ISABEL ALLENDE Ewa Luna (tウum. Ewa Zaleska) Tytuウ oryginaウu: Eva Luna Isabel Allende, 1987 1997, 2003 Rzekウa wtedy do Szeherezady: Нa Allacha, siostro, opowiedz nam Cokolwiek, by skri・nocne godziny...・ Ba從ie z tysiケca i jednej nocy - Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA Warszawa 2003 Jeden Nazywam si・Ewa, co wedウug pewnej ksiケソki, jakケ posウuソyウa si・moja matka, wybierajケc dla mnie imi・ znaczy ソycie. Urodziウam si・w najdalszym pokoju mrocznego domu i wzrastaウam w徨 staro忤ieckich mebli, ウacikich ksiケソek i ludzkich mumii, cho・nie wp鹽ziウo mnie to w melancholi・ bo przyszウam na 忤iat z zapisanym w pami鹹i tchnieniem puszczy. M ojciec, Indianin o ソtych oczach, pochodziウ z miejsca, w ktym ウケczy si・sto rzek, pachniaウ lasem i nigdy nie spoglケdaウ prosto w niebo; wychowaウ si・pod koronami drzew i 忤iatウo wydawaウo mu si・nieprzyzwoite. Consuelo, moja matka, sp鹽ziウa dziecitwo w legendarnej krainie, gdzie poszukiwacze przyg od wiek wypatrywali owego miasta ze szczerego zウota, kte ujrzeli niegdy・konkwistadorzy w bezmiarze wウasnej zachウanno彡i. Krajobraz tych stron odcisnケウ na niej swoje pi黎no, a ona, w sobie tylko znany spos, zdoウaウa przekaza・je mnie. Misjonarze przygarn麝i Consuelo, gdy jeszcze nie umiaウa chodzi・ byウa maウym zwierzケtkiem, nagim, umazanym bウotem i ekskrementami, kte zjawiウo si・ peウznケc po mostku przystani niczym malei Jonasz, wypluty przez jakiego・wieloryba sウodkich w. Kiedy jケ wykケpali, stwierdzili, ソe jest bez wケtpienia dziewczynkケ, co wprawiウo ich w pewne zakウopotanie, ale skoro juソ si・tam znalazウa i trudno jケ byウo wrzuci・do rzeki, zaウoソyli jej pieluch・ ソeby zakry・wstydliwe miejsce, a pod powieki zapu彡ili kilka kropli soku cytrynowego, ソeby wyleczy・zapalenie, z ktego powodu nie mogウa otworzy・oczu, i ochrzcili jケ pierwszym ソekim imieniem, jakie im przyszウo do gウowy. Zaj麝i si・wychowaniem dziewczynki, nie dochodzケc jej pochodzenia, bez rozczulania si・ przekonani, ソe skoro Opatrzno懈 Boska zachowaウa jケ dotychczas przy ソyciu, zadba takソe i potem ojej zdrowie fizyczne oraz duchowe, a w najgorszym razie zabierze jケ do nieba jak inne niewiniケtka. Consuelo wzrastaウa bez ustalonego miejsca w surowej misyjnej hierarchii. Nie byウa sウuソケcケ w 彡isウym tego sウowa znaczeniu, wyrniaウa si・teソ w徨 Indian ze szkoウy, a kiedy raz spytaウa, kty z ksi・y jest jej tatusiem, dostaウa po twarzy za zuchwaウo懈. Powiedziaウa mi, ソe jaki・ソeglarz holenderski zostawiウ jケ dryfujケcケ w ウeczce, ale to na pewno bajka, ktケ wymy徑iウa potem, ソeby uwolni・si・od moich natarczywych pyta・ My徑・ ソe w rzeczywisto彡i nic nie wiedziaウa o swoich przodkach ani teソ o sposobie, w jaki znalazウa si・w owym miejscu. Misja tworzyウa maleケ oaz・po徨 zmysウowej ro徑inno彡i, jaka pieniウa si・od brzegu rzeki aソ do podna wielkich geologicznych wypi黎rze・ pnケcych si・ jakby przez boskie niedopatrzenie, prawie do nieba. Czas si・tam zakrzywiaウ, a odlegウo彡i mamiウy wzrok ludzki, kaソケc podrnemu chodzi・w kko. Wilgotne i g黌te powietrze niosウo wo・kwiat, zi, ludzkiego potu i oddechu zwierzケt. Panowaウ uciケソliwy upaウ, ulgi nie przynosiウ ソaden podmuch wiatru, rozgrzewaウy si・kamienie i krew w ソyウach. O zmierzchu niebo zakrywaウy fosforyzujケce komary, ktych ukケszenia powodujケ niekozケce si・m鹹zarnie, nocami za・wyra殤ie dobiegaウy nawoウywania ptak, wrzaski maウp i daleki grzmot wodospad, kte rodzケ si・wysoko w gach, a potem spadajケ w d z wojennym ウoskotem. Skromny budynek ze sウomianej plecionki zarzuconej glinケ, z drewnianym belkowaniem wieソy i dzwonem wzywajケcym na msze, wznosiウ si・ podobnie jak pozostaウe chaty, na palach wbitych w bウotniste dno rzeki o opalizujケcych wodach i brzegach zamazanych odblaskami 忤iatウa. Domy zdawaウy si・dryfowa・niczym dziwne, biaウe kwiaty w徨 cichych ウek, 徇ieci, psiej i szczurzej padliny. Wszyscy ウatwo rozpoznawali Consuelo nawet z daleka z powodu dウugich wウos, rudych jak smuga ognia po徨 wiecznej zieleni tutejszej przyrody. Jej towarzyszami zabaw byウy indiakie dzieci o wyd黎ych brzuchach, zuchwaウa papuga klepiケca Ojcze Nasz, przetykane przekletwami, i maウpa przywiケzana ウauchem do stoウowej nogi. Dziewczynka uwalniaウa maウpk・od czasu do czasu, ソeby poszukaウa sobie w lesie narzeczonego, bo i tak zawsze wracaウa, a potem iskaウa si・ siadajケc w tym samym miejscu. Wtedy to zacz麝i si・takソe pojawia・w tych okolicach protestanci, ktzy rozdawali egzemplarze Biblii, wygウaszali kazania przeciwko Watykanowi i nie zwaソajケc na upaウ ani na sウot・ taszczyli na wkach pianina, ソeby nawreni mogli 徘iewa・podczas publicznych uroczysto彡i. Ta konkurencja zmuszaウa ksi・y katolickich do caウkowitego po忤i鹹enia si・pracy i przez to maウo zajmowali si・Consuelo. A jednak przeソyウa, spalona sウoem, niedoソywiona, karmiケc si・tylko jukケ i rybami, zarobaczona, poci黎a przez komary, wolna jak ptak. Oprz pomocy w domowych zaj鹹iach, uczestniczenia w obrz鹽ach religijnych i chodzenia czasem na lekcje czytania, arytmetyki i religii, nie miaウa innych obowiケzk. Waウ黌aウa si・ chウonケc wo・ro徑in i tropiケc zwierz黎a, z gウowケ peウnケ widok, zapach, kolor, smak i legend, jakie niosウa rzeka, a takソe opowie彡i przywoソonych znad granicy. Gdy miaウa dwana彡ie lat, poznaウa hodowc・kur, ogorzaウego Portugalczyka, twardego i oschウego na zewnケtrz, lecz w 徨odku peウnego rado彡i. Jego kury dreptaウy po okolicy, poウykajケc kaソdy poウyskujケcy przedmiot, jaki napotkaウy na swej drodze. Potem ich pan nacinaウ im noソem wole i wybieraウ ze 徨odka ziarenka zウota, zbyt maウe, by uczyni・go bogatym, lecz wystarczajケco duソe, by podsyca・jego zウudzenia. Pewnego ranka Portugalczyk dostrzegウ dziewczynk・o biaウej skze i z pウomieniem na gウowie, gdy w podkasanej sukience staウa w kaウuソy bウota, i wydaウo mu si・ ソe znowu dostaウ napadu febry. Gwizdnケウ ze zdumienia i zabrzmiaウo to jak przywoウywanie wierzchowca. Gwizd przeszyウ powietrze, ona uniosウa gウow・ ich spojrzenia spotkaウy si・i oboje u徇iechn麝i si・jednocze從ie. Od tego dnia cz黌to przebywali razem, on przyglケdaウ si・jej z zachwytem, a ona uczyウa si・portugalskich piosenek. - Idziemy pozbiera・zウoto - powiedziaウ pewnego dnia m・czyzna. Weszli w gウケb lasu, aソ stracili z oczu dzwon misji, i zanurzajケc si・w g黌twin・ szli dalej 彡ieソkami, kte znaウ tylko on. Caウy dzie・szukali kur, nawoウujケc je pianiem koguta i ウapiケc w locie, gdy dostrzegali ktケ・w徨 listowia. Ona przytrzymywaウa je mi鹽zy kolanami, a wtedy on otwieraウ im wole dokウadnym naci鹹iem i zanurzaウ palce w poszukiwaniu ziarenek zウota. Te, kte przeソyウy, zaszyli potem igウケ z nitkケ, by nadal mogウy sウuソy・swemu panu, a pozostaウe wrzucili do worka, ソeby sprzeda・je w osadzie albo uソy・na przyn黎・ pia za・spalili w ognisku, bo pia przynoszケ nieszcz龕cie i moソna si・od nich zarazi・pypciem. Consuelo wriウa o zmierzchu, z potarganymi wウosami, szcz龕liwa i poplamiona krwiケ. Poソegnaウa si・z przyjacielem, wspi・a po linowej drabince z ウodzi na pomost i przed samym nosem ujrzaウa cztery obrzydliwe sandaウy dwh zakonnik z Estremadury, ktzy czekali na niケ z r麑oma zaplecionymi na piersiach i z wyrazem straszliwej odrazy na twarzach. - Juソ czas, ソeby・odjechaウa do miasta - powiedzieli. Na nic si・zdaウy bウagania. Nie pozwolili takソe wziケ・jej ze sobケ maウpy ani papugi, bo stanowiウy nieodpowiednie towarzystwo w nowym ソyciu, jakie miaウa rozpoczケ・ Zabrali jケ razem z pi鹹ioma indiakimi dziewczynami, zwiケzawszy im przedtem nogi w kostkach, ソeby nie mogウy wyskoczy・z pirogi i zniknケ・w rzece. Portugalczyk poソegnaウ si・z Consuelo, nie dotknケウ jej, cho・posウaウ dウugie spojrzenie i ofiarowaウ na pamiケtk・nanizanケ na sznurek grudk・zウota w ksztaウcie z鹵a. B鹽zie nosiウa t・pamiケtk・na szyi niemal caウe ソycie, zanim odda jケ wreszcie komu・na znak miウo彡i. Widziaウ jケ po raz ostatni, gdy ubrana w wypウowiaウy, perkalowy fartuch, w sウomkowym kapeluszu wci從i黎ym gウ鹵oko na oczy, bosa i smutna, machaウa mu na poソegnanie r麑ケ. Poczケtkowo pウyn麝i dopウywami rzeki w徨 krajobrazu, kty mウ przyprawi・o pomieszanie zmysウ, potem podrowali na grzbiecie muウa przez poci黎e urwiskami pウaskowyソe, gdzie nocami zamarzaウy my徑i, i wreszcie ci・arkケ przez podmokウe rniny, lasy dzikich bananowc i karウowatych drzew ananasowych, po drogach peウnych piasku i soli, nic jednak nie dziwiウo dziewczynki, bo nic nie moソe zadziwi・kogo・ kto przyszedウ na 忤iat w miejscu najbardziej ol從iewajケcym. Podczas tej dウugiej drogi wypウakaウa wszystkie ウzy, jakie w sobie nosiウa, nie zostawiajケc ani jednej na pniejsze smutki. Gdy ucichウ szloch, zamkn・a usta w postanowieniu, ソe od tej chwili otwiera・je b鹽zie wyウケcznie po to, by udzieli・niezb鹽nej odpowiedzi. Kilka dni pniej dotarli do miasta i zakonnicy zaprowadzili przeraソone dziewczynki do klasztoru Siostrzyczek Miウosierdzia. Jedna z zakonnic otworzyウa im ソelaznケ furt・kluczem, jak do wi黝iennej bramy, a potem zaprowadziウa na rozlegウe, otoczone kruソgankami cieniste patio, po徨odku ktego tryskaウa fontanna wyウoソona malowanymi kafelkami. Gasiウy w niej pragnienie goウ鹵ice, drozdy i kolibry. Kilka mウodych dziewczyn ubranych w szare mundurki siedziaウo koウem w cieniu i obszywaウo materace zakrzywionymi igウami lub wyplataウo wiklinowe kosze. - Modlitwa i praca przyniosケ wam ulg・w waszych grzechach. Nie przyszedウem, by leczy・zdrowych, lecz by opiekowa・si・chorymi. Bardziej raduje si・pasterz z odnalezienia jednej zbウケkanej owieczki niソ z wszystkich pozostaウych. Oto Sウowo Boソe, niech b鹽zie pochwalone Imi・Pakie. Amen. - Takie sウowa lub im podobne wyrecytowaウa zakonnica z dウoi ukrytymi w faウdach habitu. Consuelo nie zrozumiaウa znaczenia tej przemowy ani nie zwriウa na niケ wi麑szej uwagi, bo czuウa si・wyciezona i przytウaczaウo jケ wraソenie, ソe zostaウa ...
ssonja