Raszyn 1809 - Romuald Romanski.pdf

(2162 KB) Pobierz
H IS TOR Y C ZN E B IT WY
ROMUALD ROMAŃSKI
RASZYN 1809
Wydawnictwo Bellona
Warszawa 1997
OD AUTORA
Od dnia, w którym stoczono bitwę pod Raszynem, minęło
już ponad 187 lat. Na tle gigantycznych zmagań doby napole-
ońskiej obfitującej w bitwy z udziałem ogromnych mas ludz-
kich nie może ona imponować ani wielkością biorących w niej
udział armii, ani też ze względu na nowatorskie rozwiązania
taktyczne. Wręcz przeciwnie, miała ona wiele cech boju
spotkaniowego, krwawego, w miarę chaotycznego i, co najwa-
żniejsze, nie zakończonego spektakularnym sukcesem strony
polskiej. A mimo to mało jest w naszej historii bitew równie
mocno ugruntowanych w wyobraźni historycznej Polaków.
Można by się wobec tego zastanowić dlaczego tak się stało,
dlaczego nazwa „Raszyn" budzi rezonans nawet u tych,
którzy wojnami i historią wojen nie interesują się wcale,
i którym takie nazwy jak Legnica, Byczyna, Obertyn czy
Kircholm zupełnie z niczym się nie kojarzą. Odpowiedzi
moim zdaniem należy szukać przede wszystkim w stosunku
Polaków do tego dziwnego tworu politycznego noszącego
jeszcze dziwniejszą nazwę Księstwa Warszawskiego.
Wiek osiemnasty zakończył się naszą wielką, narodową
tragedią, roby sanacji ustroju politycznego i społecznego
uwieńczone uchwaleniem Konstytucji 3 maja zakończyły się
niepowodzeniem. Klęską pod Maciejowicami i rzezią Pragi
zakończył się też wielki narodowy zryw pod wodzą Tadeusza
Kościuszki. Granice Rzeczpospolitej wytarto z mapy Europy,
a traktat trzech czarnych orłów zadekretował wymazanie na
4
zawsze nawet jakiejkolwiek wzmianki o Polsce. Trudno do-
prawdy dziwić się, że społeczeństwo dotknięte tak wieloma
katastrofami utraciło wiarę we własne siły i popadło w kom-
pletny marazm. Jeśli możliwa jest śmierć narodu, to w moim
przekonaniu byliśmy jej wówczas bardzo bliscy, zwłaszcza, że
zaborcy dokładali wszelkich starań, aby przyśpieszyć ten
proces. Wystarczy wspomnieć chociażby o umiejętnej i per-
fidnej polityce kredytowej Prus wobec polskiej szlachty.
Ocaliła nas od zguby legenda legionowa, a ściślej mówiąc
jej finał czyli powstanie Księstwa Warszawskiego. Oczywiś-
cie, jestem w pełni świadom faktu, że Napoleonem w Tylży,
podobnie jak wcześniej w Berlinie, nie kierowały żadne
sentymenty i, że nie z powodu wdzięczności dla Dąbrows-
kiego i polskich legionistów zdecydował się na powołanie do
życia Księstwa Warszawskiego. Ale wiedza historyczna ma
w tym wypadku niewielkie znaczenie. Ważne jest, że naród
polski uwierzył, że jeszcze nie wszystko jest stracone, że
można oto własną dzielnością i poświęceniem wybić się na
niepodległość. To przesłanie było niezwykle ważne i, moim
zdaniem, znacznie bardziej przyświecało późniejszym pol-
skim aspiracjom narodowym niż szacowna i dostojna tradycja
Konstytucji 3 maja.
Raszyn tę wiarę we własne siły, jak i nadzieję na odbudowę
całej Polski ugruntował i utrwalił. Bitwa na przedpolu War-
szawy była pierwszą od czasu upadku państwa bitwą stoczoną
samodzielnie przez polską armię i pod polskim dowództwem.
W dodatku była to bitwa doskonale wpisana w polską tradycję
(i legendę) o zwycięskich zmaganiach z przeważającym nie-
przyjacielem. Przecież na polach Raszyna jedynie dzięki
własnej dzielności, waleczności i talentom dowódców Polacy
zdołali stawić czoła prawie trzykrotnie liczniejszemu i lepiej
wyposażonemu nieprzyjacielowi. Nie brakowało również
w tej bitwie momentów silnie działających na polską, roman-
tyczną i rycerską wyobraźnię, takich jak chociażby śmierć
pułkownika-poety Cypriana Godebskiego czy wreszcie udany
5
kontratak piechoty poprowadzony pod gradem kul, osobiście
przez ks. Józefa Poniatowskiego, który właśnie wówczas
z niepopularnego w wojsku i społeczeństwie „Austriaka"
zaczął zmieniać się w „kochanego wodza Polaków".
Nie zapominajmy wreszcie, że kampania 1809 r. należy do
tych nielicznych w naszej historii, w której sukces militarny
został należycie wykorzystany i stanowił ogromny krok na-
przód na drodze do odbudowy państwa.
Należy wreszcie pamiętać i o tym, że bitwa raszyńska
i późniejsza kampania 1809 r. nie miała bynajmniej jedynie
lokalnego znaczenia. W rzeczywistości nie był to bynajmniej
jedynie margines zmagań dwóch supermocarstw - Austrii
Habsburgów i napoleońskiej Francji. Nie uprzedzając wypad-
ków warto bowiem zwrócić uwagę na fakt, że Austria przy-
wiązywała ogromną wagę do kwestii zajęcia terytorium Księ-
stwa i wiązała z tym spore nadzieje polityczne. Tym samym
sukcesy armii Księstwa miały bardzo istotny wpływ na rezul-
tat całej wojny. Należy bowiem stwierdzić, bez zbędnej
zresztą megalomanii, że „sprawa polska" stanowiła dość
istotny problem w ówczesnych stosunkach rosyjsko-francus-
ko-austriackich. Z drugiej zaś strony Księstwo Warszawskie
stanowiło jedynie część (niewielką) imperium napoleońskiego
i aby zrozumieć jego historię należy wyjść poza rodzime
opłotki. Nie sposób bowiem zrozumieć przyczyn agresji Au-
strii na Księstwo, jeśli nie spojrzymy na nie przez pryzmat
przyczyn konfliktu francusko-austriackiego.
Trudno więc dziwić się, że bitwa raszyńska i kampania
1809 r. stała się tematem wielu rozpraw i prac naukowych
i popularno-naukowych (o powieściach historycznych nie wspomi-
nając). Na pierwszym miejscu wymienić należy fundamentalną
pracę uczestnika bitwy R o m a n a S o ł t yk a p t .
Kampania 1809 r.
Raport o działalności armii pozostającej pod rozkazami księcia
Józefa Poniatowskiego.
Wiele cennych uwag i spostrzeżeń
zawiera również opracowanie I g n a c e g o P r ą d z yń s k i e -
g o p t .
Czterej ostatni wodzowie przed sądem historii.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin