Deszcz listopadowy Szarą ciszę nagle przebiegł deszcz, Dziwne echa w kątach się ozwały… Bije w szyby monotonny deszcz, Jakby bębnów dalekie sygnały… Z ulic ciężką powleczonych mgłą, Jesień czasów zimne kły wyszczerza… Deszcz miarowo w szyb uderza szkło, Jakby kroki starego żołnierza… Z okien widać pełny grobów trakt, Coś skrzy na nim, czerni się i bieli… Deszcz o szyby gra dzwoni w takt, Jakby trąbki umarłej kapeli… Każda żyłka kurczy się i drży, Cwałem serce zrywa się szalone… Deszcz na szybach roztapia się w łzy W łzy czerwone – czerwone – czerwone… 996
Faficzek-10