Bezmyslna - S. C. Stephens.pdf

(2318 KB) Pobierz
S.C. Stephens
BEZMYŚLNA
===bFRhVmMAY1I2V2VUZlI3BzQDZQNmA2UHNAE1DWlRaVE=
Dziękuję wszystkim,
którzy wspierali mnie i wydanie tej opowieści.
Bez Was nie byłoby to możliwe!
===bFRhVmMAY1I2V2VUZlI3BzQDZQNmA2UHNAE1DWlRaVE=
Rozdział pierwszy
Spotkania
To była najdłuższa podróż w moim życiu. Nic dziwnego, skoro nigdy
nie wyjeżdżałam z rodzinnego miasta dalej niż sto kilometrów. Nasza
eskapada miała trwać absurdalnie długo: trzydzieści siedem godzin i
jedenaście minut według nawigacji – najprawdopodobniej przy
założeniu, że jest się nadczłowiekiem, który nie potrzebuje żadnych
postojów.
Wyruszyliśmy z Athens w Ohio. Urodziłam się i wychowałam w
tym mieście, tak jak i reszta mojej rodziny. Chociaż w naszym małym
gronie nigdy o tym nie rozmawialiśmy, od zawsze było wiadomo, że
ja i siostra będziemy studiować na Uniwersytecie Ohio. Dlatego kiedy
kilka miesięcy temu, w trakcie drugiego roku studiów, podjęłam nagle
decyzję, że się przenoszę, w domu rozegrała się prawdziwa tragedia.
Bardziej niż sam pomysł przeprowadzki na jesieni rodzinę zszokowało
miejsce docelowe oddalone niemal czterysta kilometrów od domu, a
konkretnie Uniwersytet Waszyngtoński w Seattle. Stypendium, które
otrzymałam, było bardzo prestiżowe, dlatego jakoś dali się
udobruchać. Niestety, nie do końca. Od tej pory rodzinne spotkania
stały się znacznie… barwniejsze.
Powód moich przenosin siedział obok i uwoził mnie z Athens w
swojej poobijanej starej hondzie. Spojrzałam na niego i się
uśmiechnęłam. Denny Harris. Był piękny. Wiem, że to najmniej męski
sposób opisania faceta, ale tak właśnie o nim myślałam i – moim
zdaniem – było to pod każdym względem trafne. Denny pochodził z
małego miasta w Queensland w Australii. Lata spędzone nad wodą w
tym egzotycznym miejscu sprawiły, że był śniady i muskularny, ale
nie wyglądał jak kulturysta – miał proporcjonalną, atletyczną
budowę. Nie był rosły, ale wyższy ode mnie, nawet gdy miałam buty
na obcasach, a to mi wystarczało. Lubił, gdy jego ciemnobrązowe
włosy były wystylizowane w idealnie uporządkowane pazurki.
Uwielbiałam je układać, na co wspaniałomyślnie pozwalał,
wzdychając i narzekając, że pewnego dnia będzie musiał je ściąć.
Mimo to uwielbiał moje fryzjerskie dokonania.
Spoglądał na mnie teraz pełnymi ciepła, ciemnobrązowymi
oczyma, w których igrały wesołe błyski.
– Hej, kochanie. Już niedługo, tylko kilka godzin.
Miał uroczy akcent. Sposób, w jaki wymawiał poszczególne słowa,
wywoływał u mnie dziwną radość.
Na moje szczęście Denny miał ciotkę, która trzy lata temu przyjęła
posadę na Uniwersytecie Ohio i przeprowadziła się do Stanów.
Kochany Denny postanowił pojechać z nią i pomóc jej się osiedlić w
nowym miejscu. Spędził kiedyś w Stanach cały rok na wymianie
gimnazjalnej i teraz, niewiele myśląc, przeniósł się na Uniwersytet
Ohio. W oczach moich rodziców czyniło go to idealnym kandydatem
na partnera dla mnie – oczywiście do czasu, gdy porwał mnie do
Seattle. Westchnęłam z nikłą nadzieją, że złość na nas szybko im
przejdzie. Denny uznał jednak, że to reakcja na jego słowa.
– Wiem, że jesteś zmęczona, Kiero – powiedział. – Zatrzymamy się
tylko na chwilę U Pete’a, a potem pojedziemy prosto do domu, spać.
Skinęłam głową i zamknęłam oczy.
U Pete’a było nazwą popularnego baru, w którym nasz nowy
współlokator, Kellan Kyle, królował jako lokalny gwiazdor rocka.
Chociaż mieliśmy zamieszkać razem, nie wiedziałam o nim zbyt
wiele. Podobno podczas wymiany gimnazjalnej Denny mieszkał u
jego rodziców. Wiedziałam też, że Kellan ma kapelę rockową. Były to
bodaj jedyne znane mi fakty o naszym tajemniczym współlokatorze.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na pociemniały świat za oknem
samochodu. Udało się nam wreszcie pokonać górskie przełęcze,
chociaż przez chwilę się obawiałam, że stary samochód Denny’ego nie
da sobie rady. Jechaliśmy teraz krętą szosą pośród lasów, skalnych
wodospadów i olbrzymich jezior połyskujących urokliwie w świetle
księżyca. Nawet w ciemnościach dostrzegałam piękno tutejszych
Zgłoś jeśli naruszono regulamin