Dwaj kapitanowie t. II - Wieniamin Kawierin.rtf

(1085 KB) Pobierz

WIENIAMIN

KAWERIN

DWAJ

Kapitanowie

TOM   II

przełożyła MELANIA KIERCZYŃSKA

 

 

Część szósta

opowiedziana przez Katię Tatarinową

MŁODOŚĆ TRWA

 

Rozdział I

„TY GO NIE ZNASZ"

Korablow opuścił wagon nie chcąc przeszkadzać, a Wala wciąż jeszcze przesyłał pozdrowienia dla jakie­goś Pawła Pietrowicza z sowchozu hodowli zwierząt. „Ach, do diabła! I dla doktora! O mało nie zapomnia­łem", aż wreszcie Kira weszła i wyprowadziła go za rękę. Zostaliśmy sami. Ach, jak bardzo pragnęłam, żeby Sania nie odjeżdżał.

Pragnęłam zapamiętać go takim, jaki był w tej chwili, całą jego postać, a nie tylko oczy, w które patrzyłam: stał bez czapki i był taki młody, że powiedziałam, iż za wcześnie jeszcze, aby się żenił. W mundurze wyda­wał się wyższy, był jednak małego wzrostu i może dla­tego wspinał się czasem mimo woli na palce — tak jak teraz, gdy się odwróciłam. Był dokładnie i starannie ubrany, ale na jego głowie sterczał czub, z którym bardzo mu było do twarzy, zwłaszcza kiedy się uśmie­chał. W chwili gdy uścisnęliśmy się i po raz ostatni odwróciłam się schodząc ze stopni wagonu, stał uśmiechnięty i przypominał tamtego energicznego, czarnowłosego, miłego Sanie, w którym się niegdyś za­kochałam.

Ludzie stali dokoła, nikogo nie widziałam i o mało nie spadłam ze stopni. Och, jak bardzo nie chciałam, żeby odjechał!

Machnął czapką, kiedy pociąg ruszył, a ja szłam obok wagonu, wciąż powtarzając:  „Tak, tak".

—  Będziesz pisała?

—  Tak, tak!

—  Codziennie?

—  Tak.

—  Przyjedziesz?

—  Tak, tak!

—  Kochasz mnie?

Spytał szeptem, ale domyśliłam się po ruchu warg.

—  Tak, tak!

Z dworca pojechaliśmy odprowadzić Korablowa, który po drodze nie przestawał mówić o Sani.

—  Najważniejsze jest, abyś nie uważała go za zbyt skomplikowanego — powiedział. — Jesteś ambitna i z początku będziecie się kłócili. Ty go w ogóle prawie nie znasz, Katiu.

—  Masz tobie!

—  Wiesz, jaki jest główny rys jego charakteru? On pozostanie zawsze młody, bo ma płomienną duszę i wła­sne ideały. — Spojrzał na mnie surowo i powtórzył: — Duszę płomienną i ideały... A ty jesteś dumna — i możesz tego nie zauważyć!

Roześmiałam się.

—  Nie ma w tym nic śmiesznego. Oczywiście, że je­steś dumna, a przecież jako dziewczynka byłaś zupełnie inna. A on jest porywczy. W ogóle pomyśl o nim, Katiu.

[Powiedziałam, że i tak myślę o nim aż za wiele i nie ma w nim nic tak nadzwyczajnego, żeby wciąż o nim myśleć.

A jednak wieczorem tak właśnie zrobiłam: usiadłam i zaczęłam myśleć o Sani. Wszyscy wyszli. Wala z Kirą do kina, a matka Kiry do jakiegoś klubu — recytować montaż literacki z Gorkiego, który sama zestawiła i z którego była bardzo dumna. Ja zaś siedziałam długo nad mapą, wreszcie rzuci...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin