Zolnierze wolnosci - Wiktor Suworow.pdf

(801 KB) Pobierz
CZĘŚĆ I
NA ODWACHU
DO KOMUNIZMU I Z POWROTEM
RYZYKO
SILNI, ZWARCI, GOTOWI!
OPERACJA „DNIEPR”
OPERACJA MOST
CZEŚĆ II
DYWIZJA SZKOLNA
FACHOWIEC
MISZA
DROGA DO SERCA NACZELNEGO DOWÓDCY
NOWE KONCEPCJE
DETERMINACJA
PRZYPADEK DUROWA
WZLOT I UPADEK PORUCZNIKA GOŁOWASTOWA
BARWNIKI SPECJALNE
BOMBOWIEC Z KLOCKÓW
CZEŚĆ III
PRZYGOTOWANIA
OSTATNIA GRANICA
ŻOŁNIERZE WOLNOŚCI
BIAŁE PASY
INWAZJA
BANKIER
KONTRREWOLUCJA
ZEGAREK MARKI POLIOT
POŻEGNANIE ŻOŁNIERZY WOLNOŚCI
ZIEMIA OJCZYSTA
CZĘŚĆ I
NA ODWACHU
Wartownia Kijowskiej Technicznej Szkoły Wojsk Pancernych, 26 marca 1966 roku
- Hej tam, żołnierzu!
- Czego?
- Gówna psiego. Wstawaj, ale już!
Osłaniając się ramieniem przed oślepiającym słońcem, próbowałem opóźnić moment
przebudzenia.
- Miałem nocną wartę, wedle regulaminu należą mi się trzy godziny snu...
- Chuj z regulaminem! Wstawaj, mówię. Jesteśmy aresztowani.
Wiadomość nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia. Jedyne co wiedziałem, to że tracę oto
bezpowrotnie dobre półtorej godziny należności za bezsenną noc. Siadłem na twardej ławce i pięścią
tarłem sobie czoło i oczy. Łeb mi pękał z niewyspania.
Ziewnąłem, przeciągnąłem się aż zatrzeszczały stawy, głęboko westchnąłem, żeby odegnać
resztki snu, pokręciłem głową, starając się rozruszać zesztywniały kark.
- Ile nam dali?
- Tobie piątala.
- Miałeś szczęście, Wiktor. Saszka i ja jesteśmy załatwieni na dziesięć dni, a Andriusza,
sierżant, dostał całe piętnaście!
- Chujowe jest życie sierżanta w szkole. Zarobisz pięć rubli więcej, a zabierają tyle co
dwadzieścia pięć.
- Gdzie mój automat? - zdenerwowałem się.
- Wszystko w sztabie kompanii: automaty, pasy z amunicją i bagnety. Sierżant zaraz przyniesie
kwity na rzeczy i żywność, potem łaźnia, strzyżenie - i na odwach!
W głównym pomieszczeniu wartowni kadeci zwolnieni z zajęć przyjmowali dokumenty i
przeliczali teczki z instrukcjami. Ich sierżant wysłuchiwał utyskiwań naszego, przytakiwał ze
współczuciem.
- Oka z niego nie spuszczałem, zameldowałem się na całe gardło, chłopcy w try miga
otworzyli bramę, pożerali go wzrokiem jak te lwy. I co? Ni z gruszki ni z pietruszki dowala mi
piętnaście dni, a chłopakom po dziesięć. No dobra, Kola, trzym się!
Dołączyła do nas reszta chłopców z warty i pod eskortą udaliśmy się na strzyżenie i do zimnej
kąpieli.
W „izbie przyjęć" kijowskiego aresztu garnizonowego panowała oślepiająca czystość.
- Towarzyszu poruczniku, kadet Suworow melduje się w areszcie garnizonowym celem
odbycia kary.
- He?
- Pięć dni aresztu.
- Za co?
Cholera! - przemknęło mi przez głowę. Właśnie: za co? Za co mnie aresztowali?
Porucznik obdarzony niezwykle szeroką twarzą i zaskakująco drobnymi stopami, niecierpliwie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin