VanderMeer Jeff_Podziemia Veniss.rtf

(11485 KB) Pobierz
VanderMeer Jeff_Podziemia Veniss

Znalezione obrazy dla zapytania jeff vandermeer Podziemia Veniss


 

Jeff VanderMeer

 

PODZIEMIA
VENISS

 

Przełożył Grzegorz Komerski


Spis treści:

 

 

Część I. Nicholas

Część II. Nicola

Część III. Shadrach

Część IV. Posłowie

Veniss zdemaskowane. Prekursorzy i objawienia

 

Wojna Balzaka (nowela)


Dla Ann


CZĘŚĆ I

NICHOLAS

 

 

A byłem wtedy u szczytu swych sił...

Giant Sand

 

 

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

 

 

Pozwólcie, że opowiem wam, dlaczego postanowiłem kupić surykatkę w Szanghajskim Cyrku Quina. Pozwólcie, że opowiem wam o mieście:

Miasto jest wyraziste, miasto jest imitacją, wyciętym z tektury szablonem pomalowanym jaskrawymi farbami, które mają przesłonić niczym niewypełniony środek pustkę.

(To moje te słowa. Co prawda moją specjalnością jest holosztuka, ale mniej więcej raz na chemiczny miesiąc bawię się na papierze w slang dżokeja).

Pozwólcie, że opowiem wam, czym miasto jest dla mnie. Wtedy zrozumiecie też całą historię z surykatką. Ona jest ważna. A nawet bardzo ważna. Dziesięć lat temu, kiedy w mieście rządzili jeszcze społeczni planiści, nazywaliśmy je Dayton Central. Potem, gdy centralny rząd zadławił się i zdechł, a policjanci zaczęli pracować na własny rachunek, zaczęliśmy je nazywać Veniss słowem przypominającym syk żmii, istoty zabójczej i nieprzewidywalnej. Przed Veniss sztuka była tu martwa była sztuką przedmiotów. Sztuka przed Veniss była sprzedajna niczym tyłek taniej dziwki, nic poza płaskimi mediami i ulicznymi mimami o zbyt plastycznych twarzach.

I cała nasza rewolucja społeczna oznaczała dla mnie właśnie to nie były w niej ważne te wszystkie awruk, zamieszki, ani powykręcane dźwigary, ani rozkwitający rynek, na którym zaczęto wreszcie swobodnie handlować, ani tym bardziej nie chodziło w niej o stumetrowe reklamy wyrastające na każdym rogu. Rewolucja nie oznaczała też wysypisk śmieci, odpadków w oceanie ani kolejnych serii zamachów na podpoziomie. Nie był dla mnie ważny nawet zapach dogruczołowych narkotyków, zatęchły, a mimo to wyrazisty. Nie, powstanie Veniss położyło kres starej sztuce i sprawiło, że zacząłem marzyć o sukcesie mojej wszechobecnej, wszechwszelakiej holowizji.

Mało brakowało, a pewnego dnia Veniss położyłoby też kres mnie samemu, ponieważ, korzystając z nieobecności utrzymujących ład i porządek instytucji społecznych (z wyjątkiem tych, które można było wynająć za grubą kasę), dwóch nikczemnych złodziei nazwijmy ich po imieniu: zwykłe włamasy więc tych dwóch włamasów skradło mi wszystkie moje staromodne przedmioty z ceramiki i zupełnie nowomodne holorzeźby, po czym jeden z nich uderzył mnie...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin