginesu. Oprócz tego podróżuje i prowadzi spotkania modlitewne na całym świecie. Do Polski po raz pierwszy przyjechał w 2007 r. Przez trzy dni spotykał się z wiernymi w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach. Powód? Niezwykły dar uzdrawiania, a nawet wskrzeszania zmarłych. Biskup diecezji Mbarara, w której pracuje ksiądz, potwierdza aż 27 przypadków wskrzeszeń dokonanych za pośrednictwem ojca Bashobory.


Tomek, student Politechniki Warszawskiej, na spotkaniach z ojcem Bashoborą był już kilka razy. Jak mówi, doświadczył na nich rozmodlonego Kościoła. - Widziałem, jak zgłaszali się ludzie uzdrowieni z chorób. Była też opętana kobieta, która zaczęła krzyczeć i bluzgać - wyjaśnia. - Ojciec Bashobora nie jest żadnym uzdrowicielem - zastrzega tymczasem Robert Tekieli, organizator spotkań z duchownym. - Uzdrawia Jezus. A Bashobora tylko się o uzdrowienie modli. Wszystkie przypadki ewentualnych uzdrowień są wnikliwie badane przez lekarzy i o żadnym oszustwie nie może być mowy.


Spotkania prowadzone przez ojca Bashoborę są bardzo żywiołowe. Towarzyszy im afrykańska muzyka i taniec. Jednych to zachwyca, innych gorszy. Na forach internetowych John Bashobora bywa nawet oskarżany o chęć rozbicia Kościoła. Według Roberta Tekielego gwarancją prawowierności duchownego jest fakt, że spotkanie organizują dominikanie. - To zakon z kilkusetletnią tradycją i nie ma żadnych wątpliwości co do jego ortodoksyjności - przypomina Tekieli. - A ojciec Bashobora po prostu tłumaczy ludziom, dlaczego nie mogą doświadczyć rzeczywistości nadprzyrodzonej. Wskazuje grzech. Chcemy, żeby te spotkania zmieniały ludzkie życie, a nie kończyły się po trzech dniach niczym - dodaje.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin