Mimi Jeans Pamfiloff Kings.pdf

(2688 KB) Pobierz
K I N G ‘ S
ZAKAZ ROZPOWRZECHNIANIA
1
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA
K I N G ‘ S
Tłumaczenie
Joas86
&
Rose8686
Beta
dagula_
ZAKAZ ROZPOWRZECHNIANIA
2
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA
K I N G ‘ S
"BEZWZGLĘDNY ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA!!!
ZAKAZ PRZERABIANIA TEGO TŁUMACZENIA!!
ZAKAZ CHOMIKOWANIA!!!
ZAKAZ UMIESZCZANIA NA INNYCH FORACH!!!"
©
"Tłumaczenie w całości należy do autorki książki, jako jej prawa
autorskie.
Tłumaczenie jest wyłącznie materiałem marketingowym służącym do
promocji twórczości danego autora.
Ponadto poniższe tłumaczenie nie służy uzyskiwaniu korzyści
materialnych, a co za tym idzie każda osoba
wykorzystująca treść poniższego tłumaczenia w celu innym niż
marketingowym łamie prawo!!!"
ZAKAZ ROZPOWRZECHNIANIA
3
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA
K I N G ‘ S
Jestem mężczyzną, który może odnaleźć wszystko i wszystkich.
Za pewną cenę. Moją ceną będziesz
Ty
.
Kiedy brat Mii znika w Meksyku, podczas archeologicznych
wykopalisk, wierzy, że w jej życiu nie mogło być gorzej.
Ale kiedy zostaje powstrzymywana na każdym kroku, przed
znalezieniem odpowiedzi, zarówno przez władze lokalne jak i władze
USA, musi się zwrócić o pomoc do mężczyzny, którego uważa, za
samego
Diabła.
Inni mogą się nabrać na jego prywatny odrzutowiec, wspaniałe, szyte
na miarę garnitury i rozbrajający uśmiech, ale Mia wie, że coś
ciemnego, złowrogiego i nienaturalnego czai się za tymi
przeszywającymi, blado szarymi oczami. A im więcej się dowiaduje,
tym bardziej zdaje sobie sprawę, że już nigdy może nie być ponownie
Wolna
.
ZAKAZ ROZPOWRZECHNIANIA
4
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA
K I N G ‘ S
Joas86
Rozdział 1
San Francisco. Dzień dzisiejszy. 17:53.
Wiłam się, w swojej opiętej, szarej ołówkowej spódnicy za antycznym biurkiem i
zmusiłam się, aby odwrócić wzrok.
Trzy minuty do wyjścia.
Nie potrzebowałam zegarka, aby mi o tym oznajmił. Wiedziałam to. Mój żołądek to
wiedział. I pot cieknący po plecach, pod moją dopasowaną bluzką, wiedział o tym
Skup się na czymś innym, Mia.
Spojrzałam za okno, na padającą mżawkę zbierającą się na zewnątrz biurowego okna,
ale nie mogłam dostrzec jej pod warstwą nagromadzonego brudu. Nawet gdybym mogła, nie
widziałabym zalegającego deszczu czy chmur. Widziałam tylko jego. Bądź tak naprawdę,
mentalny obraz jego dopasowanego czarnego garnituru, czarnych włosów, i bladoszarych
oczu, bacznie obserwujących mnie, przez przyciemnione drzwi, i ostrzegających tym samym,
abym siedziała cicho. Był to sposób, w jaki witał mnie, każdego wieczoru, nim szedł prosto
do swojego biura, zamykając drzwi i zostawiając po sobie subtelny ślad doskonałej wody
kolońskiej. Nie było żadnej wymiany zdań, pomiędzy nami. Jego woda kolońska. Mój nos.
Och tak, prawie bym zapomniała. Rozmowy telefoniczne.
ZAKAZ ROZPOWRZECHNIANIA
5
ZAKAZ ROZPOWSZECHNIANIA
Zgłoś jeśli naruszono regulamin