PP 13 Barry Bede A5 ilustr.pdf
(
4194 KB
)
Pobierz
Wiesław Wernic
Barry Bede
Cykl: Przez Góry i Prerie Tom 13
Rok pierwszego wydania polskiego: 1977
Ilustrował Stanisław Rozwadowski
Spis treści:
Spojrzenie w przeszłość..................................................................................................................................................3
Stary znajomy. ..............................................................................................................................................................35
Wyprawa.......................................................................................................................................................................67
Wielki plan....................................................................................................................................................................95
Izabela Bird.................................................................................................................................................................132
Wymarły dom.............................................................................................................................................................150
Uśmiech losu...............................................................................................................................................................180
Clark na widowni........................................................................................................................................................210
Nieznajomi..................................................................................................................................................................240
La Junta.......................................................................................................................................................................275
-2-
Spojrzenie w przeszłość.
Trawa. Jak daleko sięgnąć wzrokiem - trawa. Gdzieniegdzie
gęsta i wysoka aż po końskie brzuchy, gdzieniegdzie rzadka,
zwiędła jakaś, jak gdyby zwiastująca koniec jesieni, a nie
początek wiosny.
Równina ciągnęła się bezkreśnie. Tu i tam wystrzelały ponad
nią kępy drzew - przerywniki w monotonii krajobrazu - a na
dalekim zachodzie dźwigały się nagle ku niebu postrzępione
szczyty Medicine Bow i Front Range, dwu pasm górskich, które
musi zauważyć każdy przybywający w te strony z Kansasu.
Jechaliśmy powoli, chociaż dzień szarzał. Nic nas nie zmuszało
do pośpiechu, a nocleg w jakimkolwiek miejscu tej płaszczyzny
posiadałby takie same zalety co wady. Drewna na opał nie
brakowało, chodziło jedynie o wodę, lecz Karol zapewnił mnie, iż
najdalej za pół godziny przetnie drogę rzeczka płynąca szerokim
korytem.
- Nie mogę się mylić - twierdził - bawiłem tu przed rokiem.
Przejazdem.
- Przejazdem - powtórzyłem ironicznie. - No, to rzeczywiście
musisz świetnie orientować się w terenie.
Zerknął na mnie podejrzliwie.
- Ta rzeczka, Janie, dobrze utkwiła mi w pamięci. Zaręczam.
Spędziłem nad nią kilka godzin, chociaż całkiem zbytecznie.
- Oczarował cię widok?
Wzruszył ramionami.
- Grzebałem w kamykach. Leży tam mnóstwo kamyków
wyrzuconych na piaszczystą plażę.
- Szukałeś nuggetów?
1
- spróbowałem zgadnąć.
1
Nugget - bryłka czystego złota, samorodek.
-3-
- Nie mylisz się. Rzeczka wypływa z gór, bystry prąd mógł aż tu
zanieść drobiny złota.
- Eksplorerska wyprawa? - zdziwiłem się. - Nic mi o niej nie
wspominałeś.
- Nie warto było wspominać, zresztą... po prostu zapomniałem.
Lecz z tą eksplorerską wyprawą mocno się mylisz. Dawno z tym
zerwałem. To był po prostu przypadek. I to przypadek bardzo
dziwny.
- Tajemnicza historia? - zażartowałem.
- Istotnie. Po dziś dzień nie potrafię jej wytłumaczyć. Powiedz,
co uczyniłbyś na widok obcego człowieka klęczącego na rzecznej
wydmie i zbierającego garściami kamienie?
- Hm... chyba przyglądałbym się, próbując odgadnąć cel tej
pracy, a później zapytał dziwnego zbieracza, czego szuka.
- Tamten człowiek nie zauważył mnie. Odjechał, zanim
zdołałem zawołać. Po prostu ze zdziwienia zapomniałem języka w
gębie. Rzeczka płynęła wśród wysokich brzegów i żeby dostać się
do wody, należało najpierw zejść z wysokiej skarpy na
piaszczystą łachę. Jechałem wówczas tak wolno, jak my teraz, a
trawa głuszyła tętent kopyt. Rozluźniły mi się popręgi,
zatrzymałem konia, naciągnąłem paski i ujrzałem zieloną! linię
krzewów. Łatwo odgadnąć, że za nimi płynął strumień.
Prowadząc wierzchowca za uzdę, przystanąłem jak nakazywała
ostrożność. W dole, poniżej trawiastej skarpy, na piasku,
dostrzegłem człowieka. Klęczał, odwrócony do mnie plecami. W
lewej dłoni dzierżył spory, na pół już wypełniony woreczek.
Prawą zbierał porozrzucane tu i ówdzie kamyki i wpychał je do
worka, bardzo pośpiesznie. Cóż więc dziwnego, iż wziąłem go za
eksplorera gromadzącego wyniesione wodą nuggety. Nie
pomyślałbyś podobnie?
Przytaknąłem.
-4-
- No, widzisz. Patrzałem i patrzałem, ale na próżno usiłowałem
dostrzec żółtawozielony poblask tak charakterystyczny dla grudek
złota. Doszedłem do wniosku, że to zapewne nie złoto, lecz jakaś
odmiana szlachetnych kamieni. Nie brak ich w różnych partiach
Gór Skalistych. Postanowiłem czekać i sprawdzić. Nie trwało to
długo.
- Ej, coś kręcisz, Karolu - przerwałem. - To wcale nie
zdziwienie pozbawiło cię mowy.
- Najpierw zdziwienie, a później i zdziwienie, i obawa.
Ostrożny zawsze wygrywa, Janie. Nie jest rzeczą bezpieczną
zaskakiwać na pustkowiu człowieka, który znalazł skarb.
- Słusznie. I co dalej?
- Dalej? Tamten jegomość wypełnił woreczek, zawiązał go,
wstał, otrzepał dłonie i ruszył ku krzakom, na prawo ode mnie.
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
Przez góry i prerie 20 tomów A5.7z
(159417 KB)
PP 14 Old Gray A5 ilustr popr.doc
(7875 KB)
PP 14 Old Gray A5 ilustr popr.pdf
(9092 KB)
PP 09 Wędrowny Handlarz A5 ilustr popr.pdf
(13993 KB)
PP 09 Wędrowny Handlarz A5 ilustr popr.doc
(11776 KB)
Inne foldery tego chomika:
Waide Peggy
Waligorski Andrzej
Walkuski Marek
Waller Leslie
Waller Robert
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin