dzieci-z-fatimy-do-lizbony.pdf
(
384 KB
)
Pobierz
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Do Lizbony
wtorek, 20 stycznia 2015 13:27
Zgodnie z życzeniem rodziców Hiacynta spędziła lipiec i sierpień w szpitalu w Ourem. Tam też
otrzymała straszną wiadomość, że jej wujek, Antoni dos Santos, tata Łucji, zachorował na grypę
i zmarł.
Jednak choć dziewczynka bardzo współczuła starszej kuzynce, podczas dwóch wizyt Łucji w
szpitalu uparcie twierdziła, że niedługo przyjdzie czas też na nią. Cierpiała dłużej niż jej brat i
wuj. Była już połowa lata, a ona chorowała od Bożego Narodzenia!
Jednak Bóg widocznie nie chciał, żeby Hiacynta zakończyła już cierpienia za dusze
grzeszników. Któregoś dnia lekarze orzekli, że dziewczynka równie dobrze może wracać do
Fatimy, gdyż dwumiesięczne leczenie w szpitalu Świętego Augustyna nie przyniosło żadnych
rezultatów.
– Widocznie Nasza Pani zmieniła zdanie – wyszeptała Hiacynta po usłyszeniu tej nowiny. –
Och, jakże się cieszę! W domu będzie znacznie łatwiej umrzeć niż w szpitalu...
W Fatimie nastała jesień, a dziewczynka wciąż pozostawała przy życiu – cierpiąc i modląc się.
Łucja odwiedzała ją tak często, jak tylko mogła i przynosiła jej polne kwiaty, które zrywała na
łąkach. Oczy małej cierpiącej promieniały na widok kolorowych płatków.
– Zebrałaś te stokrotki w Cova, prawda?
– Tak.
– A lilie w Valinhos?
– Zgadza się.
1 / 13
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Do Lizbony
wtorek, 20 stycznia 2015 13:27
– Och, Łucjo! Jaka ty jesteś dla mnie dobra! Tak bardzo chciałabym móc pójść i nazbierać te
kwiaty z tobą! Ale powiedz mi, modlisz się za mnie w nowej kaplicy w Cova poświęconej Matce
Boskiej Różańcowej?
– Oczywiście. Modlę się za ciebie codziennie zarówno tam, jak i w kościele we wsi.
– I co mówisz Naszemu Panu w moim imieniu?
– To, o co mnie prosiłaś – że kochasz Go bardzo mocno. Że kochasz też Naszą Panią i że
chcesz ocalić tyle dusz, ile tylko się da, cierpiąc za ich grzechy.
– To dobrze. Ale Łucjo, czy nie byłoby wspaniale, gdyby Nasza Pani znów się pojawiła i
mogłybyśmy powiedzieć Jej to wszystko osobiście?
Łucja skinęła głową z zapałem.
– O tak! To byłoby cudowne! Ale myślę, że nie może do nas przychodzić zbyt często.
Jednak któregoś dnia po powrocie Hiacynty z Ourem, i bez najmniejszego ostrzeżenia,
życzenie chorej zostało spełnione. Pod koniec roku 1919, gdy w domu Marto nie było nikogo,
dziewczynce ukazała się Matka Boska Różańcowa, jak zwykle piękna i zachwycająca.
– Czy powiedziała, że wyzdrowiejesz? – spytała Łucja z nadzieją, gdy Hiacynta opowiedziała jej
o wizycie Naszej Pani.
W odpowiedzi dziewczynka potrząsnęła przecząco głową.
2 / 13
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Do Lizbony
wtorek, 20 stycznia 2015 13:27
– Nie, nie powiedziała mi tego.
– Cóż więc powiedziała?
Hiacynta nie mogła powstrzymać łez, gdy przypomniała sobie ostatnią wiadomość z Nieba.
– Powiedziała, że znów pójdę do szpitala, tym razem do Lizbony. Wycierpię tam bardzo dużo, a
potem umrę w samotności...
– Och, Hiacynto, nie mogła ci tego powiedzieć!
– A jednak. A potem powiedziała jeszcze, że po wyjeździe z Fatimy już nigdy cię nie zobaczę...
ani mojej rodziny... i nawet mama będzie musiała pozostawić mnie samą w Lizbonie...
Łucja nie mogła wprost uwierzyć w tak przygnębiające słowa.
– Czy Nasza Pani powiedziała w ogóle cokolwiek miłego? – spytała z wahaniem.
– Powiedziała, żebym się nie bała, gdyż pod koniec osobiście przyjdzie, by zabrać mnie do
Nieba.
– To samo powiedziała Franciszkowi na kilka dni przed jego śmiercią!
– Wiem.
3 / 13
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Do Lizbony
wtorek, 20 stycznia 2015 13:27
Przez chwilę dziewczynki patrzyły na siebie w milczeniu, a ich serca rozdzierał ogromny żal.
Łucja wyciągnęła rękę do kuzynki w pocieszającym geście.
– Nie myśl o tym więcej – wyszeptała.
Na te słowa w oczach Hiacynty zapłonęły ogniki.
– Ale ja chcę o tym myśleć! Nie rozumiesz, że im więcej rozmyślam o tym, co powiedziała
Nasza Pani, o tym, że muszę cię zostawić i umrzeć w samotności w Lizbonie, tym bardziej
cierpię? A póki jeszcze zostało mi trochę czasu, chcę cierpieć jak najwięcej z miłości do
Naszego Pana i za odkupienie dusz!
Dni mijały i w połowie stycznia 1920 roku na pielgrzymkę do Cova wybrał się znany okulista.
Wraz z innymi pielgrzymami zjawił się też w domach rodzin Marto i dos Santos. Poczciwego
lekarza bardziej interesowało jednak zdrowie Hiacynty i pomoc w jej wyzdrowieniu, niż
zadawanie pytań o Naszą Panią. Biedna mała prawie nie mogła oddychać! I tak bardzo
cierpiała!
– Musicie wysłać dziecko do Lizbony – oznajmił rodzicom dziewczynki. – Jestem pewny, że mój
dobry znajomy może przeprowadzić operację, która wyleczy ją całkowicie. I nie będą musieli się
państwo martwić o koszty. Zajmą się tym inni moi znajomi.
Manuel i Olimpia Marto spojrzeli na siebie z powątpiewaniem. Po tylu miesiącach choroby
przyzwyczaili się już do myśli, że dla ich córeczki nie ma ratunku. Jednak jak cudownie by było,
gdyby w Lizbonie, w tym wspaniałym mieście z najlepszymi szpitalami i świetnymi chirurgami...
– Jesteście to winni Hiacyncie, musicie przynajmniej spróbować – zachęcał okulista. Następnie
zwrócił się z pogodnym uśmiechem do chorej:
4 / 13
Rodzina katolicka - Dzieci z Fatimy. Do Lizbony
wtorek, 20 stycznia 2015 13:27
– Co byś powiedziała na wycieczkę do dużego miasta, moja droga?
Oczy Hiacynty były pełne łez. Rozumiała bowiem, że powoli spełniało się to, co zapowiedziała
Matka Boska podczas ostatniej wizyty – wyjazd do Lizbony, pobyt w kolejnym szpitalu...
– Och! – zawołała słabym głosem. – Mój wyjazd tam byłby tylko stratą czasu. I po co w ogóle ta
operacja? Przecież i tak już nie wyzdrowieję...
Jednak protesty Hiacynty na nic się zdały i kilka dni później chora wyruszyła wraz mamą do
Lizbony. Gdy spoglądała na znajomy krajobraz, myślała, że pęknie jej serce. Już nigdy więcej
nie zobaczy tych wzgórz, drzew, stad owiec pasących się na łąkach! A jeśli chodzi o rodzinę, a
zwłaszcza o Łucję – ach, na pewno wielu grzeszników zazna łaski dzięki cierpieniu, jakie
ofiarowała żegnając się z nimi!
– Nie martw się, kochanie – pocieszała ją czule mama. – Nasza Pani jest bardzo dobra. Na
pewno cię wyleczy, jeśli będziesz Ją o to bardzo prosiła.
Hiacynta uśmiechnęła się blado. Jej mama była taka dobra. Tak bardzo ją kochała! Ale po
prostu nie potrafiła jej wyznać, że to pożegnanie z Fatimą było jej ostatnim, co to, to nie! Tylko z
Łucją mogła podzielić się tak wielkim cierpieniem. A teraz już nigdy jej nie zobaczy!
Po pewnym czasie matka z córką dotarły do stolicy. Wszelkie formalności związane z
leczeniem Hiacynty zostały załatwione jeszcze przed jej przybyciem do szpitala. Na czas
pobytu w Lizbonie dziewczynka miała zatrzymać się u pewnej rodziny, jednak gdy ta zobaczyła,
w jak ciężkim stanie jest chora, nie chciała wziąć na siebie odpowiedzialności za jej opiekę.
Olimpia była więc zmuszona szukać pomocy w instytucji – Sierocińcu Matki Boskiej Cudownej.
Sierocińcem, w którym znajdowało się około dwudziestu dzieci, zarządzała siostra Maria od
Oczyszczenia. Jednak choć była zakonnicą, nie nosiła habitu. Przez prześladowania Kościoła w
Portugalii, wszystkie klasztory i seminaria zostały pozamykane na kilka lat i ci, którzy ślubowali
wierność Bogu, musieli nosić ubrania świeckie. Pomimo tego, w takich miejscach jak
sierociniec, duch religijny był wciąż wyraźnie obecny i choć dzieci zwracały się do siostry Marii
5 / 13
Plik z chomika:
B3371
Inne pliki z tego folderu:
dzieci-z-fatimy-epilog.pdf
(375 KB)
dzieci-z-fatimy-anio-pokoju.pdf
(309 KB)
dzieci-z-fatimy-czwarta-wizyta.pdf
(380 KB)
dzieci-z-fatimy-do-lizbony.pdf
(384 KB)
dzieci-z-fatimy-dzwony-w-fatimie.pdf
(384 KB)
Inne foldery tego chomika:
█ GITARA NAUKA GRY ,STROIKI ,PROGRAMY ITP
♪♪ N U T Y ♫♫
Albumy dla dzieci
Blask nad Judeą (pastorałki)
Całe roczniki
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin