Tematyka kulinarna w literaturze polskiej XX wieku (art.).pdf

(932 KB) Pobierz
Agnieszka Mielżyńska
Tematyka kulinarna w literaturze
polskiej XX wieku
Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 12, 249-262
2009
ACTA UNIVERSITATIS
LODZIENSIS
FOLIA LITTERARIA POLONICA 12, 2009
Agnieszka M ielżyńska
TEMATYKA KULINARNA W LITERATURZE POLSKIEJ XX WIEKU
„Myślę, że pisanie książki o kuchni,
o obyczaju, o filozofii stołu
jest właśnie tęsknotą za czymś trwałym,
niewzruszonym, jak nasza tożsamość”.
Tadeusz Konwicki
Tematyka kulinarna od niepamiętnych czasów była obecna w literaturze
wszystkich narodów. Gotowanie od zawsze stanowiło inspirację i wyzwanie
dla twórców słowa. Opisy potraw w prosty sposób wzbogacają świat przed­
stawiony utw oru, wprowadzają w realia opisywanej epoki, by w końcu
stworzyć nastrój i zmysłowe wspomnienie minionych chwil.
Kolejne podrozdziały poświęcone zostały różnym aspektom polskiej ku­
chni. Pierwszy, zatytułowany
Kuchnia piknikow a,
przedstawia majówkę opi­
saną przez Juliana Tuwima w
Kwiatach polskich·,
drugi, pt.
Kuchnia sen­
tymentalna,
oparty na poezji Juliana Tuwima, sięga do wspomnień z czasów
dzieciństwa. Ostatnia zaś część, zatytułowana
Kuchnia kresowa,
stanowi
sentymentalną wędrówkę po Wileńszczyźnie.
Przedstawione przeze mnie przykłady opisują nie tylko kuchnię okreś­
lonego miejsca i czasu, ale przede wszystkim opowiadają o stylu danego
autora i środkach, które powziął, by jak najlepiej opisać nieuchwytny smak
i zapach potrawy. Artykuł nie stanowi zatem syntezy polskich obyczajów
kulinarnych minionej epoki.
1. Kuchnia piknikowa
Miejsce i czas pikniku, opisanego przez Juliana Tuwima w
Kwiatach
polskich1,
nie są dokładnie znane. Poetyckie wspomnienie obrazów, zapachów
1 J. T u w i m ,
Kwiaty polskie,
„Czytelnik”, cz. II, rozdz. I, Warszawa 1977, s. 140-143.
[249]
250
Agnieszka Mielżyńska
i smaków niewątpliwie sięga do przedwojennych przeżyć poety tułacza
i stanowi liryczny opis nieposkromionej uczty zmysłów.
Letnią porą, w sadzie, młode dziewczęta i chłopcy spotykają się na
pikniku. Panny spacerują po trawie, pachnącej świeżością i błyszczącej, być
może od promieni słońca odbijających się w kroplach rosy. „Panny ulubio­
ne”, pisze o nich poeta, podkreślając ich wyjątkowość i wyróżniając wśród
innych dziewcząt. Dziewczyny naśladują swoje m atki i jak najprawdziwsze
gospodynie zapraszają na posiłek: „Prosimy, prosimy panów kawalerów!”,
na murawie już leży biały obrusik. Najpierw zgłodniała młodzież uraczyła
podniebienie bułką z serdelkiem i ogórkiem, niewykluczone, że kiszonym.
Do wyboru były jeszcze obwarzanki i pochodzące z kuchni żydowskiej
bajgiełki, będące rodzajem obwarzanka z gotowanego ciasta. Oprócz serdel­
ków młodzi jedli kaszanki i blutwurszty2, maczane w musztardzie. Później
jedzono chrupiące komiszonki, kapustę ze skwarkami i golonką oraz różne
ryby: szprotki, rolmopsy, śledzie i piklingi3. Po konkretnych smakach przy­
chodzi pora na deser. Panny otrząsają z gałęzi czereśnie - kraszanki i kwas­
kowe wiśnie „szklanki” i napełniają nimi dzbanuszki. Później zanoszą
kawalerom wielkie pączki z powidłami, kremowe rurki, cukierki irysy,
hopjesy, cięguty (będące najprawdopodobniej czymś w rodzaju współczesnych
„krówek”), turecką chałwę i rachatłukum, czyli owocowe kostki, przy­
prószone cukrem pudrem, o ciągnącej się konsystencji, a także sachar maroż
(słodki, egzotyczny przysmak) oraz wafle i andruty. Dzielne dziewczęta
porąbały także toporkiem „białomiodu kamień” :
Jak go zagryźć, to się w zębach
„Ciąga” pasemkami4.
Na samym końcu każdy smakosz dostał jabłka na patykach i ledzieńce
(lody?) do lizania. Pierwszego przysmaku nie sposób dzisiaj kupić w żadnym
polskim prowincjonalnym miasteczku. Tego typu smakołyk m a postać czer­
wonych jabłuszek, wbitych na długi patyk, oblanych lukrem i obsypanych
cukrem pudrem. Do picia byl kwas chlebowy i woda sodowa z sokiem,
bądź to malinowym, bądź to cytrynowym.
Piknik przedstawiał się więc nadzwyczaj apetycznie. Potrawy cechowała
przede wszystkim obfitość, ale także prostota. Zresztą sama idea pikniku
wyklucza wyrafinowane eksperymenty kulinarne. Chodzi o to, by było
smacznie, zdrowo i w miłym gronie. W ybór potraw stanowi kompilację
kuchni różnych narodów. Nie dziwi nas to, kiedy przypomnimy sobie, że
autor poem atu spędził niemal całe dzieciństwo w Łodzi, będącej najpraw-
2 Z niem. kaszanka; blut — krew, wurszt - kiełbasa.
3 Z niem. wędzone śledzie.
4 J. T u w i m ,
op. cii.,
s. 142.
Tematyka kulinarna w literaturze polskiej XX wieku
251
dziwszym tyglem rozmaitych kultur. Tuwim opisał smaki doskonale mu znane
i potrawy jadane powszechnie w centralnej Polsce. Mamy więc tutaj żydowskie
bajgielki, niemieckie blutwurszty (najwyraźniej równie popularne, jak polska
kaszanka, a oznaczające właściwie to samo), popularny na kresach kwas
chlebowy i w końcu intrygujące już samą nazwą, orientalne słodycze. Notabe­
ne, prawie każdy ze smakołyków pochodzi z zagranicy. Chociażby korniszonki
wprost z francuskiej kuchni, kapusta przywieziona przez Bonę z Włoch, czy
narodowa potraw a Niemców - golonka. W tym kosmopolitycznym otoczeniu
najbardziej polskie zdają się być czereśnie i wiśnie „szklanki” oraz „białomio-
du - interesujący neologizm - kamień” , kojarzący się z leśnymi ostępami
prasłowiańszczyzny. Tuwim opisuje przysmaki po kolei, zaczynając od pieczy­
wa, a kończąc na napojach. Najpierw podano coś w rodzaju przystawki
- pieczywo, wędliny z musztardą, ogórki i korniszony. Później najprawdopo­
dobniej danie gorące (zimne stałoby się szybko przyczyną potężnej niestrawno­
ści), czyli kapustę okraszoną skwarkami z pływającą w środku golonką.
Następne były ryby (dość zaskakująca kolejność) i w końcu deser - owoce
i słodkości. N a samym końcu autor opisuje napoje. Alkoholu nie podano, co,
zważywszy na wiek uczestników pikniku, byłoby absolutnie nieobyczajne.
Tradycyjny, patriarchálny układ zakłada, że to dziewczęta usługują chłop­
com i wprawiają ich podniebienia w najwyższe zadowolenie. Najpierw panny
zapraszają do posiłku, później „noszą” chłopcom, coraz to nowsze przy­
smaki, „otrząsają” owoce z drzewa i rąbią toporkiem kamień miodu.
Panowie pozwalają się rozpieszczać i niczym greccy bogowie rozkoszują się
płynącą do nich rzeką najczystszej ambrozji i nektaru. W opisie najbardziej
uderza ogromny dynamizm i młodzieńcza witalność, prostota i lapidarność
języka oraz niezliczona ilość potocyzmów.
Wszystko zaczyna się dość statycznie. Panny chodzą po trawie niczym
leśne nimfy i tylko pochrzęstywanie korali wnosi zapowiedź czegoś eks­
cytującego. W momencie, kiedy na białym obrusie pojawia się jedzenie,
wybucha nieposkromiony młodzieńczy apetyt, a nawet wręcz pewna żarłocz­
ność. Młodzi nie konsumują, nie jedzą, nie delektują się, ale... „wtrajają” ,
po „obwarzankach połykają dziurki” , „zajeżdżają” w słoik z m usztardą (ten
od razu staje się pusty), chrupią i chruszczą (bardzo dźwięczne „r” doskonale
naśladuje odgłosy spożywania chrupiących korniszonków). O tym, że młodzi
zjedzą wszystko, co się rusza, przekonuje nas Tuwim, tworząc coś w rodzaju
ludowej przyśpiewki:
Oj, śledzie, piklingi,
Oj, wędzone ryby!
Żebyście wy nóżki miały,
Nie zostawiliby!5
5
Ibidem,
s. 141.
252
Agnieszka Mielżyńska
Estetyka jedzenia („nie poodlepiają szprotek pozlepianych”), a nawet dbałość
0 układ trawienny („w rolmopsach nie darują zatyczek drewnianych”,
a wiśnie i czereśnie łykają z pestkami) przestają mieć znaczenie. Woda
sodowa w tym szalonym pędzie musi „płynąć potokiem ” , a kiedy się ją
miesza:
To ciareczki syczą
Pęcherzyki pod nos biją
I jest bardzo byczo6.
Tak więc młodość, witalność, energia, siła i zdrowie, radość i bezpreten-
sjonalność, zachwyt nad młodzieńczym apetytem i kondycją zdrowotną
młodzieży, której niestraszne ani drewniane zatyczki, ani pestki od owoców.
1 żarłoczność oznaczająca w rzeczywistości metaforę nieograniczonego apetytu
na życie. Niezwykle istotny jest tutaj erotyzm. Jedzenie od wieków utoż­
samiano z aktem miłosnym, a nieposkromienie w jednej dziedzinie miałoby
się niejako przenosić na drugą. Tak też i jest w poemacie. Prawdziwym
deserem są tutaj pierwsze niewinne muśnięcia, szepty, pocałunki:
K to przyciśnie swoją pannę do drzewa,
Temu serce tajna trwoga zalewa7.
Łakomi chłopcy, choć ,jeszcze bez wieści, witkom w kwietniu nie rozwitym
rówieśni” 8 znajdują najprawdziwszą radość w kontaktach z pannami, z któ­
rych, bądź, co bądź, były „wielkie chytrusy” , czyli inaczej „wiedzące dziew­
czyny” . Pragnienia erotyczne, tak jak wielki apetyt, pozostaną niezaspoko­
jone. Głód życia i miłości nie przestanie dręczyć. U Tuwima symboliczne są
czerwone korale kontrastujące z białym kolorem stroju piknikowych dziew­
cząt. W poemacie piknik m a ciąg dalszy, i jest nim próba pokonania bariery
niewinności. Dwie sfery - jasna, radości i ucztowania oraz m roczna i tajem­
nicza - pożądania i seksualności, następują po sobie i łączą się w całość,
budując nierozerwalny związek.
2. Kuchnia sentymentalna
K uchnia sentymentalna to coś więcej niż zmysłowe przeżycie. To próba
przywołania przeszłości i czułe wspomnienie minionych dni. Smak i zapach
ulubionych potraw żywiej ukazuje odległe chwile niż plik pożółkłych zdjęć
6 Ibidem,
s. 142.
1 Ibidem,
s. 143.
8
Ibidem,
s. 143.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin