E_01 A5 ilustr.pdf
(
4396 KB
)
Pobierz
Brandon Sanderson
Elantris
Tytuł oryginału: Elantris
Przełożyła Aleksandra Jagiełowicz
Wydanie oryginalne 2005
Wydanie polskie 2007
Spis treści:
Prolog..............................................................................................................................................................................3
Część pierwsza - Cień Elantris.......................................................................................................................................4
Część druga - Zew Elantris.........................................................................................................................................461
Część trzecia - Duch Elantris......................................................................................................................................672
Epilog..........................................................................................................................................................................752
Glosariusz...................................................................................................................................................................756
-2-
Prolog.
Elantris kiedyś było piękne. Nazywano je miastem bogów:
miejscem pełnym mocy, promiennym i magicznym. Przyjezdni
twierdzili, że nawet kamienie lśniły tam wewnętrznym blaskiem, a
miasto pyszniło się przedziwnymi, niezwykłymi cudownościami.
Nocą Elantris lśniło jak wielki, srebrzysty płomień, widoczny
nawet z wielkiej odległości.
A jednak, choć Elantris było wspaniałe, jego mieszkańcy byli
jeszcze wspanialsi. Mieli białe i lśniące włosy, a skórę niemal
metalicznie srebrzystą. Elantrianie błyszczeli niemal tak samo, jak
ich miasto. Legendy mówią, że byli nieśmiertelni - albo prawie
nieśmiertelni.
Ich ciała goiły się szybko, byli też obdarzeni wielką siłą,
instynktem i szybkością. Mogli czarować samymi gestami dłoni;
ludzie zjeżdżali do Elantris z całego Opelonu, by zakosztować
elantryjskiego uzdrowienia, strawy lub mądrości. Elantrianie byli
bóstwami.
I każdy mógł zostać Elantrianinem.
Zwano to Shaod, Przemianą. Uderzała na ślepo, zazwyczaj
nocą, w czasie tych tajemniczych godzin, kiedy ciało zażywało
odpoczynku. Shaod mogła ogarnąć każdego - żebraka,
rzemieślnika, szlachcica lub wojownika. A gdy już nadeszła, życie
tej szczęśliwej osoby kończyło się i zaczynało od nowa - mogła
odrzucić dawną, światową egzystencję i przeprowadzić się do
Elantris. Elantris, w którym żyła w chwale, panowała mądrze i
była czczoną przez wieczność.
Wieczność skończyła się dziesięć lat temu.
-3-
Część pierwsza - Cień Elantris.
Rozdział 1.
Książę Raoden z Arelonu obudził się tego ranka bardzo
wcześnie, całkowicie nieświadom, że właśnie został skazany na
całą wieczność. Wciąż zaspany usiadł, mruganiem usiłując
przyzwyczaić oczy do łagodnego porannego światła. Za
otwartymi oknami balkonu w oddali widział ogromne miasto
Elantris, a jego surowe ściany rzucały głęboki cień na mniejsze
miasto Kae, gdzie mieszkał Raoden. Mury Elantris były
niewiarygodnie wysokie, ale książę wciąż mógł dostrzec czarne
szczyty wież ponad nimi - ich strzaskane iglice mówiły o ukrytym
przed wzrokiem upadłym majestacie.
Opuszczone miasto wydawało się ciemniejsze niż zazwyczaj.
Raoden przyglądał mu się przez dłuższą chwilę, aż wreszcie
odwrócił wzrok. Ogromne elantryjskie mury nie dawały o sobie
zapomnieć, ale lud Kae wciąż starał się to uczynić. Bolesne było
wspomnienie piękna miasta, zastanawianie się, jak dziesięć lat
temu błogosławieństwo Shaod stało się przekleństwem...
Raoden potrząsnął głową i wstał z łóżka. Jak na tak wczesną
porę, było niezwykle ciepło. Nie czuł nawet odrobiny chłodu,
kiedy narzucił szlafrok i pociągnął za sznur wzywający służbę,
oznajmiając, że chce dostać śniadanie.
Jeszcze jedna dziwna sprawa. Był głodny. Bardzo głodny.
Prawie umierał z głodu. Nigdy nie lubił obfitych śniadań, ale dziś
po raz pierwszy niecierpliwie czekał na posiłek. Wreszcie
zdecydował się wezwać kogoś, aby sprawdzić, czemu akurat
dzisiaj trwa to tak długo.
-4-
- Ien?! - zawołał w stronę mrocznych komnat. Odpowiedziała
mu cisza. Raoden zmarszczył lekko brwi, zdziwiony
nieobecnością Seona. Gdzie może być Ien?
Wstał i jego wzrok znów zatrzymał się na Elantris. Ukryte w
cieniu ogromnego grodu Kae wyglądało jak niewielka wioska.
Ogromny, czarny jak heban blok... właściwie już nie gród, a tylko
skorupa. Raoden zadrżał.
Rozległo się stukanie do drzwi.
- Wreszcie - mruknął Raoden i podszedł, by wpuścić starą Elao,
która stała za nimi z tacą owoców i ciepłego chleba.
Taca wyśliznęła się ze zmartwiałych dłoni służącej i upadła z
hukiem na podłogę. Raoden zamarł. Metaliczny brzęk rozległ się
echem w cichym porannym korytarzu.
- Litościwy Domi! - szepnęła z przerażeniem w oczach Elao i
drżącą ręką sięgnęła do piersi, by chwycić amulet Korathi
zwisający z jej szyi.
Raoden wyciągnął dłoń, ale pokojowa cofnęła się z drżeniem, w
pośpiechu zahaczając nogą o mały melon.
- Co się dzieje? - zapytał Raoden.
Nagle ujrzał własną dłoń. To, co do tej pory było skryte przed
jego wzrokiem przez półmrok pokoju, teraz objawiło się w
migoczącym świetle latarni w korytarzu.
Raoden odwrócił się gwałtownie i chwiejnym krokiem podszedł
do wielkiego zwierciadła wiszącego na ścianie komnaty. Światło
poranka było już wystarczająco jasne, by mógł wyraźnie ujrzeć
oblicze, które spojrzało na niego z tafli. Odbicie twarzy obcego
człowieka.
Niebieskie oczy nie zmieniły się, choć teraz wypełniało je
przerażenie. Jednakże włosy zmieniły kolor z piaskowego na
szary i pozbawiony życia. Najgorsza była skóra. Twarz w lustrze
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
E_01 A5 ilustr.doc
(3058 KB)
E_01 A5 ilustr.pdf
(4396 KB)
Imperium 03 A5 ilustr.pdf
(6281 KB)
Imperium 03 A5 ilustr.doc
(5060 KB)
Imperium 02 A5 ilustr.doc
(7046 KB)
Inne foldery tego chomika:
S Olivia
Sa Shan
Sabatini Rafael
Sacks Oliver
Sadow Siergiej
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin