Kanonik_Duilhe_de_Saint_Projet_Apologia_naukowa_wiary_chrzescijanskiej_Warszawa_1907.pdf

(12300 KB) Pobierz
KANONIK DUILHE DE SAINT-PROJET
APOLOGIA NAUKOWA
WIARY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ
TTSpl
PRZEKŁAD Z FRANCUSKIEGO
KS. BISKUPA H. P. KOSSOWSKIEGO
POPRZEDZONY SŁOWEM WSTĘPNEM
JE. X. MICHAŁA NOWODWORSKIEGO
BISKUPA PŁOCKIEOO
WARSZAWA
NAKŁAD G E B E T H N E R A I W O L F F A
KRAKÓW - G. GEBETHNER I SPÓŁKA
L I S T
Jego Ekscelencyi Księdza Biskupa Płockiego
DO WYDAWCÓW.
Szanowni Panowie!
^radowany wieścią o zamierzeniem przez szanowną
firmę Panów wydaniu przekładu »Apologii wiary
chrześcijańskiej« napisanej przez ks. Duilhć de
Saint-Projet, pomieściłem jeszcze roku zeszłego w >Prze­
glądzie katolickim« krótką tego dzieła ocenę, przyczem
wyraziłem życzenie, aby przekład wybornej tej pracy,
nastręczający niemało trudności z samej natury trakto­
wanego tam przedmiotu, w odpowiednie dostał się ręce.
W swej dobrze zrozumianej zabiegliwości wyda­
wniczej, podzieliliście Panowie widocznie to zdanie moje,
skoro dla przekładu tego pozyskaliście osobę, łączącą
w sobie w wysokim stopniu wszystkie ku temu przy­
mioty, a mającą tę tylko, rozumie się jedynie ze stano­
wiska wydawniczego, wadę, że nie pozwala, postawie­
niem na tytule tej książki zaszczytnie znanego swego
nazwiska, nadać tej pracy należytego jej zalecenia.
l
A PO LO fliA.
KRAKÓW -
DRUK W. L. ANCZYCA I SPÓŁKI.
Jeżeli ten brak choć w części chcą Szanowni Pa­
nowie zastąpić przytoczeniem mojego o dziele księdza
Duilhe artykułu z »Przeglądu katolickiego ', nietylko chę­
tnie się na to zgadzam, ale rad będę, jeżeli tym sposo­
bem przyczynię się do pomnożenia liczby czytelników
tej książki, która na tak zwane »naukowe« przeczenia
i wątpliwości religijne wyborne naukowe podaje lekar­
stwo.
Łączę wyrazy należnego do Szanownych Panów
szacunku.
Miclial Nowodworski,
Biskup Ptocki.
SŁOWO WSTĘPNE
j. E. Biskupa Nowodworskiego.
Płock, d.
Ip
marca 1893 r.
Idy człowiek rozgląda się naokoło siebie nietylko
swem okiem, ale tymi wszystkimi środkami, jakie
mu daje cywilizacya; gdy z bliższych i dalszych
i z najdalszych krańców ziemi dochodzą go nieprzeli­
czone odgłosy bólu, błędu, nieprawości i zbrodni czło­
wieczych; wtedy pod straszliwem wrażeniem ciemnych
stron życia ludzkości współczesnej, łatwo czasy bieżące
poczytywać będzie za epokę najstraszliwszego i najgro­
źniejszego w dziejach przesilenia. Lecz jeżeli nie ogra­
niczając się chwilą bieżącą, zwrócimy się do przeszłości
i przysłuchamy się uważnie głosowi dziejów rodu ludz­
kiego, pesymistyczny pogląd na nasze czasy złagodnieje
znacznie, bo poznamy, że bywały dla rodu ludzkiego
epoki dolegliwszych cierpień, głębszych błędów i wię­
kszych zbrodni.
Niekorzystną tylko dla naszych czasów jest uwaga,
że owe czarniejsze od dzisiejszych chwile życia ludzko­
ści pochodzą z czasów pogańskich, i że choć wiele nasz
jest dziedzicem pracy długiego szeregu wieków chrze­
ścijańskich, wszelako przedstawia nie postęp i podnie­
sienie, ale poniżenie i upadek życia moralnego, i to wła­
śnie w tych sferach przeważnie, które się za przedsta­
wicieli cywilizacyi poczytują, a od których moralne ze­
psucie wraz ze wszystkiemi jego następstwami z tych
sfer przechodzi w coraz szersze kręgi społeczne.
Przyszłość więc, pomimo zestawienia chwili bieżą­
cej z gorszemi jeszcze chwilami przeszłości, przedsta­
wiałaby się rzeczywiście czarno bardzo, a nawet roz-
pacznie, gdybyśmy nie znali przyczyny tego stanu, który
nas przeraża, i gdybyśmy przytem nie mieli środka na
przecięcie zabójczego działania tej przyczyny.
Wiemy, że tą przyczyną jest niewiara, odstępstwo
od .Jezusa Chrystusa, najwyższego źródła życia i że
środkiem leczącym wszystkie straszliwe konsekweneye
tego odstępstwa jest powrót dó Jezusa Chrystusa, po­
wrót do wiary.
Chrystus jest jedynym fundamentem szczęścia czło­
wieczego, »albowiem fundamentu innego nikt założyć nie
może okrom tego, który założon jest, który jest Chry­
stus Jezus« * on nosi =wszystko słowem mocy swojej®i*
),
>
2
))
a »wszystko w nim stoi®s). W człowieczeństwo na nim
oparte, z Nim połączone, spływają wszystkie skarby
w Nim zawarte, »który się nam stał mądrością od Boga,
i sprawiedliwością i poświęceniem i odkupieniem®4). Od­
kupiciel ten, który jest prawdą drogą i życiem, jeden
jest; kto się odłącza od niego, idzie na zatracenie i, od­
wodząc drugich od Chrystusa, zatracenie szerzy.
i)
s)
a)
*)
Kor. 3, 11.
Herb, 1, 3.
Koloss. 1, 17.
Kor. 1, 30.
Nieprzyjaciele imienia Chrystusowego radziby temu
związkowi życia moralnego i szczęścia z wiarą Chry­
stusową zaprzeczyć, ale fakta głośnem świadectwem tej
prawdy zagłuszają ich przeczenie.
Wszędzie, gdzie człowiek wiarą i miłością złączony
z Chrystusem, tam życie rozwija się cnotą, świętością,
pokojem; wszędzie zaś, gdzie człowiek zrywa tę jedność,
rozradza się nieprawość wszelka i cały ten orszak nie­
szczęść i klęsk, jaki towarzyszyć musi nieprawości.
To też każda obrona prawdy, każda apologia
wiary Chrystusowej, jeżeli tylko zadaniu swemu odpo­
wiada należycie, jest dziełem pierwszorzędnego pożytku:
odpierając fałsz, rozwiewając wątpliwość, wyjaśniając
prawdę, utwierdza duszę w świętej wierze, mnoży
chwalę Bożą i umacnia fundamenta pokoju i szczęścia
społecznego.
Takiego pożytku dziełem jest niewątpliwie książka,
która się w niniejszym ukazuje przekładzie. Wyborne
opanowanie traktowanych w tern dziele kwestyi stawia
je wysoko w szeregu prac tego rodzaju, a jasność wy­
kładu zapewnia mu licznych czytelników.
Prace apologetów chrześcijańskich, broniąc zawsze
jednej i tej samej prawdy, różnią się jednak w swej
treści odpowiednio do różnego rodzaju fałszu uderzają­
cego na tę prawdę. Gdy fałsz występował przeciwko
prawdzie w imię historyi lub filozofii, apologia opierała
się na gruncie historycznym lub filozoficznym. Dzisiaj
zaprzeczanie prawdy wiary naszej, i nietylko tej wiary
naszej, ale wszelkiej religii, szuka podstawy swojej
w naukach przyrodniczych. Metafizycy materyalizmu, ko­
rzystając z olbrzymio zbogaconego w nowszych czasach
zapasu wiedzy przyrodniczej, przy pomocy przeróżnych
fantastycznych hypolez podają swoje tłómaczenie głó­
wnych kwestyi dotyczących początku i bytu świata, po­
czątku i rozwoju życia, początku, natury i przeznacze­
nia człowieka. W tłómaczeniu tem niema Boga, niema
tworzenia Bożego, niema duszy duchowej, niema nie­
śmiertelnego żywota dla człowieka: jest tylko wiekuista
materya, jej ruch wiekuisty, a wskutek tego ruchu jej
przeobrażenia w przeróżne ciała nieorganiczne, organi­
czne i przeróżne jej objawy fizyczne, chemiczne, biolo­
giczne, psychiczne.
Niebezpieczeństwo tych objaśnień jest wielkie: są
one bowiem płytkie, przystępne dla tłumów, a zręcznie
wyzyskując wiadomości z nauk przyrodniczych pozy­
skane, i udając, że to wszystko, co one z fantazyi swo­
jej dodają, jest na ściśle naukowych danych oparte, po­
zyskiwać sobie' mogą łatwo umysły napół oświecone,
a niedość wykształcone, aby mogły samodzielnie sądzić
o podawanej im teoryi.
I to jest jedna pfzyczyna łatwego i prędkiego sze­
rzenia się tych doktryn negacyjnych w społeczeństwie
nowożytnem, żywiącem wielką cześć dla nauki, a wła­
ściwiej mówiąc przejętego próżnością i pychą wieku,
któremu ta nauka przynosi swoje zdobycze.
Drugą przyczyną ich łatwego i prędkiego szerzenia
się jest to, że usuwając od rządów świata Boga lub
wręcz go zaprzeczając, wyzwalają człowieka z posłu­
szeństwa jego przykazaniom, najwyższe panowanie nad
sobą oddają zupełnie w ręce jego własne, a zatem zo­
stawiają zupełną swobodę wszystkim skażonym popędom
istoty naszej. I trzeba dopiero smutnego doświadczenia
gorzkich i bolesnych i zgubnych kolei życia, aby zrozu­
mieć, że to wyzwolenie człowieka z pod prawa Bożego,
ta mniemana autonomia i swoboda, jaką doktryny owe
darzą człowieka, jest w rzeczywistości wydaniem go na
najstraszliwszą niewolę, bo podaniem w niewolę --na­
miętności sromoty*,
in passiones ignominiae
*) i »w umysł
bezrozumny *
in repróbwm sensiim*
. I dużo zazwyczaj
2
)
3
czasu potrzeba, aby temi doktrynami karmieni, zrozu­
mieli wreszcie, że »powiadając się być mądrymi, głupimi
się stali > Bo zazwyczaj do tego przyznania dochodzą
.
wówczas dopiero, gdy praktyczne owoce tych doktryn
im osobiście zatrują życie, gdy naokoło siebie i prze­
ciwko siebie obaczą, jak wychowańce tych doktryn są
^napełnione wszelakiej niesprawiedliwości, porubstwa,
łakomstwa, złoczyństwa, pełne zazdrości, mężobójstwa,
swaru, zdrady, złośliwości, zauszniki obmówce, Bogu
przemierzłe, potwarce, pyszne, chlubne, wyznawcę złości,
rodzicom nieposłuszne, bezrozumne, nietowarzyskie, bez
miłości przyrodzonej, nieprzejednani, niemiłosierni* 8
).
Czasu do takiego przyznania potrzeba dużo, bo czło­
wiek, póki mu służą siły ciała i sprzyjają okoliczności
zewnętrzne, zaspokaja się przyjemnemi sensacyami ciała,
zadowalaniem próżności i pychy swojej. A tymczasem
następstwa doktryn aleuszowskich działają swoje, oder­
wawszy człowieka od Boga, poniżają go do stanu zu­
pełnie zwierzęcego i niżej jeszcze, i dzieje się, że czę­
sto, tak poniżony, odarty ze wszelkiej godności człowie­
czej, osłabiony na rozumie, ale resztką jego światełka
spostrzegający jeszcze to straszliwe zubożenie, upodlenie
i nieszczęście swoje, niezdolny już nawet do wysiłku po­
wrotu na drogę dawno porzuconą, w rozpaczy i ostatnią
zbrodnią rozpaczną zamyka zbrodniczo skalane a dane
mu od Boga dla szczęścia życie swoje ziemskie.
* Rzym. 1, 27.
)
») Ibid. 1, 28.
3 Rzym. 1, 29-31.
)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin