Judith Merkle Riley - Czara wyroczni.pdf

(2164 KB) Pobierz
Judith Merkle Riley
CZARA WYROCZNI
Przełożyła z angielskiego Barbara Korzon
Tytuł oryginału The Oracle Glass
KRÓL, DWÓR I PARYŻ W ROKU 1675
Postacie historyczne
Ludwik XIV, „Król Słońce”, monarcha
Elżbieta Karolina Bawarska, druga żona Francji
Maria Teresa Hiszpańska, Filipa Orleańskiego królowa Francji
Filip Orleański, „Monsieur”, młodszy brat Ludwika XIV
Louis Alexandre, hrabia de Toulouse
Oficjalne metresy króla
Diuszesa de La Valliere, była faworyta, mademoiselle de Blois zamknięta w klasztorze
Karmelitanek.
Miała z królem troje dzieci, z których jedno zmarło w niemowlęctwie.
Francoise Marie,
Mademoiselle des Oeillets, domowniczka
i zaufana dama dworu madame de
Markiza de Montespan, aktualna fawory – Montespan. Jej dzieci (przypuszczalta. Dzieci,
które miała z królem: nie było ich dwoje) nie zostały uznane przez króla.
Louise, zmarła w wieku lat trzech
Louis Augustę, diuk de Maine
Mademoiselle de Fontanges, kandydatka na nową faworytę
Louis Cesar, hrabia de Vexin, zmarły jako jedenastoletni chłopiec Markiza de Maintenon,
w czasie akcji guwernantka dzieci madame de Montespan, później ostatnia oficjalna
faworyta Ludwika XIV
Louise Francoise, mademoiselle de Nan –
Louise Marie, mademoiselle de Tours,
zmarła w wieku lat siedmiu
Członkowie rodziny madame de Montespan
Diuk de Vivonne, jej brat
Madame de Ksieni klasztoru w Fontevrault, druga jej
Thianges, jej siostra siostra
Członkowie rodu Mancinich, krewni nieżyjącego kardynała Mazariniego Philippe
Julien Mancini, diuk de Nevers, mecenas sztuk i zamiłowany okultysta Olympe Mancini,
hrabina de Soissons
Marie Annę Mancini, diuszesa de Bouillon
Marie Mancini, księżna Colonna
Urzędnicy królewscy
Jean-Baptiste Colbert, minister finansów
Francois Michel Le Tellier, markiz de Louvois, minister wojny Gabriel Nicolas de La
Reynie, komendant paryskiej policji kryminalnej, podwładny markiza de Louvois
Porucznik (później kapitan) Desgrez, oficer śledczy, podwładny pana de La Reynie
Wróżbici, czarownice, magicy i truciciele
Primi Visconti, nadworny wróżbita Ludwika XIV
Madame de Brinvilliers, słynna wielokrotna trucicielka
Catherine Montvoisin (La Voisin), czarownica o wysokich koneksjach towarzyskich
Antoine Montvoisin, jej małżonek
Marie-Marguerite, jej pasierbica
Margot, jej pokojówka
Adam Lecouret (Le Sage), jej kochanek, magik
Catherine Trianon (La Trianon), czarownica, producentka farmaceutyków oraz substancji
służących celom magicznym, wieloletnia przyjaciółka La Voisin La Dodee, partnerka
Catherine Trianon
La Lepere, fabrykantka aniołków i położna, wspólniczka La Voisin Marie Bosse (La
Bosse), czarownica, konkurentka La Voisin
Marie Vigoreux (La Vigoreux), żona damskiego krawca, wspólniczka La Bosse Ojciec
Guibourg, organizator i celebrant czarnych mszy
Postacie fikcyjne
Markiza de Morville, Genevieve Pasquier, wróżbitka wytwornego towarzystwa Sylvie, jej
pokojówka
Marie-Angelique Pasquier, jej siostra
Etierme Pasquier, jej brat
Kawaler de Saint-Laurent, brat jej matki
Matthieu Pasquier, zbankrutowany finansista i zamiłowany filozof, jej ojciec Marie-
Francoise Pasquier, jej matka
Babcia Pasquier
Lorito, papuga płci męskiej, własność babci
Mustafa i Gilles, osobiści strażnicy madame de Morville
Astarot, diabeł
Andre Lamotte (później de la Motte), mało zdolny poeta, wyjątkowo sprawny w
pokonywaniu kolejnych szczebli hierarchii społecznej
Florent d’Urbec, matematyk-amator, konstruktor mechanizmów, karciarz i czasami
również szpieg
Liczna i wywołująca sporo zamieszania rodzina Florenta d’Urbeca Parkerom z wyrazami
szczerego oddania
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– O nieba, a któż to taki?
Ambasador Mediolanu na dworze jego królewskiej mości Ludwika XIV podniósł do oka
lorgnon, by dokładniej zlustrować osobliwą postać, która właśnie ukazała się w drzwiach.
Stojąca w progu kobieta wyglądała zaiste niezwykle nawet w tym miejscu i czasie – na tle
znanego z ekstrawagancji salonu marszałkowej w roku Pańskim 1676, roku słynnym z
prześwietnych zwycięstw. Hiszpańska krynolina z czarnego brokatu wykończona pod
szyją ciasną białą kryzą modna byłaby w czasach Henryka IV. Hebanową laskę ozdobioną
pękiem czarnych jedwabnych wstążek i tak prawie wysoką jak jej właścicielka wieńczyła
srebrna sowia główka. Twarz kobiety skrywał wdowi welon. Gwar rozmów na moment
przycichł, kiedy owa drobna, sztywno wyprostowana postać w stroju rodem z minionego
stulecia odrzuciła czarną zasłonę, spod której wyłoniła się twarz dziwnie piękna,
aczkolwiek powleczona widmową bladością od pokrywających ją warstw białego pudru.
Nieznajoma chwilę jeszcze stała w progu, z niejakim rozbawieniem obserwując
zgromadzone w salonie towarzystwo, jak gdyby w pełni zdawała sobie sprawę z sensacji
wywołanej swoją obecnością. Damy tłumnie ruszyły ją witać.
– Ta osoba, drogi ambasadorze, to najzuchwalsza kobieta w Paryżu – cierpko zauważył
towarzysz włoskiego dyplomaty, komendant generalny paryskiej policji, ubrany w
dyskretnie surowy strój.
– Nie wątpię, że nikt nie może mieć bardziej uzasadnionych powodów do takich
twierdzeń, monsieur de La Reynie – grzecznie skwitował tę uwagę Włoch, z trudem
odrywając oczy od surowo pięknej twarzy nieznajomej. – Proszę mi jednak powiedzieć,
co znaczy owa laska z sowią głową? Wygląda z nią jak czarodziejka.
– Bo też o to chodzi tej damie. Odznacza się ona wielkim wyczuciem teatralnego efektu.
Dlatego cały Paryż mówi o markizie de Morville – szef paryskiej policji uśmiechnął się z
ironią, choć spojrzenie jego bezbarwnych oczu pozbawione było wesołości.
– Ach, więc to ona przepowiedziała przyszłość królowej! Zdaniem hrabiny de Soissons
wróżby tej damy sprawdzają się nieomylnie. Sam rozważałem, czyby się jej nie poradzić.
Może by mi sprzedała swoje karciane sekrety.
– Tajemna recepta madame de Morville na wygraną w karty to jej kolejne oszustwo.
Ilekroć komukolwiek uda się zgarnąć większą sumę w lancknechta, zaczyna się gadanie,
że nasza markiza rozstała się w końcu ze swym drogocennym sekretem. Też mi sekret,
doprawdy! –
parsknął szef policji. – Bezwstydna awanturnica! Każdy skandal, który zdarzy się w
mieście, umie zamienić na brzęczącą monetę, oto cały sekret. Tyle wierzę w tę karcianą
formułę, co w jej twierdzenie, że przeżyła blisko dwa stulecia dzięki jakimś sztuczkom
alchemicznym.
Zmieszany tymi słowy ambasador opuścił swoje lorgnon, na co de La Reynie kpiarsko
uniósł
brew:
– Nie powiesz mi chyba, drogi przyjacielu, żeś gotów był nabyć ową tajemnicę
nieśmiertelności?
– Ach nie, skądże! – pospiesznie zapewnił go ambasador.
– Żyjemy wszak w czasach postępu. Chyba jedynie głupcy wierzą dziś w takie przesądy.
– Zatem nawet w stuleciu nauki połowa Paryża to głupcy. Niech no ktoś postrada chustkę
do nosa, pierścień albo kochankę, w te pędy gna do markizy, a ona kładzie mu karty bądź
spogląda w to swoje tak zwane naczynie wyroczni. Tam do licha! A jednak większość
petentów wychodzi od niej usatysfakcjonowana! Ileż trzeba inteligencji, by utrzymywać w
ludziach wiarę w takie oszustwa. Niebezpieczna to inteligencja. Zapewniam cię, panie, że
gdyby wróżbiarstwo nie było dziś legalną profesją, co rychlej aresztowałbym tę damę, i to
zaraz w pierwszej kolejności.
Pochód markizy de Morville przez ogromny, łukowato sklepiony salon przypominał
triumf rzymskiego zwycięzcy. Postępujący za swoją panią karzeł ubrany w strój
mauretański niósł jej czarny brokatowy tren, chusteczkę zaś pokojówka w pasiastej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin