Parę faktów o Słowianach.rtf

(22 KB) Pobierz

Punktem wyjścia genealogii ludów słowiańskich dla Nestora stało się Pismo Święte. Postępując powszechnie przyjętą w piśmiennictwie chrześcijańskim tradycją, autor nawiązał do postaci trzech synów patriarchy Noego, od których wywodzić się miały wszystkie ludy świata w liczbie siedemdziesięciu dwóch. Potomkowie najstarszego syna Noego, Sema, mieli objąć rządy na Wschodzie, najmłodszego, Chama - na południu, natomiast synowie Jafeta mieli otrzymać kraje na zachodzie i północy. To biblijne rozdzielenie narodów i języków miało nastąpić wraz ze zburzeniem wieży Babel, w dalszej części wywodów Nestor tak wytłumaczył pochodzenie różnych plemion słowiańskich. W tym momencie narzuca się pytanie o drogę przodków Słowian z południa, z bliskiego Wschodu, która według historyków miała być macierzą wszystkich ludów, na północ.

 

Od tych zaś siedemdziesięciu dwóch narodów był naród słowiański, pisał Nestor, z plemienia Jafetowego - Norycy, którzy są Słowianie.

 

I dalej:

 

Po mnogich zaś latach siedli byli Słowianie nad Dunajem, gdzie teraz ziemia węgierska i bułgarska. I od tych Słowian rozeszli się po ziemi i przezwali się imionami swoimi, gdzie siedli na którym miejscu. Tak więc przyszedłszy, siedli nad rzeką imieniem Morawa i przezywali się Morawianami, Morawianami drudzy Czechami nazwali się. A oto jeszcze ciż Słowianie: Biali Chorwaci i Serbowie, i Chorutanie. Gdy bowiem Włosi naszli na Słowian naddunajskich naddunajskich osiadłszy pośród nich ciemiężyli ich, to Słowianie ci przyszedłszy siedli nad Wisłą i przezwali się Lachami, a od tych Lachów przezwali się jedni Polanami, drudzy Lachowie Lutyczami, inni - Mazowszanami, inni - Pomorzanami.

 

Najprecyzyjniej Nestor przedstawił początki Słowian wschodnich:

 

Także ciż Słowianie przyszedłszy siedli nad Dnieprem i nazwali się Polanami, a drudzy - Drewlanami, dlatego że siedli w lasach, a jeszcze inni siedli między Prypecią a Dźwiną i nazwali się Dregowiczami, rzeczki, która wpada do Dźwiny i nazywa się Połota. Ci zaś Słowianie, którzy siedli około jeziora Ilmenia, przezwali się swoim imieniem i założyli gród, i nazwali się swoim imieniem i założyli gród, i nazwali go Nowogrodem. A drudzy siedli nad Desną i nad Semą, i nad Sułą, i nazwali się Siewierzanami. I tak rozszedł się naród słowiański, a od niego i pismo nazwano słowiańskim.

 

 

"Długa historia" Słowian

 

Tradycyjne poglądy przy całej ich różnorodności, a nawet wzajemnym wykluczaniu się, zdecydowana większość formułowanych dotąd teorii na temat pochodzenia Słowian posiadała jedno wspólne założenie, że początki Słowian datowano na długo przed VI wiekiem, kiedy to ich nazwa pojawiła się w źródłach pisanych. Ta teza niesie za sobą stwierdzenie, że Słowianie mieli już w VI wieku za sobą długie stulecia własnych, słowiańskich dziejów.

 

Pojawia się pytanie, że skoro Słowianie istnieli przed VI wiekiem, to dlaczego autorzy antyczni nic o nich nie pisali w swoich pismach. W ogóle w materiale źródłowym, zarówno pisanym jak i epigraficznym pochodzącym ze starożytności nie zachowała się żadna wzmianka o Słowianach. Według niektórych badaczy dziejów Słowian odpowiedź jest prosta. Po prostu starożytni świat nie interesowała ta część ziemi, która była wtenczas zasiedlona przez Słowian. Ale czy taka odpowiedź nie jest uproszczeniem tego zagadnienia? Tak naprawdę zależy to od tego, gdzie znajdowały się domniemane siedziby Słowian kilku ostatnich wiekach starożytności, a tego z całą pewnością nie można powiedzieć. Jeśli, jak chce wielu uczonych - w tym bodaj większość prahistoryków polskich - w Europie środkowej, na północ od Sudetów i Karpat, to milczenie antycznych autorów o Słowianach jest całkiem niezrozumiałe.

 

Założenia metodologiczne nakazywałyby przyjąć, że jeśli brakuje argumentów sprzecznych z tą tezą to w ostatnich przynajmniej w okresie przed VI wiekiem, Prasłowianie zajmowali siedziby identyczne albo co najmniej zbliżone do tych, jakie posiadali Słowianie w VI i VII wieku. Należałoby wtedy założyć, że z tego właśnie obszaru Słowianie przybyli i skierowali się w czasie ich wielkiej ekspansji u progu wieków średnich na tereny Kotliny Czeskiej, Słowacji, Panonii, Półwysep bałkański, Połabszczyznę. Wymienione w poprzednim zdaniu obszary należałoby uzupełnić o tereny opanowane przez Słowian na północnym - wschodzie, kosztem Bałtów, i na południowym-wschodzie, kosztem ludów irańskich i byłyby to właśnie pierwotne siedziby Słowian, a może nawet ich "praojczyzną"?

 

 

Tyle na temat języka praindoeuropejskiego mają do powiedzenia językoznawcy. W tym momencie historycy postawili tezę, że skoro istniał kiedyś język praindoeuropejski, musiał również istnieć lud mówiący tym właśnie językiem. Był to lud praindoeuropejski, czyli potocznie Praindoeuropejczycy. Wybitny uczony A. Meillet pisał: lud praindoeuropejski istniał z pewnością, choć dokładnie nie wiadomo gdzie i kiedy . Chciałbym przypomnieć, że o jego istnieniu wiadomo jedynie z dociekań językoznawców, żadne inne źródła pisane czy archeologiczne tego nie potwierdza. Musiał istnieć bardzo dawno temu, bo około 2000 roku p.n.e. należał już do historii. Na przełomie III i II tysiąclecia przed naszą erą pojawił się na terenie Azji Mniejszej indoeuropejski lud Hetytów, zresztą poświadczony w źródłach bliskiego Wschodu, co dowodzi zaawansowanego już procesu wyodrębniania się z Praindoeuropejczyków oddzielnych ludów. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech ludów indoeuropejskich była, pochodząca najprawdopodobniej jeszcze z okresu wspólnoty praindoeuropejskiej znajomość konia z uprzężą, a badania paleozoologiczne wskazują na to, że proces udomowienia konia dokonał się w okresie pomiędzy rokiem 3000 a 2600 p.n.e. Tak więc wspólnota, o której jest tu mowa, musiała wtenczas jeszcze istnieć. Trudniej odpowiedzieć na pytanie kiedy powstała? Do tej pory nie można udzielić pewnej odpowiedzi. Może wyprzedziła ona młodszą epokę kamienia, która w Europie środkowej rozpoczęła się około 5000 lat p.n.e., tzn. że sięgała tzw. środkowej epoki kamienia, czyli mezolitu.

 

Teoria ta mówi, że przodkowie Słowian, tak jak innych ludów europejskich, przybyli do Europy ze wschodu, z wielkiego stepu eurazyjskiego. Zanim wszakże z Praindoeuropejczyków wykształcili się Słowianie upłynęło wiele wieków, a proces ten był, jak wykazują badania archeologiczne, znacznie bardziej skomplikowany niż dawniej sądzono. Nie należy też przedstawionej powyżej kwestii rozumieć, jakoby Słowianie przybyli na swe historyczne siedziby z Azji, choć i takie poglądy pojawiły się w nauce, chociaż obecnie raczej rzadko. Z Azji stopniowo przybywali przodkowie Słowian, a nie sami Słowianie, którzy w owych odległych czasach jeszcze w ogóle nie istnieli.

 

Relacje autorów antycznych

 

Co starożytni pisarze wiedzieli o ziemiach polskich? Z badań źródłowych wynika, że naprawdę niewiele. Grecy stosunkowo dokładnie znali północne wybrzeża Morza Czarnego zamieszkałe przez ludy scytyjskie. Herodot z Halikarnasu w V wieku p.n.e. wspominał o ludzie Nurów, który lokalizował prawdopodobnie na południowo-wschodnie kresy dawnej Rzeczypospolitej, być może na Podolu, Wołyniu, co dało niektórym uczonym impuls do łączenia tej nazwy ze Słowianami. Wskazywali oni m.in. na rdzeń nur-, ner-, występujący w niektórych nazwach rzek na Słowiańszczyźnie. Jest to jedynie oderwana, trudna do analizy historycznej hipoteza. Pojawił się też pogląd, że Nurów Herodota można identyfikować z jedną z lokalnych grup wysokich kultury łużyckiej, ale możliwość nie poddaje się weryfikacji naukowej.

 

Kilka wieków później, gdy pierwszeństwo w świecie antycznym przesunęło się z starożytnej Grecji do antycznego Rzymu, pojawiły się w piśmiennictwie starożytnym bardziej konkretnie i poddające się już analizie wiadomości dotyczące ziem polskich oraz ludów je zamieszkujących. W starożytnym Rzymie wiedziano o Morzu Bałtyckim i Zatoce Gdańskiej, występowały one np. u Ptolemeusza pod nazwami Oceanu Sarmackiego i Zatoki Wenedyjskiej, o górach Góry Wenedyjskie, góra Karpatom, Askiburgion - zapewne pasmo górskie w Sudetach, znano Wisłę podaną pod nazwami Vistla, Vistula, znacznie słabiej Odrę pod inną nazwą, z "miast" zlokalizowanych na ziemiach późniejszej Polski przez Ptolemeusza jedynie słynna Kalisia pretenduje w pewnym sensie do identyfikacji z Kaliszem nad Prosną, choć o to spierają się historycy.

 

Źródła, głównie Tacyt i Ptolemeusz, wyliczają wiele ludów zamieszkujących polskie lub sąsiadujące z nimi ziemie. Ich nazwy są obce etnicznie (germańskie, celtyckie, trackie) lub należą do ludów bałtyckich, które mają niezaprzeczalne historyczne prawa do swych ziem w południowo-wschodnim rejonie basenu Bałtyku, częściowo jednak nie można ich zidentyfikować z jakimkolwiek znanym historykom ludem. Najważniejszymi z punktu widzenia etnogenezy Słowian są nazwy Lugrów i Wenedów (Wenedów).

 

Lugowie

 

Niepodważalne źródła ze starożytności, dzieła Strabona, Tacyta, Ptolemeusza potwierdzają istnienie w pierwszych wiekach naszej ery, najprawdopodobniej w południowo-zachodniej części ziem polskich, plemienia lub kilku plemion o nazwie Lugiowie. Tacyt stwierdza, że na północ od gór (chodzi prawdopodobnie o Sudety) najgłośniej pobrzmiewa imię Lugiów. Ptolemeusz wymienia ich trzy odłamy, zaś najstarszy z tej trójki pisarzy Strabon potwierdza odmienność Lugrów od niewątpliwie germańskich Siewów. Kim byli Lugiowie, którzy w późniejszym okresie znikają całkowicie ze źródła? Jedni uważali ich za Germanów, inni za Słowian, bowiem w ich nazwie plemiennej dopatrywano się słowiańskiego rdzenia lug-, łęg-, kim, stąd mieliby wyjść Łużyczanie. Jeszcze inni być może najsłuszniej uważali ich za Celtów, którzy jednak nieco wcześniej, bo w trzy ostatnie stulecia p.n.e. opanowali pewne tereny Śląska i zachodniej Małopolski. Jednak Celtowie raczej nie mogliby zniknąć z dnia na dzień, choć patrząc na to pod względem kultury przeworskiej okresu rzymskiego jest to zastępowanie jednej niewiadomej drugą. Kreowano ich na związek plemienny, który powstał w celu kontrolowania słynnego szlaku bursztynowego, łączącego bursztynodajne wybrzeże Bałtyku, przede wszystkim Sambii, z północnym wybrzeżem Morza Adriatyckiego, a wraz z nim całego świata rzymskiego. Nie bardzo jednak wiadomo, na czym miałaby polegać ta funkcja Lugiów i jak pogodzić sprzeczności z założeniem, że w ich przypadku może chodzić o twór polietniczny, konglomerat różnojęzycznych plemion, z udziałem Celtów, Germanów (gdyż niektóre z plemion lugijskich mają nazwy wyraźnie germańskie) i Słowian.

 

Wenetowie

 

Pliniusz Starszy w I wieku n.e. zanotował wśród innych ludów nazwę Wenedowie. Z kontekstu tej części Historii naturalnej wynika, iż zamieszkiwali oni w przybliżeniu obszar polskiego Pomorza. Lud o tej samej nazwie wymienia, a także dosadnie charakteryzuje nieco później Tacyt, opowiadając iż zajmują ogromne obszary pomiędzy Fennami, ugrofińskimi ludami Europy północno-wschodniej, a Bastardami, także dość tajemniczym ludem celtyckim lub germańskim, a konkretnie tym odłamem ludu, który pod nazwą Peukinów zamieszkiwał wtenczas okolice ujścia Dunaju. O siedzibach Wenedów Tacyt pisał niestety bardzo ogólnikowo, ale historycy mówią iż opis ten wskazuje na obszary położone na wschód od Wisły i łuku Karpat.

 

W świadomości Tacyta, i współczesnych mu erudytów starożytnych, utrwaliło się przekonanie, że całą, mało znaną Grekom i Rzymianom północną część świata można przydzielić Germanom, z którymi Rzymianie stykali się nad Renem i Dunajem oraz Sarmatom, którzy w tym okresie wyparli Scytów ze stepów nad Morzem Czarnym i w świadomości starożytnych zastąpili ich poniekąd w roli barbarzyńców. Tacyt nie wyobrażał sobie, że pomiędzy Germanami a koczowniczymi Sarmatami mogłyby istnieć jakieś inne plemiona, np. słowiańskie. Prawdopodobnie wielka osobowość jaką był Tacyt, podobnie jak jemu współcześni, operował zupełnie innym od naszego rozumieniem pojęć "Germanowie" i "Sarmaci". Dla nas są to pojęcia etniczne i oznaczają ludy mówiące językami germańskimi lub irańskiej grupy języków indoeuropejskich. Tacyt prawdopodobnie nie miał pojęcia jakimi językami mówią ci barbarzyńcy, natomiast zwrócił uwagę na zasadniczy rys ich bytowania i kultury. Pod pojęciem " Sarmatów" rozumiał on ludy koczownicze i w tym miejscu pojęcie kulturowe zbiegało się w zasadzie z etnicznym; zaś przy terminie "Germananie" sytuacja się skomplikowała, powodując w konsekwencji spore zamieszanie w nauce.

 

Skoro bowiem w najbardziej znanym ostatnim, czterdziestym szóstym rozdziale swego traktatu Germania Tacyt zawahał się, czy charakteryzowanych Wenedów, Bastarnów, i Fenów powinien zaliczyć do Germanów czy do Sarmatów, to wyżej wyciągnięty wniosek okazuje się chyba w pełni uzasadniony.

 

Tacyt pisał:

 

Wenedowie wiele przejęli z obyczajów Sarmatów albowiem w swych wyprawach łupieskich przebiegają wszystkie lasy i góry, jakie wznoszą się między Peukinami a Fennami. Raczej jednak należy ich do Germanów zaliczyć. Ponieważ budują stałe domy, noszą tarcze, lubują się w pieszych marszach i chyżości - a wszystko to odmienne jest u Sarmatów, którzy spędzają życie na wozie i na koniu.

 

Z pewnością na podstawie relacji Tacyta nie należy rozszerzać siedzib plemion germańskich aż po Europę wschodnią i uważać Wenetów za Germanów w obecnym etnicznym rozumieniu tego słowa, choć historycy często stawiali tezy, które ciężko było udowodnić.

 

"Sarmacja" Ptolemeusza

 

W przeciwieństwie do historyka Tacyta, geograf Ptolemeusz podaje więcej danych, dzięki którym łatwiej umiejscowić na mapie Wenetów. Ten aleksandryjski erudyta podzielił dzisiejsze ziemie polskie na dwie części rozgraniczone Wisłą i przydzielił je większym jednostkom geograficzno-etnicznym. Część położoną na zachód od Wisły przyłączył do "Wielkiej Germanii" (germania megale), natomiast część położoną na wschód-do Sarmacji Europejskiej. Wielka Germania sięgała od Renu do Wisły, Sarmacja Europejska - od Wisły do Donu (Tanais); dalej pomiędzy Donem a Wołgą rozciągała się druga Sarmacja - Azjatycka, ale ona nie interesuje nas w tej chwili. Na terenie Germanii, w jej wschodniej, "polskiej" części wymienił m. in. trzy ich odłamy wspomnianych powyżej Lugiów i miasto Kalisia. Natomiast według niego w Sarmacji żyje mnóstwo plemion o różnych nazwach, których obecnie rozpoznanie czy choćby zidentyfikowanie niejednemu już historykowi sen spędziło z powiek. W tym miejscu chciałbym się zająć tylko jednym, ale dla nas najważniejszym ludem Sarmacji Europejskiej Ptolemeusza - Wenedami.

 

Ptolemeusz po przedstawieniu położenia owej Sarmacji pisał tak:

 

Zamieszkują Sarmację ogromne ludy: Wenedowie wzdłuż całej zatoki Wenedyjskiej, powyżej Dacji Peukinowie i Basternowie (…)

 

Dla jasności obrazu nie będę wymieniał dalszych "ogromnych ludów" Sarmacji, gdyż nie łączą się one wprost z naszym tematem rozważań.

 

Z powyższego cytatu wynika, że Wenedowie Ptolemeusza zajmują w jego systemie geograficzno-etnicznym miejsce analogiczne do Wenedów Tacyta, oznacza to, że byli oni głównym czynnikiem etnicznym Europy wschodniej na wschód od Wisły, nie licząc Bastardów, ludów irańsko-języcznych.

 

W następnym zdaniu swojego dzieła Ptolemeusz przystąpił do wyliczania pomniejszych ludów Sarmacji Europejskiej. Zaczął od zachodniego, czyli od nadwiślańskiego ich szeregu, i szedł od północy, to znaczy od Bałtyku, od Zatoki Wenedyjskiej na południe. Początek tego szeregu ludów jest następujący:

 

Z mniejszych zaś ludów siedzą w Sarmacji Gytonowie koło rzeki Wistula, poniżej Wenedów; następnie Finowie, następnie Sulonowie; niżej od nich Frugundionowie, następnie Awarinowie koło źródeł rzeki Wistula.

 

[Zaś] bardziej ku wschodowi od wymienionych w tym miejscu Ptolemeusz przystąpił do wyliczenia drugiego południkowego ciągu ludów "sarmackich" siedzą poniżej Wenedów Galindowie, Sudinowie i Stawanowie aż do Alanów itd.

 

Słowo poniżej może u Ptolemeusza prawdopodobnie oznacza na południe, z ostatniej przytoczonego cytatu wynikałoby, że południowymi, a dokładniej południowo-wschodnimi sąsiadami Wenedów byli Galindowie. Jest to informacja dosyć kłopotliwa, gdyż Galindowie podobnie jak i następni w spisie Sudinowie, należą właśnie do tej kategorii nazw u Ptolemeusza, które dadzą się stosunkowo pewnie zidentyfikować i zlokalizować. Galindowie i Sudinowie należą do plemion bałtyjskich, dokładniej znane są co prawda dopiero z okresu średniowiecza, ale Bałtom w nauce przypisuje się, zresztą nie bez racji, wyjątkową stabilność siedzib, które znajdowały się niemal z całą pewnością w rejonie dzisiejszych Mazur. Jeżeli zaś istotnie tak było w czasach Ptolemeusza, Wenedowie, którzy nadali imię zatoce i górom, przed chwilą scharakteryzowani u tego samego autora jako potężny lud i chyba istotnie wielkim ludem będący, okazaliby się ludem niezbyt okazałym zajmującym skromne siedziby na wschód od Wisły, nad samym morzem.

 

Wniosek taki znalazłby dodatkowe potwierdzenie w poprzednim cytacie. Jeśli Galindowie sąsiadowali z Wenedami od południowego wschodu, to bezpośrednio na południe od tych ostatnich mieli podobno zamieszkiwać Gytonowie. Pod tą nazwą wielu badaczy upatruje germańskich, dobrze w późniejszych czasach znanych Gotów. O ludzie tym wiadomo, że około przełomu starej i nowej ery wywędrował ze Skandynawii i rozpoczął swą podróż na południe, która przez pewien czas zatrzymała ich także na obszarze Polski północnej. Zresztą zgodnie z późniejszą tradycją gocką, zanotowaną u Gota z pochodzenia, historyka Jordanesa, szukano kontynentalnych siedzib Gotów raczej na Pomorzu Gdańskim. Tymczasem Ptolemeusz umieszcza Pytonów jak gdyby w pewnej odległości od morza poniżej Wenedów. W najnowszej nauce pojawiło się przekonanie, oparte na analizie materiału archeologicznego, że siedziby te prawdopodobnie znajdowały się nieco w głębi lądu nad Wisłą, mniej więcej w rejonie Torunia. Dokładnie odpowiadałoby to danym Ptolemeusza, gdyby, co nie jest pewne, teza niemieckiego archeologa Rolfa Hachmanna miała się w nauce utrzymać.

 

Nie Goci będą mnie jednak w tej chwili interesować, lecz Wenedowie. Sprzeczność informacji odnośnie tego ludu, znajdujących się w dziele Ptolemeusza, jest oczywista. Wenedowie nie mogli być wielkim ludem sięgając w kierunku południowym zaledwie do siedzib Gotów nadwiślańskich, Galindów i Sudanów. Czy Ptolemeusz się mógł się pomylić? Część uczonych sądzi, że do prawdziwych Wenedów odnosi się jedynie pierwsza wzmianka Ptolemeusza o wielkim ludzie, natomiast mały lud Wenedów stanowi pomyłkę, co jest możliwe, gdyż nie takie błędy zdarzały się aleksandryjskiemu erudycie. Być może Wenedowie w tym drugim znaczeniu figurują w jego dziele zamiast Aistów, znanego długo przed Ptolemeuszem ludu staropruskiego, którego siedziby w gruncie rzeczy odpowiadałyby danym naszego autora o małych Wenedach? Trudno powiedzieć, dlaczego u Ptolemeusza brakuje wzmianki o Aistach. Oczywiście, najłatwiejszym wyjściem byłoby zarzucić dawnemu autorowi pomyłkę, gdy jego informacja nie zgadza się z naszymi wyobrażeniami o przeszłości i postarać się poprawić ją. Jednak w tym wypadku poprawka taka wydaje się stosunkowo dobrze uzasadniona, chociaż opowiadam się za nią w formie ostrożnej hipotezy.

 

Dzięki niej udało się, zharmonizować dane Tacyta i Ptolemeusza o Wenedach. Podsumowując, Wenedowie byli na początku naszej ery znacznym ludem żyjącym na dużych, niemożliwych do dokładnego określenia obszarach na wschód od Wisły. Uzasadnionym wydaje się przypuszczenie, że Wenedowie stanowili wówczas główny czynnik etniczny na tych obszarach stąd nasze nimi zainteresowanie.

 

Wenedowie - "Prasłowianie"?

Zgłoś jeśli naruszono regulamin