Morgan Sarah - Córki Oscara Balfoura 07 - Pałac z piasku.pdf

(889 KB) Pobierz
Sarah Morgan
Pałac z piasku
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Piach, piach, wszędzie nic, tylko piach.
Ojciec nie mógłby jej wywieźć w bardziej odludne miejsce, nawet gdyby ją wysłał
na księżyc. Choć gdyby to było możliwe, Bella nie miała wątpliwości, że bez wahania podpisałby czek.
Uśmiechnęła się gorzko na tę myśl, zanurzając bose stopy w rozgrza-nym piasku i wpatrując się w
bezkresny horyzont. Z drugiej strony, czuła się tutaj, jakby naprawdę była na księżycu czy na Marsie,
więc co za różnica.
Dlaczego musiał odesłać ją właśnie do centrum medytacji o śpiewnej, arabskiej nazwie w samym
środku pustyni? Dlaczego nie mógł wybrać jakiegoś sympatycznego spa na Piątej Alei?
- Bella?
Słysząc głos swojego „duchowego przewodnika", Bella aż jęknęła z żalu i rozczarowania.
Czy to już? Przecież dzień się nawet jeszcze nie zaczął.
Odwróciła się niechętnie. To nie jego wina, przypomniała sobie stanowczo. Nie powinnam
wyładowywać na nim swojej złości i frustracji.
- Zawsze tak wcześnie wstajesz, Atif?
T L R
- Przed świtem jest najlepszy czas na medytację.
Bella stłumiła ziewnięcie.
- Osobiście wolę zacząć dzień od filiżanki mocnej czarnej kawy.
- Możesz o wiele lepiej zacząć dzień, jeśli tylko postarasz się skupić na tym, co cię otacza - pouczył ją
Atif. - Nie ma nic piękniejszego i lepiej nastrajającego od patrzenia na wschód słońca na pustyni. Nie
czujesz, jak przepełnia cię spokój?
- Szczerze mówiąc, czuję, że jeszcze chwila i oszaleję - wymruczała.
Bezwiednie sięgnęła do kieszeni, szukając swojego iPhone'a, ale przypomniała sobie zaraz, że został
skonfiskowany. Podobnie zresztą jak komputer i iPod. Wszystko, co mogłoby jej pozwolić na
skomunikowanie się ze światem zewnętrznym. Bezsilnie zacisnęła pustą dłoń. Czując lekkie ukłucie, po
chwili przyjrzała się swoim paznokciom, pełna dezaprobaty. Gdyby miała wybierać między filiżanką
kawy a manikiurem, bez wahania zdecydowałaby się na to drugie.
- Mieszkasz tutaj na stałe?
- Przebywam tu, dopóki nie poczuję, że czas ruszyć dalej.
- Ja ruszyłabym dalej po kilku minutach, gdybym tylko mogła! Jestem tu dopiero od dwóch tygodni, a
czuję się, jakbym dostała wyrok dożywocia.
Jak ojciec mógł jej to zrobić? To przez niego była teraz zupełnie odcięta od świata.
Pozostawiona sama sobie właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebowała wsparcia i bliskości drugiego
człowieka.
Szokujące odkrycie, jakie zrobiła zaledwie dwa tygodnie temu, dokonało w niej ogromnych
emocjonalnych spustoszeń i pozostawiło ją kompletnie otępiałą. Wiedziała, że już nigdy nie będzie taka
jak dawniej. Poczuła rozdzierający ból.
Nie powinnaś była tego robić, Bella.
Podobnie jak ciekawska Pandora, otworzyła pudełko i uwolniła całe zło. Teraz pła-ciła za to ogromną
cenę.
- Pozwalasz, aby silne emocje trzymały cię w swoich szponach, niczym sęp - zauważył Atif spokojnym
tonem, którego zawsze używał podczas sesji medytacyjnych. -
Jesteś zła na ojca, ale on wysłał cię tutaj dla twojego dobra.
T L R
- Wysłał mnie tutaj za karę, bo nie mógł już dłużej znieść mojego widoku - stwierdziła, obejmując się
ramionami. Jak mogła drżeć w tak gorącym miejscu? - Cała rodzina nie mogła już na mnie patrzeć.
Zszargałam nasze nazwisko i reputację. Nie po raz pierwszy zresztą.
Nikt się jednak ani przez chwilę nie zastanowił, jak to obrzydliwe wydarzenie od-biło się na niej. Nikt
nie wziął pod uwagę jej uczuć, a to jeszcze pogłębiło jej poczucie osamotnienia.
Przypominając sobie wszystko, co się wydarzyło tego wieczoru, zanim się zaczął
doroczny bal organizowany przez jej ojca, Bella poczuła ucisk w gardle. Nie wiedziała, jak jej siostra
Oliwia czuła się po tym wszystkim. Niestety, odebrano jej prawo nawet do tego, aby mogła bronić samą
siebie. Oczywiście nie powinna mówić takich rzeczy, ale gdyby Oliwia zachowała się inaczej...
- Czy mógłbyś zwrócić mi na chwilę telefon? Muszę wysłać wiadomość. Tylko jedną. Proszę. -
Poczuła, że koniecznie musi się skontaktować z siostrą i to jak najszybciej. - A może mogłabym
skorzystać z komputera? Od dwóch tygodni nie sprawdzałam poczty mejlowej.
- Wiesz, że to niemożliwe.
- Ale ja tu oszaleję, Atif! Dookoła tylko piach i ta wszechogarniająca cisza! - Rozejrzała się i
zatrzymała swój wzrok na kilku pomalowanych na biało budynkach, które dostrzegła w oddali w
ubiegłym tygodniu. - Te budynki, tam, wyglądają na stajnie. Może mogłabym wybrać się na konną
przejażdżkę? Choć na godzinkę.
- Te stajnie nie należą do centrum medytacji. Są prywatną własnością.
- Dziwne miejsce na trzymanie koni - stwierdziła cicho, dostrzegając strażników kręcących się dookoła
stajni. Dlaczego potrzebni są uzbrojeni strażnicy w stajniach na odludziu? - Skoro więc nie mogę
pożyczyć konia, czy mógłbyś mi oddać mój iPod? By-
łoby mi łatwiej się zrelaksować, gdybym mogła posłuchać mojej ulubionej muzyki.
- Milczenie jest złotem.
- Tutaj wszystko jest złotem - odburknęła sfrustrowana. Spojrzała jeszcze raz na mieniące się w słońcu
wydmy i przyszedł jej do głowy szalony pomysł. - Czy możesz mi coś powiedzieć o tym mieście, które
mijaliśmy w drodze tutaj?
T L R
- Rządzi nim szejk Al-Rafid. Jest słynne i ma za sobą bogatą przeszłość.
- Naprawdę? - spytała niezobowiązująco, choć jedyne, co ją interesowało, to jak szybko mogłaby się do
niego dostać i czy mają tam dostęp do szerokopasmowego internetu.
- Szejk jest bardzo zdolnym władcą. Mimo że mają nieograniczony dostęp do ogromnych złóż ropy
naftowej, nie zapomina o przeszłości i tradycji swojego pustynnego plemienia. Obok
najnowocześniejszych budynków, jakie można zobaczyć na Manhatta-nie, znajdują się tam perły
arabskiej architektury. Oczywiście najpiękniejszy jest pałac Al-Rafid, ale nie można go zwiedzić, bo
mieszka w nim szejk Zafik z rodziną. Bardzo chroni swoją prywatność.
- Ma szczęście, że może mieszkać w mieście. Najwidoczniej też nienawidzi wszechobecnego piachu.
- Wręcz przeciwnie. Szejk Zafik kocha pustynię. Nie zapomniał o swoich korze-niach. Każdego roku
spędza samotnie tydzień na pustyni. To jest jego czas medytacji.
Spoczywa na nim ogromny ciężar odpowiedzialności.
Odpowiedzialność.
Czy to nie było ostatnie słowo, jakie usłyszała od ojca, zanim znalazła się na wy-gnaniu?
- Ten twój szejk ma też już pewnie osiem żon i kilkudziesięciu potomków.
- Jego Wysokość jeszcze nie wybrał sobie żony. Zresztą, jego przeszłość jest dość skomplikowana.
- To pewnie i tak nic w porównaniu z moją.
- Matka szejka była uwielbianą przez wszystkich księżniczką. Niestety zmarła, gdy Zafik był jeszcze
dzieckiem.
- Umarła? - Bella poczuła znajome ukłucie bólu w sercu. Ona też straciła matkę, gdy była jeszcze małą
dziewczynką. Bella pomyślała nagle, że chce się dowiedzieć czegoś więcej o tym szejku. - Czy jego
ojciec ożenił się ponownie?
- Tak, ale oboje zginęli w tragicznym wypadku samochodowym, gdy Jego Wysokość był zaledwie
nastolatkiem.
Stracił więc dwie matki.
T L R
Bella patrzyła przed siebie zamyślona, podziwiając, jak wschodzące słońce ozłaca piaski pustyni coraz
silniejszym blaskiem. Czuła jakąś dziwną bliskość z tym tajemni-czym szejkiem. Był gdzieś tam,
pośród tego morza pustyni, w oazie swojego złotego pa-
łacu. Czy i on zastanawiał się, jaka była jego matka? Czy i on odkrył przypadkiem tajemnice, które
Zgłoś jeśli naruszono regulamin