Jak Żydzi zmenili katolickie myślenie(1).docx

(60 KB) Pobierz

Jak żydzi zmienili katolickie myślenie

How the Jews Changed Catholic Thinking                           
http://www.fisheaters.com/jewsvaticanii.html

Joseph Roddy z czasopisma LOOK – 25.01.1966 

[Komentarze autora w nawiasach kwadratowych]

 

 

W prostych zasadach wiary, większość katolików opiera się na trudnych pytaniach kate-chizmu i imprimaturowanych odpowiedziach. Dzieci w szkołach kościelnych zapamiętują te fragmenty, które rzadko zapominają w dalszym życiu. Z katechizmu uczą się, że katolickie dogmaty są niezmienne, a bardziej obrazowo, że żydzi zabili Jezusa Chrystusa. Ze względu na tę koncepcję, przez 20 stuleci szerzył się antysemityzm jako rodzaj choroby społecznej na ciele ludzkości. Jego występowanie wzrastało i malało, ale antysemityzm nigdy nie wychodził z mody. Niemyślący którzy spierali się w każdej innej sprawie mogli jeszcze dołączyć do pogardy wobec żydów. To dżentelmeńska umowa doprowadziła do Auschwitz. ["antysemityzm" szerzył się z powodu żydowskiego anty-chrześcijanizmu, żydowskiej siły wykorzystywanej przeciwko chrześcijańskiemu społeczeństwu i lichwie, a nie z powodu chrześcijańskiej teologii]

Niewielu katolików uczono w sposób bezpośredni nienawiści do żydów. Ale nauki katolickie nie mogły obejść zapisu w Nowym Testamencie, że żydzi sprowokowali ukrzyżowanie. Komory gazowe były najnowszym dowodem na to, że jeszcze im nie wybaczono. [Nazizm był antychrześcijańską ideologią pogańską, przeciwko której papież Pius IX napisał ency-klikę Mit Brennender Sorge, i z powodu której tylko w Polsce zmarły 3.000.000 katolików] Największa nadzieja na to, że kościół rzymski nie będzie wydawał się współsprawcą ludo-bójstwa jest rozdział 4 jego "Declaration on the Relation of the Church to Non- Christian Religions" (Deklaracja nt. stosunków kościoła z religiami niechrześcijańskimi), którą papież Paweł VI ogłosił jako prawo kościelne pod koniec II Soboru Watykańskiego. W żadnym ze swoich wypowiedzi z tronu Piotra papież nie wspomniał o Julesie Isaacu. Ale być może arcybiskup Aix, Charles de Provenchères, kilka lat wcześniej jasno wypowiedział się o jego roli. "To znak czasu" powiedział arcybiskup, "żeby osoba świecka, jeszcze świecki żyd, stał się autorem dekretu kościoła".

Jules Isaac był historykiem, członkiem Legii Honorowej i inspektorem szkolnym we Francji. W 1943 roku, w wieku 66 lat, zrozpaczonym człowiekiem mieszkającym koło Vichy, kiedy Niemcy złapali jego żonę i córke. Od tego czasu Isaac nie mógł myśleć o niczym innym niż pustce chrześcijańskiego świata przed losem palonych żydów [Człowiek mieszkał we Francji, kraju okupowanym przez nazistów. Powinien wiedzieć, że Francuzi mieli wtedy własne problemy, ale domyślam się, iż musieli martwić się jedynie o żydów których, jak twierdzi, "palono" w obcym kraju. Nieważne jest to, że "chrześcijański świat" walczył z nazistami w II wojnie światowej! Chyba mogliśmy walczyć bardziej i szybciej. Albo coś w tym rodzaju.] Jego książkę "Jesus in Israel" (Jezus w Izraelu) opublikowano w roku 1948, i po przeczytaniu jej, o. Paul Démann z Paryża sprawdził podręczniki i potwierdził smutną opinię Isaaca, że  w sposób niezamierzony katolicy nauczali pogardy wobec żydów [Katolicy uczą pogardy wobec poświątynnej religii żydowskiej i lichwie, a nie "żydów". To duża różnica. To judaizm naucza pogardy nie tylko wobec katolickiej religii, ale wszystkich "Gojów"]. Gregory Baum, augustiański ksiądz pochodzący z rodziny ortodoksyjnych żydów, nazwał ją "wzruszającym zapisem miłości, którą Jezus miał dla swojego ludu, żydów, i pogardy, jaką później chrześcijanie do nich żywili".

Książkę Isaaca zauważono. W 1949 roku papież Pius XII przyjął na krótko autora. Ale mi-nęło 11 lat zanim Isaac zobaczył prawdziwa nadzieję. W połowie czerwca 1960 roku w Rzymie, ambasada francuska wciskała Isaaca Stolicy Apostolskiej. Isaac chciał spotkać się z Janem XXIII. odsyłano go od starego kard. Eugene Tisseranta do bardzo konserwatywne-go kard. Alfredo Ottaviani, który odesłał go do 83-letniego kard. Andrea Julliena. Ten patrzył nie widzą w bezruchu jak głaz kiedy Isaac opowiadał jak nauka katolicka prowadziła do antysemityzmu. Kiedy skończył, czekał na reakcję, ale Jullien nadal był jak głaz. Isaac, który słabo słyszał, patrzył uważnie na wargi biskupa. Czas mijał, nikt nic nie mówił. Isaac myślał o wyjściu, ale postanowił się odezwać. "Z kim powinienem sie spotkać w kwestii tej strasznej rzeczy?" zapytał w końcu, i po długiej przerwie, stary kardynał powiedział "z Tisserantem". Znowu nastała cisza. Kolejnym słowem było "Ottaviani". Isaac czekał dalej. Kiedy przyszła kolej na następne słowo, było nim "Bea". Jules Isaac poszedł prosto do Augustiina Bea, niemieckiego jezuity z Kolegium Kardynałów. "W nim znalazłem potężne wsparcie", powie-dział Isaac.

Następnego dnia wsparcie było jeszcze większe. Jan XXIII, stojąc w drzwiach papieskiego apartamentu na IV piętrze, sięgnął po dłoń  Julesa Isaaca, i usiadł obok niego. "Przedstawiłem się jako niechrześcijanin, promotor l'Amitiés Judéo-Chrétiennes (Przyjaźń Judeo-Chrześcijańska) i bardzo głuchy stary człowiek" – powiedział Isaac. Jan rozmawiał z nim przez chwilę o swoim nabożeństwie do Starego Testamentu, o czasach jako watykański dyplomata we Francji, i zapytał gdzie urodził się jego gość. Tu Isaac wyczuł początek chao-tycznej rozmowy z papieżem i zaczął się martwić w jaki sposób doprowadzi do rozmowy na właściwy temat. Powiedział Janowi, iż jego działanie roznieciło wielkie nadzieje dla ludu Starego Testamentu, i dodał: "Czy to nie jest sam papież, w swojej wielkiej dobroci, odpo-wiedzialny za nią kiedy teraz oczekujemy na więcej?" Jan zaśmiał się, a Isaac miał słucha-cza. Niechrześcijanin obok papieża powiedział, że Watykan powinien zbadać antysemityzm. Jan powiedział, iż myślał o tym od początku rozmowy. "Zapytałem czy mogę wynieść stąd jakąś iskierkę nadziei" – mówił Isaac. Jan powiedział, że miał prawo do więcej niż nadziei, i mówił o granicach suwerenności. "Jestem głową, ale muszę również konsultować innych. . . To nie jest monarchia absolutna!" Dla większości świata, wydawała się być życzliwą monarchią. Dzięki Janowi dużo i szybko działo się w katolicyzmie i żydostwie.

Kilka miesięcy zanim Isaac przedstawił sprawę przeciwko Gojom, papież Jan i kard. Bea ustanowili watykański Sekretariat ds. Promocji Jedności Chrześcijańskiej (SPCU). Miał on napierać w kierunku połączenia kościołów straconych przez Rzym w wyniku reformacji. Kiedy Isaac wyszedł, Jan wyraźnie powiedział administratorom w kurii watykańskiej, że twarde potępienie katolickiego antysemityzmu wyjdzie ze zwołanego przez niego soboru. Dla Jana niemiecki kardynał wydawał się być dobrym batem legislacyjnym do tej pracy, nawet jeśli nazwa jego SPCU wydawała się nieodpowiednia.

Do tego czasu odbyło się wiele rozmów między urzędami Soboru Watykańskiego i grupami żydowskimi, i w Rzymie dało się słyszeć głośno i wyraźnie Amerykański Komitet Żydowski (AJC) i Ligę przeciwko Zniesławieniu (ADL) z B'nai B'rith. Rabin Abraham J Heschel z nowojorskiego Żydowskiego Seminarium Teologicznego, który słyszał o Bea 30 lat wcześniej w Berlinie, spotkał się z kardynałem w Rzymie. Bea już przeczytał tekst AJC zatytułowany "The Image of the Jews in Catholic Teaching" (Wizerunek żydów w naukach katolickich). Po nim był kolejny tekst AJC, składający się z 23 stron, "Anti-Jewish Elements in Catholic Liturgy" (Elementy antyżydowskie w liturgii katolickiej). Wypowiadając się w imieniu AJC, Heschel powiedział, iż miał nadzieję, że Sobór Watykański oczyści naukę katolicką z wszelkich sugestii, że żydzi byli przeklętym narodem. A  robiąc to, uważał Heschhel, sobór w żaden sposób nie powinien zmuszać żydów by stali się chrześcijanami.

Mniej więcej w tym samym czasie, dr Nahum Goldmann, szef Światowej Konferencji Orga-nizacji Żydowskich (WCJP), której członkowie mieścili się w wierze od najbardziej ortodok-syjnych do liberalnych, naciskał swoimi aspiracjami na papieża. B'nai B'rith chciała by katolicy usunęli z nabożeństw kościelnych wszelki język, który nawet mógł wydawać się antysemicki. To nie było prostą rzeczą do zrobienia ani wtedy, ani w przyszłości. Liturgia katolicka, powstała w oparciu o pisma wczesnych ojców kościoła, mogła zostać zredago-wana. Ale nie Ewangelie. Nawet jeśli Mateusz, Marek, Łukasz i Jan byli lepsi w ewangeli-zacji niż historii, ich pisma miały boską inspirację, jak mówią katolickie dogmaty, i były tak łatwe do zmiany jak środek słońca. Ta trudność stawiała katolików o najlepszych intencjach, jak i żydów najlepiej rozumiejących katolicyzm, w dylemacie teologicznym. Wywołała rów-nież konserwatywną opozycję w kościele, i w pewnym stopniu arabski niepokój na Bliskim Wschodzie. Zarzut konserwatystów wobec żydów był taki, że to oni byli bogobójcami, winni zabicia Boga w bosko-ludzkiej osobie Chrystusa. A mówienie, iż oni nie byli bogobójcami było pośrednim mówieniem, że Chrystus nie był Bogiem, skoro w teologii katolickiej fakt egzekucji na górze Kalwarii był bezsprzeczny. [Nauka katolicka mówi, że żydzi w I wieku wykorzystali potęgę Rzymu by zabić Chrystusa, i że religia żydowska, tzn. judaizm poświą-tynny, faryzejski rabinizm – raduje się ze śmierci Jezusa. Jeśli chodzi o winę za Jego śmierć, jesteśmy winni wszyscy] Ale egzekucja i religia tych jej żądających były powodem tego, że w opinii antysemitów żydzi byli "zabójcami Boga" i "zabójcami Chrystusa". A zatem katolickie Pismo będzie problemem, gdyby sobór mówił o bogobójstwie i żydach. Mądre i wysoko omitrowane głowy w Kurii ostrzegały, że biskupi na soborze nie powinni dotykać tej sprawy nawet 3-metrowymi kijami. Ale był jeszcze Jan XXIII, który powiedział, że muszą.

Jeśli nienaruszalność Pisma Świętego stanowiła większość problemu w Rzymie, to jego resztą była wojna arabsko-izraelska. Izrael Ben-Guriona, według Ligi Arabskiej, jak Chiny Mao w świecie z Tajwanu, naprawdę nie istnieje. Albo istnieje tylko jako ość w gardle Nassera. Gdyby sobór miał opowiedzieć się za żydami, to dla arabskich biskupów porządek duchowy wydawałby się politycznym. Później między Watykanem i Tel Awiwem kursowaliby nocą wysłannicy. Przeciwnie do Izraela, ich kraje już miały ambasadorów na papieskim dworze. Oni będą najuprzejmiejszym przypomnieniem dla Stolicy Apostolskiej, że w krajach arabskich mieszkało około 2.756.000 katolików, i 420.000 prawosławnych katolików oddzie-lonych od Rzymu, których papiestwo chciałoby odzyskać. Na biskupów obu rytów katolicy-zmu można liczyć iż przekażą swoje interesy Stolicy Apostolskiej. Było zbyt wcześnie na zagrożenia. Zamiast tego Arabowie zanudzali Rzym by pokazać, iż nie są ani antysemiccy, ani antyżydowscy. Arabowie także są Semitami, mówili, i pośród nich żyły tysiące żydow-skich uchodźców. Patriotyczni Arabowie byli jedynie antysyjonistyczni, gdyż według nich syjonizm był spiskiem w celu ustanowienia judajskiego państwa w centrum islamu.

W Rzymie opinia z Bliskiego Wschodu i od konserwatystów była taka, że deklaracja ży-dowska będzie nie na miejscu. Z Zachodu, gdzie 225.000 więcej żydów mieszka w Nowym Jorku niż w Izraelu, przyszła opinia, że porzucenie deklaracji będzie katastrofą. I do tego impasu dochodził naiwny pomysł  Jana XXIII – żeby nie rozwiązać problemu, lecz go po-większyć. Zupełnie sam, papież bawił się pomysłem, który dla Kurii Rzymskiej był grotes-kowy, że wiary nie-katolickie powinny na sobór wysłać obserwatorów. Perspektywa zapro-szenia nie wywołała kryzysu wśród protestantów, ale żydów wyraźnie konsternowała. Niektórym żydom obecność sugerowała, że teologia chrześcijańska dotyczyła ich. Ale nie być tam mając zaproszenie mogło sugerować, że żydów naprawdę nie obchodziło to czy katolicy uporali się z antysemityzmem.

Kiedy wyszło na jaw, że deklaracja Bea, zaplanowana do głosowania na pierwszej sesji soboru, zawierała wyraźne odparcie zarzutów bogobójstwa, Światowy Kongres Żydów rozgłosił w Rzymie, iż dr Haim Y Vardi, Izraelczyk, będzie nieoficjalnym obserwatorem na soborze. Te dwie pogłoski mogły nie wiązać się ze sobą, ale takie się wydawały. Z ich powodu słyszano inne pogłoski, te głośniejsze. Arabowie poskarżyli się Stolicy Apostolskiej. Ta powiedziała, że nie zaproszono żadnego Izraelczyka. Wtedy Izraelczycy zaprzeczyli, że wybrali obserwatora. Żydzi w Nowym Jorku uważali, że obserwatorem powinien być Amerykanin.

W Rzymie wszystko to skończyło się przestawieniem programu tak by zapewnić, że dekla-racja nie pojawi sie na soborze podczas tej sesji. Ale dla biskupów znalazło się nieco do-datkowego czytania na temat żydów. Pewna agencja dosyć zbliżona do Watykanu zdobyła rzymskie adresy 2.200 przybyłych kardynałów i biskupów, i dostarczyła każdemu z nich 900-stronicową ksiaż, "Il Complotto contro la Chiesa" (Spisek przeciwko Kościołowi). W niej, pośród treści grubiańskich, były ujmujące źdźbła prawdy. Jej twierdzenie, iż Kościół jest infiltrowany przez żydów, zaintryguje antysemitów. Ponieważ faktycznie wyświęceni żydzi w Rzymie pracują nad żydowską deklaracją łącznie z o.  Baumem, jak również prałatem Johnem Oesterreicherem, zatrudnionymi w sekretariacie Bea.

Sam Bea, jak mówi kairski dziennik Al. Gomhuria, był żydem o nazwisku Behar. Ani Baum, ani Oesterreicher nie byli z Bea późnym popołudniem 31 marca 1963 roku, kiedy przed nowojorskim Plaza Hotel czekała na niego limuzyna. Jazda zakończyła się sześć przecznic dalej, przed biurami Amerykańskiego Komitetu Żydów. Tam współczesny sanhedryn czekał by powitać szefa Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan. Zebranie to trzymano w tajemnicy przed prasą. Bea nie chciał by ani Stolica Apostolska, ani Liga Arabska, dowiedziały się że był tam po to by żydzi usłyszeli takie odpowiedzi na swoje pytania jakich chcieli.

"Nie jestem upoważniony by wypowiadać się oficjalnie" powiedział im. "Dlatego mogę mówić tylko o tym, według mnie, co można zrobić, powinno się zrobić na soborze". I wtedy przed-stawił problem. "Ogólnie mówiąc", powiedział – "żydów oskarża się o bogobójstwo, i na nich ma rzekomo być klątwa". [Ci którzy wyznają żydowską religię, nie ci którym przydarzyło się być tylko urodzonym z hebrajskiej matki – przeklinają się sami, tak jak robi to każdy inny. Nie ma to nic wspólnego z "rasą", jak antykatolicy chcieliby byśmy wierzyli]. Odparł oba zarzuty. Ponieważ nawet w tekstach ewangelistów, tylko liderzy ówczesnych jerozolimskich żydów i bardzo mała grupa zwolenników wołała o wyrok śmierci dla Jezusa, wszyscy wtedy nieobecni i nieurodzone jeszcze pokolenia żydów w żadne sposób nie mieli udziału w bogo-bóistwie, powedział Bea. Jeśli chodzi o klątwę, nie mogła spaść na krzyżujących, dowodził kardynał, ponieważ ostatnie słowa umierającego Chrystusa były modlitwą o ich wybaczenie. [Chrystus mówił o Rzymianach, którzy nie wiedzieli co robili]

Zgromadzeni rabini chcieli wiedzieć czy deklaracja wymieni bogobójstwo, klątwę i odrzuce-nie przez Boga narodu żydowskiego jako błędy chrześcijańskiej nauki. W podtekście ich pytania był najbardziej drażliwy problem Nowego Testamentu. Jego odpowiedź była wymi-jająca. Ostrzegł swoich słuchaczy, że niewydolne zgromadzenie biskupów nie mogło zaj-mować się szczegółami, może tylko ustal wytyczne, i nie oczekiwać by skomplikowane wydawało się proste. "Faktycznie", kontynuował, "złe jest doszukiwanie się antysemityzmu w źródłach czysto religijnych – np. w tekstach Ewangelii. Te powody religijne, tak jak są przedstawiane (często nie są), często są zaledwie pretekstem i zasłoną zakrywającą inne powody wrogości". Po rozmowie kardynał i rabini toastowali sherry i jeden z nich zapytał go o prałata Oesterreichera, którego wielu żydów uważa za zbyt misyjnego. "Wiesz, eminen-cjo", powiedział kiedyś pewien żydowski reporter, "żydzi nie uważają żydowskich konwer-tytów za najlepszych przyjaciół". Bea...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin