Dark Ghost - rozdziały 5 -6.pdf

(183 KB) Pobierz
Tłumaczy: franekM
Tłumaczy: franekM
Tłumaczy: franekM
Rozdział 5
Teagan zarówno bała się go i była nim zupełnie oczarowana. Andre miał bardzo
silny przymus wciągnąć ją w jego ramiona i objęcia jej. Uderzenia jej serca były
zbyt szybkie, a jej oddech niemal nieistniał. Gdy był pewny, że wyleczył jej
palce, puścił jej rękę, i opuścił jej ciężko opadający warkocz włosów na szyję.
„Oddychaj, sivamet," poradził łagodnie. „Po prostu nabierz tchu."
Zakwaterował swój umysł z najlżejszy z dotknięć. Była do niego fizycznie
przyciągana i zastanawiania się dlaczego. Była tym wstrząśnięta i to sprawiło, że
chciał się uśmiechnąć przez cały czas. Nigdy nie była z innym mężczyzną, nie
całowała żadnego, ani nawet nie czuła przyciągania do żadnego. Była cała jego.
Tylko jego.
Andre nigdy nie miał niczego w swoim życiu. Nikogo. Jego dzieciństwo było
nieszczęśliwe, z tylko kilkoma dobrymi wspomnieniami, a i te wspomnienia
przygasał tak, że nie umiał ponownie ich ujrzeć. Zapamiętał potężnego jak
niedźwiedź mężczyznę, który miał oczy skupione na jego matce i po za tym na
nie wielu innych rzeczach — na pewno nie na nim. Jego matka zawsze patrzała
na wskroś „ducha" w domu i nigdy nie widziała, ani go nie zauważała. Prawdę
mówiąc, nie mógł przypomnieć sobie jak wyglądała. Teagan miała oczy
skupione na nim. Tylko na nim. Lubił to. Więcej, potrzebował tego.
Nabrała tchu i uśmiechnęła się do niego. „Myślę, że nigdy nie widziałam ani nie
słyszałam o kimś, kto mógł wyleczyć takie urazy śliną. Moja skóra jest
całkowicie zdrowa. To nie wygląda na możliwe, że faktycznie mogłeś odtworzyć
skórę tak szybko. "
„Gdy leczysz rany, oddzielasz uraz" wskazał. Sięgnął ponad nią po czajnik.
Złapała stanowczo jego oba nadgarstki i szarpnęła jego ręce z dala od ognia.
„Andre, nie czujesz tego gorąca? Oparzysz się. "
Tłumaczy: franekM
Troska w jej głosie ujęła go. Była tak niesamowita. Jak można było żyć tyle
wieków bez niej? Nigdy wcześniej nie widział takich włosów jak jej. Tyle ich
było. Długie, grube i błyszczące jak skrzydło kruka. Lśniące włosy. Całe w
warkoczykach. Kochał jej włosy.
„Chcę zrobić ci filiżankę herbaty" powiedział, jego twarz była blisko jej szyi,
wdychając jej zapach. Nigdy nie czuł takiej miękkiej skóry albo widział taki
szczególny odcień mokki, tak pięknego, że jego oczy bolały od samego
patrzenia na nią. Chciał ocierać się o nią jak kot, ale obawiał się, że zarost na
jego szczęce otrze jej miękką skórę.
„To takie miłe z twojej strony, Andre, ale pozwól mi wyjąć z mojego plecaka
gorące okłady." rozejrzała się po jaskini. „Powinnam mieć kilka lamp, jeśli
zamierzamy rozbić obóz na noc."
Ostatnia rzecz jakiej chciał by zrobiła, to zasnąć. Potrzebował by była
wystarczająco wyczerpana, tak aby spała przez większą część dnia. Mogła
przejść przez zabezpieczenia. Wampiry nie byłyby dla niej zagrożeniem,
ponieważ musieli zapaść się pod ziemię, gdy wzejdzie słońce, ale czterech
przyjaciół Armenda na pewno byłoby groźbą, mimo że było możliwe, że opuścili
górę jak tylko znaleźli ciało Armenda.
„Czasami tu przychodzę" powiedział, ponownie mówiąc prawdę. Nie musiał
jeszcze wyjawiać, że używał jaskini do wieków, gdy znajdował się na tym
obszarze i to była najbliższa rzecz jaką mógł nazwać domem.
Odwróciła głowę i patrzyła na niego ponad ramieniem. Ich twarze były bliskie.
Mógł zobaczyć, jak gorzka czekolada roztapiała się w jej oczach. Ciekła
czekolada. Piękna. Przez moment po prostu wpatrywał się w nią, zastanawiając
się jak mógł doznać takiego szczęścia. Jak poradził sobie ze znalezieniem jej
właśnie gdy podjął decyzję, aby opuścić życie i wyjść z honorem walcząc z
wampirem.
Była tu. Ratując go. Ta kruszyna. Musiał upewnić się, że zabrał ją do swojego
świata tak łagodnie jak to możliwie. Wyglądała na kruchą, ale wiedział
dotykając jej umysłu tak często, że ma wolę ze stali. Gdyby się wycofała i
spróbowała walczyć z nim, to nie byłoby dobre dla żadnego z nich.
Tłumaczy: franekM
„Mam inną komorę gdzie będzie wygodniej. To jest trudne, by się tam dostać,
ale jest trochę bezpieczniejsza niż ta jaskinia. "
Rozmyślnie, Andre nie poszedł w pełni do ziemi, wabiąc wampira jego szlakiem
krwi. Karpatianie chowali się głęboko w ziemi, gdy się zapadli, nie płytko, gdzie
nowo nabyty praktykant mistrzowskiego wampira sprułby zabezpieczenia
ustawione dla opóźnienia, nie by wyjść. Jego plan nie udał się; zamiast tego,
jego życiowa partnerka w jakiś sposób przywędrowała do jego jaskini i znalazła
go.
„Masz? Co oznacza bardziej komfortowa? "
Niechętnie odsunął się od niej. Nie miał już żadnych wymówek, by zawijać jego
ciało wokół niej, tak by nie wyglądał jak zboczeniec, musiał przenieść się na
drugą stronę ognia.
„Kilka krzeseł, pochodnie rozświetlające pokój. Łóżko. Nic wielkiego. "
Teagan uśmiechnął się do Andre, gdy usiadł naprzeciw niej, wdzięczna za
wytchnienie nie posiadając go tak blisko. Nie rozumiała jak mógł wyglądać tak
czysto i świeżo i pachnieć tak dobrze, gdy byli w jaskini i został strasznie
zraniony. Jego ubranie nie było już zakrwawione, ani obszarpane.
Była jedyną, która wyglądała niechlujnie, i była całkiem pewna, że potrzebuje
po piesze kąpieli po tak długiej wędrówce. Wędrowała w góry z Armendem
przez kilka dni, zanim stał się psychicznym gwałcicielem. Teraz, musiała siedzieć
z najbardziej seksownym, najbardziej wybornym, prawdopodobnie
najgorętszym mężczyzną jakiego kiedykolwiek spotkała w swoim życiu, i
wyglądała jak coś, co kot mógł przyciągnąć.
Gorzej, była zupełnie zdruzgotana nim. Jego czarne włosy były długie. Falujące.
Zebrane rzemykiem. Wydawał się jakby właśnie wyszedł z pod prysznica, i
pachniał pysznie. Był słodki, również robiąc jej herbatę, albo próbując się nie
spalić. Gdyby miała jakąkolwiek wyobraźnię, udałaby, że niemal wsadził swoją
rękę w ogień, ponieważ był tak całkowicie nią zachwycony. Niestety, nie mogła,
aż tak się okłamywać.
„To miło z twojej strony, że chcesz zrobić mi herbatę. Doceniam to, dziękuję. "
Wyciągnęła filiżankę ze swojego plecaka, wlała wodę z czajnika do filiżanki i
Tłumaczy: franekM
dodała torebkę herbaty, którą dał jej ze swojego ukrytego zapasu. To dało jej
coś do zrobienia, poza patrzeniem na niego.
Dziwnie, jej żołądek zbuntował się trochę na myśl o jedzeniu. Nawet herbata
ziołowa wydawała się nie do przyjęcia. Miała nadzieję, że nie staje się chora, nie
gdy postanowiła zdecydować się na szaleństwo wakacyjnego romansu, który
może być właściwy.
Pozwoliła sobie na szybkie spojrzenie na niego spod rzęs, po prostu by upewnić
się zerknięciem. Patrzył na nią. Gdy Andre patrzał na nią, skupiał się na niej
całkowicie. To dało jej uczucie bycia jedyną kobietą w jego świecie.
Odchrząknęła. „ Chcesz też herbaty? Nie mam innej filiżanki w swoim plecaku,
ale musisz mieć gdzieś jedną."
Potrząsnął swoją głową i wyciągnął ręce do ognia, ogrzewając je. „Opowiedz mi
o twoim życiu, Teagan. Gdzie mieszkasz. O twoje rodzinie."
Wypuściła swój oddech. Była dobra w paplaniu. Dowiedziała się, że gdy mogła
prowadzić rozmowę, mogła czuć się częścią rzeczywistości wokół niej.
Większość czasu, prowadziła samotne życie, taki jak jej ukochaną wspinaczkę,
ale mogła wydać się doskonałą w towarzystwie. Wpatrywanie się w oczy Andre
okazało się niebezpieczne dla niej, więc postanowiła, że nie będzie tego
ponownie robić.
Lubiła patrzeć na niego. Została przyciągana, by patrzeć. Gorzej, to stawało się
przymusem. Z bliska był jeszcze lepszy, a z blaskiem ognia rzucającym cienie na
jego twarz, był spektakularny.
„Teagan. "
Tam to było. Sposób w jaki wypowiedział jej imię. Właśnie jej imię. Ten cichy,
erotyczny głos, z jego erotycznym akcentem. Zupełnie niemożliwy do
zignorowania. Przyciągnęła filiżankę herbaty do swoich warg, aby powstrzymać
się przed wpatrywaniem się w niego.
„Teagan. "
Ponownie wypowiedział jej imię. Niskim. Łagodnym. Hipnotyzującym głosem.
Nie miała wyboru. Uniosła swoje spojrzenie do jego. Ponownie się roztapiała.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin