Magda Parus
RODZINNYCHCIEPŁYCHŚWIĄT
KAMILA
WIELKANOC DWUDZIESTA PIĄTA,
NIEDZIELA
Przez niewielkie okno wpadają do kuchni promienie wiosennego słońca, zbyt nieśmiałe, żeby Kamila mogła obyć się bez sztucznego światła, kiedy układa wędliny na półmisku. Stara się nie myśleć o tym, że okno jest takie małe, że to właściwie lufcik pod sufitem, przez który da się zobaczyć jedynie górne piętra sąsiedniego bloku, a i to pod warunkiem, że stanie się blisko harmonijkowych kuchennych drzwi. Chciałaby mieć większą kuchnię, większe mieszkanie, ale w tym celu musiałaby wyjść przed laty za zaradnego człowieka.
W jej ruchach, kiedy szykuje wielkanocne śniadanie, trudno jednak dopatrzyć się oznak złości. Powinna była dawno przyzwyczaić się do tego lufcika... choć w święta zawsze odżywają w niej żale. A może chodzi o wczorajszą kłótnię z Heniem? Nie tyle zresztą kłótnię, ile ostrzejszą wymianę zdań. No dobrze, mało uprzejmą wymianę zdań, która tak czy owak popsuła jej humor.
Emocje emocjami, ale pracę trzeba wykonać. Kamila ściśle rozplanowała sobie zajęcia na ten ranek, a plan nie uwzględnia opóźnienia. Wyjmuje z lodówki sery.
– Pomóc ci w czymś, pyszczko? – Do kuchni zagląda Heniu.
– O, jak dobrze, że jesteś. – Kamila uśmiecha się, choć w gruncie rzeczy nadal czuje się na męża obrażona. Wydaje jej się jednak, że tę propozycję można uznać za przeprosiny, a w takim razie nie warto przecież psuć świątecznej atmosfery. – Zanieś to na stół. – Podaje mężowi półmisek z wędliną.
Później będzie musiała go przestawić, bo Heniu, jak to mężczyzna, zupełnie bez głowy umieści półmisek w jakimś dziwnym miejscu na nakrytym już do śniadania stole. Niemniej jednak, jak lubiła powtarzać mama, nie należy zniechęcać mężczyzny, kiedy z własnej woli gotów jest pomagać. Kamila układa plasterki żółtego sera w wachlarz i przyozdabia kompozycję wykrojonym z rzodkiewki kwiatkiem. Panowie lubią rzodkiewkę, więc się nie zmarnuje.
– Heniu?! – woła, wychylając się z kuchni. Z dużego pokoju dobiega głos z włączonego przed chwilą telewizora. – Obudź Adusia, bo nie zdąży się ubrać!
Z odległości dwóch kroków ocenia wygląd półmiska z serami. Minimalnie poprawia dekorację i znów odsuwa się o krok, żeby lepiej podziwiać swe dzieło. Zanosi półmisek na stół do pokoju, gdzie przy okazji przestawia wędliny.
– Cześć, mamo – mówi sennie Aduś, mijając się z nią w przedpokoju.
– Cześć, kotku. Jak się spało? – pyta Kamila, ale syn znika w łazience.
Wraca do kuchni, wzdychając z czułością....
renfri73