Al Khemir Sabiha - Błękitny manuskrypt.pdf

(1837 KB) Pobierz
Sabiha Al Khemir
Błękitny Manuskrypt
Przełożyła Monika Wyrwas-Wiśniewska
Poza wiarą, poza brakiem wiary,
Poza wątpliwością, poza pewnością...
Rumi
Nacerowi, który dał mi na imię Sahiba
Książka ta, podobnie jak wydarzenia w niej przed-
stawione, jest fikcją literacką. Rękopis, pochodzący
z okresu wczesnego średniowiecza i znany jako Błękitny
Manuskrypt, istniał jednak naprawdę. W XX wieku jego
karty rozdzielono i rozprzedano. Obecnie znajdują się
w różnych zbiorach sztuki muzułmańskiej na całym świe-
cie. Od czasu do czasu pojedyncze arkusze rękopisu wciąż
pojawiają się na międzynarodowych aukcjach dzieł sztuki.
Niniejsza powieść powstała, by oddać hołd temu ar-
cydziełu średniowiecznej kaligrafii.
1
Kawiarnia pełna była słów. Frazy mieszały się ze so-
bą, spływając na nich ciepłymi kaskadami. Urywki roz-
mów dryfowały w powietrzu, ale tylko Zohra, tłumaczka,
była w stanie je wychwycić. Reszta grupy nie mówiła po
arabsku, a Mustafę bez reszty pochłonęły jego własne
kalkulacje. Wszyscy już tak długo tkwili na niewygod-
nych, drewnianych krzesłach, że zaczęli odczuwać postę-
pujące drętwienie pośladków. Płynąca z gramofonu nużą-
ca melodia przenikała i łączyła razem wszystkie zakamar-
ki kawiarni, a unosząca się w powietrzu lekka mgiełka
powodowała dziwne uczucie błogości. Szklanki były wy-
szczerbione, herbata za słodka, a mimo to zaciskali palce
na zmatowiałym szkle z czułością równą tej, z jaką otulała
ich tutejsza atmosfera. Naprzeciwko młoda kobieta
o profilu Nefertiti skarżyła się na coś mężczyźnie, który
wydawał się zupełnie nieświadomy jej ponadczasowej
urody. Spowita w czerń staruszka paliła w skupieniu na-
rgile. Nad nią wisiał zmumifikowany krokodyl i choć po-
krywała go warstwa kurzu, nadal można było dostrzec
wyraźną fakturę jego skóry. Panująca tu aura była niewąt-
pliwie tajemnicza, ale odnosiło się wrażenie, że jest czymś
najzupełniej normalnym. Przyjechali późnym popołu-
dniem i nie widzieli jeszcze Kairu. Czuli się nieco dziw-
nie, siedząc w tym miejscu, ponieważ kawiarnia dawała
obraz rzeczywistości całkowicie wyrwanej z kontekstu.
Donatella zatopiła się w rozmyślaniach. Zohra była
zmieszana i również siedziała w milczeniu. Tak bardzo
chciała zapytać, co to takiego, ten Błękitny Manuskrypt.
Czy jest to coś tak ważnego, że każdy powinien o tym
wiedzieć? Donatella nie okazała zdziwienia, kiedy Mark
o nim wspomniał. Zohra nie chciała wyjść na ignorantkę,
ale z drugiej strony – dlaczego miałaby coś wiedzieć
o tym rękopisie? Przecież ona jest tylko tłumaczem, nie
zna się na tym... Za to wszyscy inni zebrali się tutaj w tym
właśnie wspólnym celu. Mark przedstawił się jako kie-
rownik projektu; wyraźnie nie mógł się doczekać, kiedy
wszystko ruszy. Donatella była archeologiem. Dotąd pro-
wadziła wykopaliska we Włoszech, a teraz po raz pierw-
szy miała pracować w kraju arabskim. Mustafa wydawał
się absolutnie na swoim miejscu, gotów zrobić wszystko,
by pomóc w poszukiwaniach Błękitnego Manuskryptu.
Wiercąc się na niewygodnych krzesłach, Donatella,
Mark, Zohra i Mustafa wtapiali się w noc. Kawiarnia za-
częła się rozrastać, zajmując także uliczkę oświetloną
kunsztownymi, ażurowymi latarniami. Granica pomiędzy
przestrzenią zewnętrzną a wewnętrzną uległa zatarciu.
Uliczkę i budynek kawiarni łączył tłum ludzi, którzy ze
względu na ciepłą noc całkowicie zapominali, że znajdują
się na zewnątrz. Kelner zestawił dla nich dwa stoliki, ale
za każdym razem, kiedy Mustafa się pochylał, meble
chwiały się i powstawała między nimi szpara. Stare,
ogromne lustra wiszące na ścianach wewnątrz kawiarni
nie dawały żadnego odbicia. Od świata zewnętrznego od-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin