20. Tajemnica magicznego kręgu - Alfred Hitchcock.pdf

(417 KB) Pobierz
ALFRED HITCHCOCK
TAJEMNICA MAGICZNEGO KRĘGU
PRZYGODY TRZECH DETEKTYWÓW
Przełożyła: ANNA IWAŃSKA
Słowo od Alfreda Hitchcocka
Witajcie, miłośnicy niezwykłych opowieści! Z wielką przyjemnością przedstawiam wam
kolejną przygodę Trzech Detektywów - moich nieustraszonych przyjaciół, którzy specjalizują się
w rozwiązywaniu tajemniczych zagadek, im dziwniejszych, tym bardziej przez nich pożądanych.
Tym razem młodzi detektywi natkną się na pewną czarownicę, która żyjąc w odosobnieniu
odprawia sekretne obrządki i rozmyśla nad wydarzeniem sprzed wielu lat. Czy był to tylko
przypadek? Niektórzy mówią o morderstwie dokonanym przy pomocy czarów.
Jeśli spotkaliście już Trzech Detektywów, możecie sobie darować dalszy ciąg wstępu. Jeśli
nie, pozwólcie mi powiedzieć sobie o nich nieco. Jupitera Jonesa jedni nazywają zażywnym, inni
grubym. Ale wszyscy są zgodni w opinii, że jest mistrzem dedukcji. Jego pasja rozwiązywania
zagadek wpędza często chłopców w rozmaite niebezpieczeństwa. Jego dociekliwość czasami
kosztuje wiele nerwów Pete'a Crenshawa, drugiego detektywa, ale zawsze można liczyć, że
opanuje on swoje obawy i przyjdzie z pomocą towarzyszowi. Pete jest najroślejszy i
najsprawniejszy fizycznie z całej trójki. Bob Andrews wspiera zespół swym talentem do
dokonywania analiz i do zbierania informacji. Prowadzi także dokumentację wszystkich spraw.
Chłopcy mieszkają w Kalifornii, w mieście Rocky Beach, leżącym na wybrzeżu oceanu, w
pobliżu Hollywoodu.
Jeśli się dziwicie, skąd ja się tu wziąłem, poinformuję was krótko, że jestem reżyserem
filmów-dreszczowców i miałem szczęście spotkać się z młodymi detektywami przy badaniu
pewnej sprawy. Kiedy ją wyjaśnili, zacząłem prezentować ich przygody. A teraz zabierzcie się
do historii o współczesnym czarnoksięstwie. Jeśli, podobnie jak ja, nie wierzycie w czary, czeka
was tym większa niespodzianka.
Alfred Hitchcock
Rozdział 1
Pożar
- Co tu właściwie robicie, chłopcy? - zapytał Horace Tremayne.
Stał w drzwiach sekretariatu wydawnictwa Amigos Press i patrzył groźnie na Jupitera
Jonesa, Boba Andrewsa i Pete'a Crenshawa.
- Co tu robimy? - powtórzył Pete. - Sortujemy listy.
- Nie opowiadaj! - napadł na niego Tremayne. Jego twarz, zazwyczaj miła, przybrała srogi
wyraz. - To bezczelność udawać pomoc biurową, gdy faktycznie jest się prywatnym
detektywem!
Po tych słowach Tremayne, młody wydawca, zwany przez współpracowników Beefy,
rozpogodził się i zaczął chichotać.
- Jesteście detektywami, prawda?
- Och, ale mnie przestraszyłeś! - powiedział Pete.
Bob się uśmiechnął.
- Niewiele pracy mają detektywi tego lata. Chcieliśmy zdobyć trochę doświadczenia w
biurze.
- W jaki sposób się o nas dowiedziałeś? - zapytał Jupiter ze zdziwieniem.
- Zeszłego wieczoru pojechaliśmy z wujem Willom wynajętą limuzyną na premierę w
Hollywoodzie - odparł Tremayne. - Był to zdobny złoceniami rolls-royce, z brytyjskim kierowcą
o nazwisku Worthington.
- Rozumiem - roześmiał się Jupe.
Worthington był starym przyjacielem. Jakiś czas temu Jupe brał udział w konkursie,
ufundowanym przez agencję “Wynajmij auto i w drogę” i wygrał użytkowanie złoconego rollsa
przez trzydzieści dni. Worthington woził wtedy chłopców i zafascynowała go ich praca
detektywów.
- Worthington zaczął mi opowiadać o swoich stałych klientach i wymienił wasze nazwiska
- wyjaśnił Beefy. - Kiedy usłyszał, że zatrudniam was przez wakacje, powiedział, że nie zaznam
wiele spokoju. Gdziekolwiek jesteście, pojawiają się kłopoty.
- One się nie pojawiają tak po prostu - powiedział Pete - Jupe je prowokuje.
- A potem wszyscy razem staramy się je usunąć - dodał Bob.
Jupiter wyjął z portfela kartę wizytową i podał ją Beefy'emu. Głosiła co następuje:
TRZEJ DETEKTYWI
Badamy wszystko
???
Pierwszy Detektyw . . . . . . . . Jupiter Jones
Drugi Detektyw . . . . . . . . . Pete Crenshaw
Dokumentacja i analizy . . . . . Bob Andrews
- Bardzo profesjonalna wizytówka - powiedział Beefy. - Co oznaczają znaki zapytania?
Zażywny Pierwszy Detektyw wyglądał na zadowolonego. Ludzie zawsze pytali go o znaki
zapytania.
- Są powszechnym symbolem nieznanego - odparł. - Nieznane jest zawsze intrygujące.
- Słusznie - przyznał Beefy. - Jeśli będę kiedyś potrzebować prywatnych detektywów,
zgłoszę się do was. Worthington mówi, że jesteście bardzo dobrzy.
- Zdołaliśmy rozwiązać wiele interesujących spraw - powiedział Jupe. - Myślę, że
podstawą naszych sukcesów jest wiara, że niemal wszystko może się zdarzyć.
- Chcesz powiedzieć, że jesteście dość młodzi, żeby nie mieć uprzedzeń - skomentował
Beefy. - Szkoda, że nie ma tu nic do wyjaśnienia... poza tym, dlaczego kawa z automatu jest taka
nędzna!
Dobiegł ich odgłos kroków. Beefy cofnął się na korytarz i spojrzał w stronę wejścia do
budynku.
- Wuju Willu! - zawołał. - Co cię zatrzymało tak długo?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin