Emancypantki tom III-całość.pdf
(
880 KB
)
Pobierz
Emancypantki. Tom III -
całość
Bolesław Prus
Gebethner i Wolff, Warszawa, 1935
Pobrano z Wikiźródeł dnia 15.08.2016
BOLES ŁAW PRUS
(ALEKSANDER GŁOWACKI)
EMANCYPANTKI
POWIEŚĆ
TOM III
NAKŁAD
G E B E T H N E R A I W O L F FA
WA R S Z AWA
OKŁADKĘ PROJEKTOWAŁ EDWARD MANTEUFFEL
[1]
D R U K A R N I A N A R O D O WA W K R A K O W I E
1936
I.
POWRÓT.
—
Panno Magdaleno, czas wstawać!...
Te
wyrazy, a jednocześnie — turkot pociągu, dźwięczenie
łańcuchów i szybki oddech lokomotywy usłyszała Madzia. Ale
nie mogła jeszcze otworzyć oczu, odurzona kołysaniem
wagonu.
Wtem
stuknęło okno i na Madzię wionął orzeźwiający prąd
powietrza. Westchnęła i przetarła oczy.
Sen
uciekł, Madzia zaczyna rozumieć rzeczywistość. Oto
siedzi w kącie przedziału pierwszej klasy, a naprzeciw — jej
towarzyszka, pani naczelnikowa, przeglądając się w małem
lusterku, obmywa twarz kołońską wodą i gładzi włosy. Na
świecie jest pogodny ranek.
—
Dzień dobry pani naczelnikowej...
—
Dzień dobry... dzień dobry, kochana panno Magdaleno...
Doskonale pani spała!... Po łaźni i po płaczu zawsze się dobrze
śpi.
—
Daleko jeszcze do Warszawy?... — pyta Madzia.
—
Wyjechaliśmy z ostatniej stacji.
Madzia
chwiejnym krokiem zbliża się do okna i zaczyna
oglądać okolicę.
Pola
zżęte; na ścierniach zapalają się i gasną krople rosy;
drzewa, uciekające wtył, mają niezdrową zieloność, jakby w
tem miejscu jesień zaczynała się wcześniej, aniżeli w
Iksinowie. Niekiedy, między polami, zabieli się chata,
otoczona płotem z żerdzi; zdaleka widać parę wysokich
kominów.
A
na granicy horyzontu rozpiera się olbrzymi, szary obłok,
przecięty trzema poziomemi smugami dymów. Najniższa
smuga oznacza powiśle, średnia — stoki, najwyższa szczyty
Warszawy, która wygląda, jak tajemnicze pasmo wzgórz
zębatych, z wyskakującemi tu i owdzie skałami.
—
Piękne macie powietrze w tej Warszawie — odezwała się
naczelnikowa. — Jestem pewna, że za dwa dni będę miała
czarne płuca... Ach, Boże, jak wy tu żyć możecie?...
—
Ale widzi pani, że im bliżej podjeżdżamy, tem bardziej
rozpraszają się dymy... O! wieża kościoła ewangelickiego... na
lewo Święty Krzyż... na prawo kościół Panny Marji... Coraz
wyraźniej!...
—
Już ja dziękuję za taką wyraźność, Panie Boże!... W rok
umarłabym tutaj... A pani niech wraca do Iksinowa z
początkiem przyszłych wakacyj... Ot, już gwiżdżą... zaraz
wysiadamy... Odwiozę panią, gdzie trzeba.
To
mówiąc, naczelnikowa zaczęła śpiesznie wyjmować z
siatki wagonu torby, pudełka, parasole. Pociąg zwalnia, słychać
gwar rozmów, konduktorzy otwierają drzwi...
—
Warszawa...
—
Ej, człowieku!... a zamów wygodną dorożkę... — woła
naczelnikowa, podając tragarzowi stos rupieci.
Plik z chomika:
an5
Inne pliki z tego folderu:
III.rar
(11411 KB)
II.rar
(7800 KB)
I.rar
(5176 KB)
Bolesław Prus - Dzieci.pdf
(1057 KB)
Emancypantki tom I-całość.pdf
(1113 KB)
Inne foldery tego chomika:
Adam Asnyk
Adrianna Basso
Agnieszka Osiecka
Agota Kristof
Amos Oz
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin