Przekręt wszechczasów część 22.docx

(35 KB) Pobierz

Przekręt wszechczasów część XXII

Magia sądów

Wybaczcie, że rzadko piszę, ale mam sporo na głowie. Napiszę trochę na temat sądów i co się tam dzieje - to jest dopiero temat, ja sam wciąż się uczę i muszę powiedzieć, że wciąż mam japę rozdziawioną dowiadując się więcej na ten temat.

System, w jakim żyjemy upewnił się, że ma tzw. ramię wykonawcze, czyli ludzi na odpowiednim stanowisku, którzy będą robić dobrą robotę "karząc" opornych i tych, którym się wydaje, że sami mogą sterować swoim życiem.

Część tego ramienia to oczywiście policja, ale dużo ciekawszym departamentem jest sądownictwo, system "sprawiedliwości", coś co jest tak odlegle od samej definicji sprawiedliwości jak Ziemia od Marsa - albo jeszcze dalej.

Zanim podzielę się tym, czego zdążyłem się dowiedzieć, proszę zrozumieć, że to tylko kropla w morzu. Wciąż dowiaduję się nowych rzeczy i czasem te, które już niby wiem muszą być nieco skorygowane. Matrix jest dynamiczny, ma swoje fundamenty niewoli, ale musi się dostosowywać do potrzeb współczesnego niewolnika. Najlepszym przykładem jest obecność wytrenowanych sędziów, tzw. sniper judge - czyli ludzi, którzy będą zaginać na wokandzie nawet wprawionego Freemana.

Zacznijmy od początku, bo to jest dosyć ważne, żeby dotrzeć do magii jaką jest sąd, ról ludzi grających to przedstawienie i kim MY jesteśmy w tym całym burdelu.

Muszę zaznaczyć, że będę podawał przykłady z UK, mimo, że schemat jest niemal identyczny w większości krajów IMF, a może nawet dokładnie taki sam.

Pamiętając, że dzisiaj kraje korporacjami, to byt biznesowy, który ma za zadania rozrastać się jak najbardziej (bogacić), więc poza tradycyjnym strzyżeniem owiec, takim jak podatki wszelakiej maści, muszą mieć dodatkowe źródło dochodów, coś, co będzie pod ręką na co dzień. Nie tylko po to, żeby zarabiać, ale również po to, aby trzymać stado w ryzach, rok po roku zaciskać kaganiec i zdobywać jak największą kontrolę, bo ta - dla ludzi, którzy mają wład tworzenia pieniędzy jest najsilniejszym afrodyzjakiem.

Każda korporacja ma swoje wewnętrzne zasady, również RP, (dla moich przykładów UK). Tymi korporacyjnymi zasadami tzw. ustawy (po angielsku ACT). Jest ich z roku na rok coraz więcej i wcale nie muszą być zgodne z logiką, prawem naturalnym, w zasadzie z niczym, co by miało jakikolwiek sens dla zwykłego człowieka. To jest pokaźny zbiór herezji, który służy nabijaniu kabzy i trzymaniu za ryj pospólstwa, niestety.

Jaś jedzie samochodem i zapomniał zapiąć pas, pała stoi w krzakach i macha mu lizakiem, Jaś złamał korporacyjną zasadę i teraz czeka go za to kara. Nie będę się teraz rozpisywał, dlaczego policjant ma "prawo" ukarać Jasia, skupię się na tym, co się dzieje po drodze do otrzymania kary.

Pan policjant wystawia mandat, Jaś podpisuje i od tej chwili ma określony czas na to, żeby zapłacić karę za niedostosowanie się do korporacyjnych zasad o zapinaniu pasów.

Druga część owego dokumentu, zwanego mandatem, trafia do systemu, gdzie przejdzie proces i będzie czekać na tzw. discharge - wyzerowanie, za pośrednictwem pieniędzy wpłaconych przez Jasia.

A co by było, gdyby Jaś został wezwany do sądu, żeby usłyszeć zarzuty i otrzymać karę od "niezawisłego" aktora, którego nazywamy sędzią?

Po pierwsze, ktokolwiek myśli, że ma prawo czuć się równy ze wszystkimi innymi ludźmi wewnątrz systemu - musi poważnie skorygować swoje myślenie. Już sam fakt, że jest ktoś, kto może ŻĄDAĆ od nas stawienia się w określonym miejscu w określonym czasie świadczy o tym, że nie mamy równych praw w żadnym wypadku. Sędziego nie obchodzi, że jesteś zajęty, że masz co innego do roboty, albo nawet to, że jesteś daleko za granicą, jak zechce cię zobaczyć, to masz wszystko rzucić i lecieć na zawołanie niczym pies. Więc to już świadczy o tym, że mamy status zwykłego niewolnika, a wolność, która nam się wydaje, że jest naszym prawem to zwykła iluzja.

Proszę zauważyć jedną bardzo ważną rzecz - aby wystąpiła zbrodnia, musi być kilka elementów, a jej kluczowym elementem jest strona poszkodowana, ktoś kto ucierpiał w jakiś sposób przez nasze działanie bądź brak działania, gdzie była wymagana.

W "prawie" korporacyjnym/ustawowym tego obowiązku nie ma, nikt nie ucierpiał z tego powodu, że nasz Jaś nie zapiął pasa, albo dlatego, że wysiał marchewkę w swoim ogrodzie, czego ustawa wyraźnie zabrania (np. w Kalifornii). Nikomu nic złego się nie stało, niemniej jednak Jaś oberwie po uszach i będzie pracować za darmo, żeby ktoś inny mógł się cieszyć z owoców jego pracy.

Jaś dostaje wezwanie, jedzie grzecznie jak mu każą i na sali zaczyna się szopka, o której trochę napiszemy.

Pierwsze co się dzieje, to sędzia pyta o imię i nazwisko, bądź czyta je sam i zwraca się do Jasia o potwierdzenie. Sam fakt, że Jaś grzecznie rzucił wszystko i przyjechał...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin