Kwiatkowska.Katarzyna.Abel.I.Kain.2013.POLiSH.eBook-Olbrzym.pdf

(1415 KB) Pobierz
Katarzyna Kwiatkowska
Abel i Kain
REDAKCJA: Zuzanna Gościcka-Miotk
KOREKTA: Aleksandra Tykarska
OKŁADKA: Paulina Radomska-Skierkowska
SKŁAD: Anita Sznejder
© Katarzyna Kwiatkowska i Novae Res s.c. 2014
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki
w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.
Wydanie pierwsze
ISBN 978-83-7722-585-1
NOVAE RES – WYDAWNICTWO INNOWACYJNE
al. Zwycięstwa 96 / 98, 81-451 Gdynia
tel.: 58 698 21 61, e-mail: sekretariat@novaeres.pl, http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.
Wydawnictwo Novae Res jest partnerem Pomorskiego Parku Naukowo-Technologicznego w Gdyni.
Konwersja do formatu EPUB:
Legimi Sp. z o.o. | Legimi.com
Rozdział 1.
– Oskarżono go o zamordowanie brata? – Jan w oszołomieniu odłożył łyżkę,
którą nakładał lody do wysokiej kryształowej szklanki.
– Właśnie tak – skinął głową Tadeusz. – Został aresztowany. Jednak nikt nic nie
wie, bo z uporem odmawia zeznań.
– Ale dlaczego?
– Też nie wiadomo.
Tego lipcowego wieczoru siedzieli w jednym z prywatnych gabinetów przy sali
restauracyjnej hotelu Bazar. Było to pomieszczenie wyraźnie zarezerwowane dla
mężczyzn – ze swymi ciemnymi boazeriami, skórzanymi kanapami typu chesterfield
i sztychami o tematyce myśliwskiej do złudzenia przypominało palarnie
w angielskich klubach. Kobiety zazwyczaj nie gustują w takich mrocznych
jaskiniach, gdzie lampa musi być zapalona nawet latem i skąd nigdy nie udaje się
usunąć zapachu dymu tytoniowego, skóry i okowity.
Jan przyjechał do Poznania w drodze do Tarnowic, gdzie miał zostać ojcem
chrzestnym małego Jasia Tarnowskiego. Gdy tylko Morawski zobaczył Tadeusza na
dworcu, od razu wiedział, że coś się stało. Przyjaciel nie chciał jednak podczas
kolacji wyjawić przyczyn swego niespodziewanego przyjazdu do miasta. Po posiłku
zaproponował, aby przenieśli się w bardziej zaciszne miejsce, i dopiero w tym
odosobnionym pokoju zdradził sensacyjną wiadomość.
Tarnowski sięgnął po stojącą przed nim filiżankę z kawą, wypił odrobinę i mówił
dalej:
– Powiem ci wszystko, co wiem. Edward, ten oskarżony, to młodszy syn. Jest
architektem i mieszka na stałe w Berlinie. Przyjechał z opóźnieniem na pogrzeb
bratowej, która zmarła kilka dni wcześniej, wydając na świat martwe dziecko. Dotarł
do pałacu dopiero po południu. On i brat zjedli razem z ojcem kolację, rozeszli się,
a rano służba znalazła ciało starszego. Został zastrzelony.
Jan uniósł stojący na stole dzbanek i zalał kawą lody w szklance.
– I tak od razu oskarżono tego młodszego?
– Ktoś słyszał odgłosy kłótni dochodzące z pokoju zabitego. Ale nie wiadomo
nic pewnego, bo wkrótce potem nad pałacem rozszalała się burza i pioruny
skutecznie wszystko zagłuszyły. Ojciec przyznał, że atmosfera przy kolacji była
napięta, ale wtedy wierzył, że po prostu mieli za sobą trudny dzień i to wszystko. On
sam poszedł wcześnie do siebie, zostawiając synów przy stole. Służący zeznali, że
Adam junior szybko przeniósł się do swojego apartamentu, natomiast Edward
siedział jeszcze przez pewien czas w jadalni. Później jeden z lokai widział, jak
wchodził do pokoju brata.
– A potem?
– Potem zaczęło grzmieć, błyskać i lunął deszcz. Rano odkryto ciało Adama,
a Edward został znaleziony w sypialni matki. Nie przyznaje się – w ogóle nic nie
mówi. Senior zawiadomił prokuratora. Przyjechała komisja śledcza i następnego
dnia aresztowano Edwarda. Policja twierdzi, że to zbrodnia dla korzyści
majątkowych.
Jan zmarszczył brwi, słysząc ten wniosek.
– Przecież jako oskarżony i tak na tym nie skorzysta.
– Wytłumacz to śledczym.
– Ale dlaczego nic nie mówi? I co na to ojciec?
– Nie wierzy w winę Edwarda. Najpierw do mnie napisał, a potem przyjechał.
Wygląda dwadzieścia lat starzej – Tadeusz się zawahał. Wpatrywał się
w przyjaciela, który zdawał się pochłonięty wyławianiem łyżeczką topiących się
w kawie lodów. Po chwili Tarnowski wyznał: – Wiem, że nie przyjechałeś tu, by
rozgrzebywać takie sprawy, ale czy mógłbyś...? On słyszał, że bardzo mi pomogłeś
w styczniu i teraz prosił, byś przyjechał i udowodnił, że Edward tego nie zrobił.
Jan uniósł głowę i spytał wprost:
– A jeśli zrobił?
Na to pytanie nie otrzymał odpowiedzi, choć mógłby przysiąc, że Tadeusz już
miał na końcu języka gorące zapewnienie o niewinności oskarżonego.
Morawski wstał, podszedł do stojącego tuż obok barku na kółkach, uniósł jedną
Zgłoś jeśli naruszono regulamin