Rachel Ward - Numery 03 - Przyszłość.pdf

(1082 KB) Pobierz
Rachel Ward
Przyszłość
Numbers. Infinity
Przekład: Anna Dorota Kamińska
Dla moich rodziców, Shirley i Davida, dla dziadków,
i tych, co byli przed nimi.
A także dla Ali i Pete’a, i tych wszystkich, co będą po
nich. Ozzy – dla ciebie też, oczywiście.
L
UTY
2029
Mała dziewczynka siedzi na ziemi. Spacerowała po
lesie, ale teraz jej nóżki są zmęczone i nie chce już więcej
chodzić. A poza tym tu jest ładnie. Z kamyków, listków i
gałązek mogłaby zrobić gniazdko dla ptaków albo domek
dla myszek.
Jej paluszki są bardzo zajęte – podnoszą różne
drobiazgi z leśnego poszycia, przekładają, układają,
odrzucają. I jej główka też jest bardzo zajęta, dziewczynka
rysuje patykiem na ziemi linie i kółka i śpiewa sobie
piosenkę pasującą do obrazków.
Słyszy motocykle, zanim je zobaczy. Szum gdzieś w
tle przechodzi w warkot, a potem w ryk. Dziewczynka
przyciska ręce do uszu. Dostrzega między drzewami
metal, gumę i skórę. Nigdy przedtem nie widziała motoru,
a teraz są tu trzy: wielkie, czarne i szybkie, wyrzucające
smugi ciemnego dymu.
– Smoki – szepcze, a źrenice jej błękitnych oczu
rozszerzają się gwałtownie.
Motocykle zwalniają i zatrzymują się. Teraz warczą
cicho, już nie ryczą. Ale są za blisko.
Dziewczynka siedzi bez ruchu. Obserwuje. Czy
smoki też ją widzą?
Smok na przedzie zdejmuje kawałek głowy. W
środku jest człowiek; zaczyna się przyglądać drzewom po
obu stronach drogi, która przecina las.
Na chwilę ich spojrzenia się spotykają.
Twarz mężczyzny jest blada, jednak jego kolory są
ciemne, tak samo jak jego ubranie i jego smok. Wir
szarości, fioletu i czerni. Dziewczynce te barwy się nie
podobają. Nigdy nie widziała u ludzi takich kolorów. I nie
podoba jej się, że on na nią patrzy. Jego oczy są ciemne,
prawie czarne. Mała czuje ból, gdy kierują się na nią.
Dlatego szybko chowa buzię w kolanach.
– Szefie, widziałeś coś?
– Tylko dzieciaka. Jedziemy. – Głos mężczyzny jest
twardy i niski.
Warczenie smoków znowu zmienia się w ryk.
Znikają.
Dziecko spogląda przymrużonymi oczami. Nic już
nie wskazuje na to, że smoki w ogóle tu były, oprócz
chmury kurzu, która wisi w powietrzu, a potem opada.
Dziewczynka powoli się uspokaja. Pochyla się i
niszcząc swoje obrazki, zagarnia naręcze gałązek i liści.
Jeśli tu są smoki, trzeba będzie zbudować duże gniazdo,
żeby ptaki i myszy były bezpieczne. Powinno być
naprawdę duże – żeby ona też była bezpieczna.
Układa dookoła siebie coraz większy i większy stos.
Potem zwija się w kłębek i zamyka oczka. Czeka na sny –
kolory i obrazki, które ją uśpią.
Budzi się, gdy słyszy, jak ktoś woła jej imię:
– Mia! Mii-aa! Gdzie jesteś?! Mii-aa!
Nie rusza się. Chce sprawdzić, czy gniazdo ją
ochroni, czy uda się ją znaleźć. Uwielbia zabawę w
Zgłoś jeśli naruszono regulamin