Eve Langlais - A Lion's Pride #01 - Kiedy alfa mruczy - całość.pdf

(1727 KB) Pobierz
Eve Langlais
A Lion’s Pride #01:
Kiedy alfa mruczy
Tłumaczenie: Alice007
Rozdział 1
„Co masz na myśli, mówiąc, że nie ma Dominica?” To nie było całkiem tak, że Arik
uniósł głos, ale wszyscy w salonie fryzjerskim usłyszeli go i zauważyli jego
niezadowolenie. Głowy się pochyliły, ręce zajęły się przycinaniem oraz stylizowaniem
i nikt nie śmiał napotkać jego spojrzenia.
Jeśli byliby lwołakami, mógłby powiedzieć, że to dlatego, że rozpoznali jego status
alfy – powiedz cześć królowi tej konkretnej dżungli. Ale oni byli zwykłymi ludźmi,
dającymi łatwo się zastraszyć przez mężczyznę w drogim garniturze i postawą
władcy.
Oprócz jednego.
„Dziadka nie ma na Zachodzie.”
Odpowiedź kobiety sprawiła, że się obrócił i gwałtownie wciągnął powietrze, które
zawierało w sobie coś więcej niż tylko zapach salonu fryzjerskiego. Zawierało jej
kuszący aromat – i wywołało głód, który nie miał nic wspólnego z jedzeniem.
Pachnie przepysznie.
Jak na człowieka.
Mierząc ponad metr sześćdziesiąt pięć, kobieta ledwo sięgała mu do podbródka. Ale
to jej nie powstrzymywało. Przechyliła głowę. Uniosła brodę, niemal bezczelnie, gdy
napotkała jego spojrzenie. Brązowe oczy oprawione ciemnymi rzęsami nie odwróciły
się od jego bursztynowych.
Ktoś tu ma ducha.
Ale nie miał czasu, by dowiedzieć się, jak daleko sięgała jej
postawa i odwaga. Są ważniejsze sprawy, które domagają się jego uwagi. Takie jak
jego biedna, zmierzwiona grzywa.
„Co to znaczy, że nie ma go na Zachodzie? Jestem umówiony.” Ludzie nie
odwoływali spotkań z nim. Ani nie zmuszali go do czekania. To były ekstra dodatki
do przebywania na czubku drabiny społecznej.
„Moja ciotka Cecily urodziła wcześniej dziecko. Wziął trochę wolnego, by zobaczyć
wnuka.”
Przyzwoita wymówka, ale ciągle… „Ale co z moimi włosami?” To mogło się rozwinąć
w o wiele gorszy sposób, niżby chciał. Jednakże kto mógłby mieć mu to za złe?
Rozmawiano o jego cennej, luksusowej grzywie, która potrzebuje regularnego
podcinania, żeby końcówki nie stały się nierówne lub, co gorsza, rozdwojone.
Próżność była jedną z jego wad, razem z arogancją i niechęcią do ruszania się.
„Nie musisz się martwić, wielki facecie. Przejęłam stanowisko dziadka na czas jego
nieobecności.”
„Ty?” Dziewczyna ma przycinać mu włosy? Nie mógł nic na to poradzić i zaśmiał się
- ten pomysł był zbyt absurdalny, by go rozważać.
„Przykro mi. Nie widzę powodu do rozbawienia.”
„Nie możesz tak na serio oczekiwać, że powierzę moją grzywę kobiecie.” Seksizm,
żywy i dobrze utrzymany w jego świecie, wina samic w jego dumie, które go chowały.
Żadnego rozpieszczania dla Arika. Nie wierzyły w pozwalanie mu na bawienie się
lalkami lub ustępowanie innym. Jego matka i ciotki, nie wspominając już o licznych
kuzynkach, nauczyły go być twardym. Nie zezwalały na łagodność w swoim świecie,
nie, jeśli przygotowywały go do roli przyszłego lidera dumy.
Był w pełni samcem przez cały czas, a cholera, mężczyzna używał męskiego fryzjera,
a nie fryzjerki. Nawet, jeśli była śliczna.
„Jak chcesz. Mam wystarczająco dużo mężczyzn, by się nimi zająć…”
To jego wewnętrzny kot zawarczał?
„… bez dodawania jednego nadętego do listy.”
„Nadętego?” Nawet, jeśli dobrze go oceniła, to nie powstrzymało go przed
spojrzeniem na nią w obrażony, wściekły sposób.
Wściekłym spojrzeniem, które zdecydowała się zignorować. Skrzyżowała ręce na
piersi, spulchniając swój dekolt – oooch, ładne, zacienione bruzdy. Jego ciekawska
natura przyciągała jego wzrok do tajemniczego i nęcącego V jej piersi, dopóki nie
odchrząknęła.
„Moje oczy są wyżej, wielki facecie.”
Złapany. Dobrze, że był kotem. Jego rodzaj nie czuł wstydu ani nie przepraszał.
Skierował na nią swój najbardziej ujmujący, chłopięcy uśmiech. „Nazywam się Arik.
Arik Castiglione.”
Nie zareagowała na jego uśmiech ani nazwisko, więc rozwinął, „Dyrektor Castiglione
Enterprises.” Rozciągnął wargi na tyle szeroko, by włączyć swoje zabójcze dołeczki.
I nadal nie udało mu się jej zaimponować.
Uniosła brew. „To miało coś znaczyć?”
Z pewnością żartowała. W jego umyśle biedny lew padł, załamany, i przykrył łapami
oczy.
„Jesteśmy największym importerem mięsa na świecie.”
1
Uniosła ramiona i wzruszyła nimi. „Nie sprawdzam marki, by zobaczyć, kto
przygotował mój stek. Po prostu go jem.”
„A co z naszą siecią restauracji? Lion’s Pride Steakhouses.
2
„O tych słyszałam. Przyzwoite, słyszałam, ale zawyżone ceny. Dostanę większy talerz
jedzenia w LongHorn. I według moich przyjaciółek, tamtejsi kelnerzy są ładniejsi.”
Pierwszy raz w życiu Arik nie mógł znaleźć na to słów. A jego lew? Jego grzywa była
zdecydowanie wzburzona – i swędząca.
1
2
Czyli zasadniczo żyjesz z zabijania więcej osób niż inni. Brawo.
Dosłownie tłumacząc: Domy steków lwiej dumy
Arik przyszedł obciąć swoją grzywę już dwa tygodnie później niż zazwyczaj z powodu
zamorskiej wycieczki biznesowej. Czas wrócić do najwyższego priorytetu. „Jak dużo
czasu minie, nim Dominic wróci?”
„Tydzień, może dwa. Powiedziałam mu, żeby się nie spieszył. Dziadek nie bierze
często wolnego.”
Parę tygodni? Będzie wyglądał jak gnu, jeśli poczeka tyle czasu. „To nie dobrze.
Potrzebuję ścięcia. Czy są dostępni jacyś męscy fryzjerzy?”
„Boisz się pozwolić dziewczynie dotknąć swoich cennych włosów?” Uśmiechnęła się
kpiąco. „Mogę zerknąć w harmonogram i zobaczyć, czy możemy wcisnąć cię gdzieś
po południu.”
„Nie mam czasu wracać. Musi to być zrobione teraz.”
Zazwyczaj, kiedy używał słowa teraz, ludzie podskakiwali, by wykonać jego
polecenie. Ale ona tylko potrząsnęła głową.
„Nie ma szans, chyba że zmieniłeś zdanie i jesteś chętny pozwolić mi cię ściąć.”
„Jesteś fryzjerką.”
„Właśnie.”
„Chcę fryzjera.”
„To to samo.”
Powiedziała dziewczyna bez chromosomu Y.
3
„Myślę, że poczekam.”
Arik odwrócił się od niej, tylko by zmroziło go, gdy mruknęła, „Cipka.”
4
3
4
Zasadniczo, to gdyby miała chromosom Y raczej nie byłaby dziewczyną…
Próbowałam i próbowałam, ale inaczej przetłumaczyć się tego nie da. W oryginale jest „pussy” – co oznacza
cipkę, ale i kociaka.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin