248 - ZIELONY SZKAPLERZ.docx

(1932 KB) Pobierz

SZKAPLERZ NIEPOKALANEGO  SERCA MARYI zwany  SZKAPLERZEM  ZIELONYM,

Krótki opis

 

Zielony szkaplerz różni się od innych szkaplerzy; składa się tylko z jednego prostokątnego kawałka zielonej tkaniny z obrazami po obu stronach.

   Obrazy oparte są na objawieniach, które widziała w 1840 r. Siostra Justine Bisqueyburu, członkini Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, zaledwie dziesięć lat po tym, jak powstał Cudowny Medalik.

 

 

 

 

 

Jedna strona zielonego szkaplerza ma pełny obraz Matki Boskiej ubrany w długą białą suknię i płaszcz bez zasłony na głowie. W dłoniach trzyma serce, które jest przebite małym mieczem i ma płomienie wychodzące z góry. Istnieją również promienie emanujące z serca.

 

 

Po drugiej stronie znajduje się inny obraz z sercem Maryi, przebity mieczem i ociekającą krwią.

Płomienie wychodzą z góry, a nad sercem jest krzyż.

Serce jest otoczone napisem: „Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej”.

Początek szkaplerza, którego owocem są liczne nawrócenia i niezwykłe uzdrowienia, wiąże się z wydarzeniami prawdziwie nadprzyrodzonymi. Potwierdzają to wiadomości zaczerpnięte z notatek siostry miłosierdzia Justyny Bisqueyburu zaszczyconej objawieniami Maryi Niepokalanej, a także wiadomości pochodzące od jej przełożonej s. Buchepot i od jej kierownika duchowego ks. Jana Aladela.

Objawienie szkaplerza

Niepokalanego Serca Maryi

W listopadzie 1839 r. Justyna Bisqueyburu przybyła do domu macierzystego Sióstr Miłosierdzia dla odbycia seminarium (nowicjatu). W styczniu następnego roku wraz z całą wspólnotą odprawiała rekolekcje. Ćwiczenia rekolekcyjne odbywały się w tzw. izbie Zgromadzenia. Podczas modlitwy 18 stycznia objawiła się seminarzystce Najświętsza Maryja Panna. Według jej relacji miała na sobie długą białą suknię okrywającą Jej obnażone stopy, płaszcz jasnoniebieski bez welonu, włosy spadały na ramiona. W rękach trzymała swe serce, z którego górą wychodziły jasne płomienie. W całym ułożeniu łączyła majestat z blaskiem niebiańskiej piękności. Ten widok przejął seminarzystę podziwem i bojaźnią. Podobne widzenie powtórzyło się przed zakończeniem rekolekcji oraz cztery czy pięć razy w następ-nych miesiącach w główne święta Najświętszej Dziewicy. Ta niezwykła łaska miała na celu pogłębienie nabożeństwa do Niepokalanej. Później okazało się, że Bóg miał jeszcze inne zamiary. Chciał powierzyć s. Justynie szczególną misję odnoszącą się do zbawienia wielu dusz.

Po zakończeniu seminarium i przyjęciu stroju Zgromadzenia s. Justyna została posłana do wspólnoty w Blangy dla nauczania dzieci w tamtejszej szkole. Wkrótce po przybyciu tam, w święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny 8 września 1840 miała kolejne widzenie. Podczas rozmyślania objawiła się jej Niepokalana. W prawej ręce trzymała swoje serce, z którego górą wychodziły jasne płomienie, a w lewej rodzaj szkaplerza: był to kawałek zielonego sukna z tasiemką tego samego koloru. Na jednej stronie materiału był wizerunek Najświętszej Dziewicy, a na drugiej przebite mieczem serce z promieniami jaśniejszymi od słońca i przeźroczystymi jak kryształ otoczone napisem:

SERCE NIEPOKALANE MARYI, MÓDL SIĘ ZA NAMI TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI NASZEJ.

Jednocześnie siostra słyszała wewnętrzny głos wyjaśniający zna-czenie widzenia. Zrozumiała, że należy jak najspieszniej sporządzić szkaplerz według przedstawionego wzoru. Za pośrednictwem Sióstr Miłosierdzia będzie on wyjednywał nawrócenie ludziom nie mającym wiary i zapewniał im szczęśliwą śmierć.

Podobne widzenie powtarzało się 15 sierpnia i 13 września 1841 r. Siostra Justyna opowiedziała o tym swojej siostrze dyrektorce z seminarium, a za jej radą również ks. Janowi Marii Aladel. Był on wcześniej powiernikiem s. Katarzyny Laboure, której Niepokalana objawiła Cudowny Medalik.

 

Potraktował on poważnie relację siostry, ale zachował ostrożność i nie zajął się wykonaniem i rozpowszechnianiem szkaplerza. Po kolejnym widzeniu 3 maja 1842 r. s. Justyna pisała do dyrektorki: Zdawało mi się, że słyszę głos, który mi mówił, że Najświętsza Panna jest niezadowolona, że tak się opóźnia wykonanie szkaplerza. Najświętsza Panna była taka piękna. Obiecałam Jej , że zawiadomię Siostrę i ks. Aladel, abyście oboje dobrze zauważyli, czy to jest Jej święta wola. Proszę Was usilnie o zajęcie się spełnieniem życzeń Matki Bożej jak naj-prędzej to będzie możliwe. Spodziewam się wkrótce przybyć do Paryża, a wtedy opowiem szczegółowo, co widziałam i co słyszałam.

Przy spełnianiu życzenia Najświętszej Panny pojawiła się pewna trudność. Wiadomo bowiem, że dla uzyskania szczególnych łask przywiązanych do każdego szkaplerza wymagane są pewne warunki: przyjęcie szkaplerza z rąk kapłana, który ma władzę poświęcania go i przyjmowania osób do bractwa, nieustanne noszenie szkaplerza oraz spełnienie warunków przepisanych do uzyskania określonych odpustów i przywilejów.

W związku z tym polecono s. Justynie, by zapytała o to Najświętszą Pannę. Spełniła to polecenie i podczas kolejnego objawienia otrzymała odpowiedź: Szkaplerz ten nie jest podobny do innych znanych w Kościele świętym, które są jakby odzieniem danego bractwa. Jest po prostu pobożnym obrazkiem przytwierdzonym do kawałka zielonego sukna i zawieszonym na tasiemce tego koloru. Do jego poświęcenia nie potrzeba szczególnej formuły i nie nakłada go kapłan. Wystarczy, by był poświęcony przez kapłana i noszony przez osobę, o której nawrócenie lub uleczenie chodzi. Można go nawet bez wiedzy danej osoby włożyć do łóżka lub wszyć do ubrania, w którym chodzi lub włożyć do pokoju, w którym mieszka.

Co do modlitw, wymagane jest jedynie odmawianie tej, która jest wypisana na szkaplerzu:

,, Serce Niepokalane Maryi, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej".

O ile osoba, o której nawrócenie lub uzdrowienie chodzi, nie wie o tym, że szkaplerz jej dano, modlitwę odmawia ta osoba, która zajmuje się tą sprawą. Szkaplerz ten może być używany we Francji i wszędzie. Obiecane szczególne łaski zależą od siły ufności i wiary dających lub noszących szkaplerz. Oznaczają to promienie spływające z Niepokalanego Serca.

Zielony Szkaplerz Niepokalanego Serca Maryi był dwukrotnie zatwierdzany przez papieża Piusa IX. O pierwszym z nich ks. Guari- ni, prokurator Zgromadzenia Misji przy Stolicy Apostolskiej powiadamiał ks. Aladel w liście 19 grudnia 1863 r.: Chwila wysłuchania waszej prośby o zatwierdzenie Zielonego Szkaplerza nadeszła. Szkaplerz został potwierdzony, ale żądają formułki modlitwy.Proszę mi ją przysłać jak najszybciej.

O drugim zatwierdzeniu powiadamiał ks. Borgogno, następca ks. Guariniego, w listach z 3 kwietnia 1870 r. i 20 września 1876 r.:

Ojciec święty wysłuchawszy mego sprawozdania o Zielonym Szkaplerzu, powiedział: ,,Pokaż mi go”. Przypatrzywszy mu się pilnie, wyrzekł te słowa: „ Ten szkaplerz jest bardzo piękny i pobudza do pobożności. Ponieważ można rozdawać inne obrazki, nie widzę powodu, dla którego nie można by rozdawać i tego.

Napisz dobrym Siostrom, że je upoważniam do wykonywania i rozdawania tego szkaplerza ”. Ponieważ nie chodzi o ustanowienie nowego bractwa w Kościele, ani o szkaplerz w ścisłym znaczeniu, lecz o prosty wizerunek na suknie, taka aprobata jest wystarczająca.

Należy również dodać, że Zielony Szkaplerz nie był obcy śp. Piusowi XI jako że leżał na jego biurku za Cudownym Medalikiem – jak opowiadał nam Ojciec Generał relacjonując swoją podróż do Rzymu i audiencję u Ojca Świętego 27 stycznia 1923 roku.

Znajomość Zielonego Szkaplerza i jego cudowne skutki ogarnęły powoli całą Francję i szerzyły się poza jej gra¬nicami. Wierne zastosowanie się do wskazó¬wek Niepokalanej i korzystanie ze szkaplerza okazały się bardzo skuteczne. Do tej pory nie przestaje on dokonywać niezwykłych nawró¬ceń i uzdrowień.

Orędzie przekazane s. Justynie Bisąucyburu wzywa wszystkich, którzy przyjmują Zielony Szkaplerz Niepokalanego Serca Maryi do przyjęcia również Jej miłości. Ludzie, którzy wycią-gają po niego ręce, często nie znają jego pochodzenia i historii, co grozi niebezpieczeństwem potraktowania go jak talizmanu lub amuletu. Dlatego konieczne jest ożywianie prawdziwego nabożeństwa do Najświętszej Maryi Panny oraz zaznajamianie się z historią tego niezwykłego znaku i zawartej w nim treści.

Wierne stosowanie wskazówek przekazanych przez Niepokalaną za pośrednictwem siostry Justyny Bisąueyburu sprawiało, że osoby posługujące się Zielonym Szkaplerzem już w pierwszych latach po objawieniach otrzymywały liczne, niezwykłe łaski. W miarę upowszechniania się nabożeństwa do Niepokalanego Serca Maryi stawały się one coraz liczniejsze. Zapisywane w specjalnych kronikach stawały się widomym znakiem wstawiennictwa Najświętszej Maryi Panny.

To one wraz z historią życia siostry Justyny Bisąueyburu i z historią objawień mogą ożywiać ufność wierzących w przemożne wstawiennictwo Maryi Niepokalanej przed Bogiem.

Warto jeszcze dodać, że s. Justyna poza przełożonymi, nikomu nie zdradzała tajemnicy swoich objawień, chociaż siostry wielokrotnie o to pytały. Jedna z nich, s. Brun wspominała: Podczas ostatnich lat jej życia mówiłyśmy z nią często o uczuciach tych dusz, które były obdarzone widzeniem Najświętszej Panny. Wspominałyśmy szczególnie o Zielonym Szkaplerzu, który nam polecała rozdawać chorym, gdy byli dalekimi od Boga. Gdy miałyśmy niebezpiecznie chorego polecałyśmy go modlitwom naszej przełożonej [s. Justynie], dawałyśmy mu szkaplerz i zawsze byłyśmy wysłuchane. Ale kiedy próbowałyśmy się dowiedzieć, komu to Najświętsza Panna objawiła ten szkaplerz, to albo uśmiechała się na nasze uprzykrzone pytania, albo odsyłała nas po objaśnienia do naszych przełożonych.

Często też w podobnych sytuacjach powtarzała:

,, Kochajcie Najświętszą Pannę. Kochajcie Ją bardzo”.

To jej wezwanie pozostaje aktualne także dzisiaj i odnosi się do wszystkich wyznawców Chrystusa czczących Jego Najświętszą Matkę

Siostra Naude pisała o ostatnich dniach życia s.  Justny Bisqueyburu: Kiedy choroba się nasilała, chciałyśmy jej powiedzieć o przyjęciu ostatnich sakramentów, jednak mimo jej świątobliwego usposobienia, nie ośmielałyśmy się tego zrobić. Rade byśmy były, żeby sama poprosiła o zaopatrzenie, lecz zapewne nie sądziła, że jest w niebezpieczeństwie życia. Wtedy tak uczyniłam: wsunęłam pod jej poduszkę Zielony Szkaplerz mówiąc sobie: Jeżeli to jej Najświętsza Panna objawiła ten szkaplerz, nie pozwoli, aby ta uprzywilejowana jej córka zeszła z tego świata nie otrzymawszy pomocy naszej świętej religii. Zaraz potem poprosiła o księdza i z oznakami największej pobożności przyjęła święte sakramenty. Było to na dwa tygodnie przed jej śmiercią.

W ciągu ostatnich dni, tak dla niej ciężkich, budowała nas wszystkich swoją cierpliwością, słodyczą i dobrocią względem wszystkich.

 

Popularność zielonego szkaplerza wzrastała zarówno we Francji, jak i poza jej granicami. Dokładne wypełnianie słów Maryi nawołujących do tego, by traktować to dewocjonalium jako środek, a nie cel pobożności, skutkowało niezwykłymi nawróceniami i uzdrowieniami.

O jednym z pierwszych cudownych wydarzeń, które potwierdzały słowa Maryi o licznych nawróceniach wśród posiadaczy szkaplerza, pisze Wincenty Łaszewski w książce Świat maryjnych objawień. Przytoczmy ten fragment, bo budzi on wiele nadziei: „Jeden z pierwszych ludzi wpisanych na listę cudów wyjednanych przez Maryję dla tych, którzy przyjęli zielony znak Jej Niepokalanego Poczęcia, nazwał Zielony Szkaplerz: „Bezpośredni Pośrednik". Człowiek ów był zdeklarowanym wrogiem Kościoła i aż kipiał nienawiścią do wszystkiego, co wiązało się z religią. Na sam widok kapłana wpadał w szał. Można było domniemywać, że swoim odwróceniem się plecami do Boga umożliwił szatanowi opętanie go przez ciemności piekła. Mijały lata przepełnione nienawiścią aż nadszedł dzień 19 września 1842 r., w którym dotknęła go łaska. Ktoś dał mu Zielony Szkaplerz, a on, sam nie wiedząc, po co go przyjmuje i dlaczego to czyni, wziął szkaplerz. Jedenaście dni później nieoczekiwanie dla domowników wstał od obiadu i popędził do sąsiedniego pokoju. Czy miał jakieś dziwne widzenie, czy tylko z wielką mocą dotknęła go łaska? Tego nie wiemy. Wiemy, że padł na kolana w pokoju sąsiadującym z jadalnią, wyciągnął swój szkaplerz, zaczął go całować i tonąc we łzach, przysięgać Matce Bożej, że w ciągu tygodnia pójdzie do spowiedzi. Nie umiał jednak czekać ani chwili dłużej na dopełnienie swego nawrócenia i już następnego dnia wyspowiadał się i przystąpił do Komunii św. Człowiek ten stał się nie tylko wzorowym katolikiem, ale i wielkim apostołem Zielonego Szkaplerza.

Na ziemię zwaliła się lawina nawróceń.

Czternastoletnia zupełnie zdemoralizowana dziewczyna przyjęła szkaplerz i po kilku dniach pobiegła do spowiedzi, by rozpocząć zupełnie nowe życie" (Świat maryjnych objawień; W. Łaszewski, s. 316-317). Czyż nie są to świadectwa wzmacniające naszą wiarę, budzące nadzieję i zachęcające do sięgnięcia po Zielony Szkaplerz? Trzeba jednocześnie dodać, że i nasze czasy obfitują w podobne cuda u osób, które zaufały Maryi i przyjęły znak Jej opieki w postaci Zielonego Szkaplerza. Matka Boża nadal wypełnia swoje obietnice i zabiega o zbawienie każdego człowieka. Szkaplerz nie stracił na aktualności, a może nawet obietnice z nim związane zyskują w świetle tego, jak bardzo zło stara się zawładnąć naszym światem. Może więc też jest to zadanie dla nas, by ten czytelny znak zawierzenia Maryi stał się bardziej znany?

Wincenty Łaszewski przytacza także świadectwa, które mówią nie tylko o duchowej mocy zielonego szkaplerza, ale także o jego wpływie na ciało: „W Konstantynopolu pewien schizmatyk przyjąwszy Szkaplerz Niepokalanego Poczęcia, natychmiast powrócił na łono Kościoła katolickiego. Został on też obdarowany dodatkową łaską: Matka Najświętsza jakby mimochodem uleczyła go z trądu, który właśnie zaczął toczyć jego ciało! Szkaplerz objawił swą leczniczą moc i zaczął uzdrawiać już nie tylko dusze, ale i ciała. Odtąd chorzy ludzie czynią nim znak krzyża na miejscu dotkniętym chorobą i mówią:

Umiłowana Matko Boża, wstaw się w intencji mojego

uzdrowienia, a za tę łaskę, którą otrzymam dzięki Twemu

wstawiennictwu, niech wszystkie serca pałają miłością

do Twego Syna, Jezusa Chrystusa”

(Świat maryjnych objawień; W. Łaszewski, s. 317).

 

Szczególnie głośna stała się historia mordercy, który zabił arcybiskupa Paryża. Hierarcha został zdradziecko zastrzelony przez nieznanego sprawcę z obozu rewolucjonistów w czerwcu 1848 roku, kiedy na barykadach stolicy Francji nawoływał do pokoju. Po wielu latach morderca, złożony śmiertelną chorobą, znalazł się pod opieką jednej z szarytek. Zakonnica, zajmując się jawnym wrogiem Kościoła, zachęcała go do pojednania się z Bogiem. Reakcja chorego była nacechowana wrogością. Siostra zakonna nie zamierzała się poddać. Niepostrzeżenie włożyła pod jego poduszkę zielony szkaplerz i wraz z siostrami modliła się wytrwale, aby Maryja zatriumfowała w jego sercu. Wkrótce chory poprosił o spowiedź, pojednał się z Bogiem, a przy świadkach przyznał się do zamordowania arcybiskupa Paryża. 

Ta historia uczy nas, że szkaplerza nie należy nikomu ofiarować na siłę, ale z pewnością warto umieścić go w pobliżu człowieka, który oddalił się od wiary (w ubraniu, w pomieszczeniu, w którym przebywa i modlić się w jego imieniu). Skutki takiego zawierzenia z pewnością będą zbawienne.

Tych skutków powinni też oczekiwać ci, którzy angażują się w rozpowszechnienie Zielonego Szkaplerza i sami praktykują jego noszenie. Zaświadczają oni o tym, że zło nie ma do nich dostępu. I jest to prawda, bo są oni współpracownikami Niepokalanego Serca Maryi, wobec którego szatan pozostaje bezsilny.

ŚWIADECTWO (S. Clare Therese)

W 1957 roku, kilka miesięcy przed wstąpieniem do zakonu dominikanek, byłam studentką drugiego roku na College of Mount St. Vinccnt [College of Mount St. Vincent - katolicka uczelnia na Bronksie, założona przez nowojorskie szarytki [przyp. tłum.].

i mieszkałam z rodzicami na Bronxie. Chociaż moich rodziców ochrzczono w wierze katolickiej, porzucili swą wiarę dawno temu. Jedna z szarytek na uczelni dała mi zielony szkaplerz dla każdego z nich.

W czasie mojego nowicjatu rodzice rozwiedli się, a ojciec wrócił do domu rodzinnego w Górach Catskill. Tam, pod koniec 1959 roku, zmarł nagle podczas pracy. W czasie czuwania przy zwłokach ciocia powiedziała mi, że niedawno tato zgodził się porozmawiać z księdzem. Najwyraźniej ten zamiar Panu Bogu wystarczył, skoro powołał tatę, zanim zdążył się spotkać z kapłanem.

Ciocia mówiła dalej, że może chciałabym zatrzymać coś, co znalazła w jego kieszeni. Wręczyła mi zielony szkaplerz z tym cennym napisem: „Niepokalane Serce Maryi, módl się za nami teraz i w godzinę śmierci naszej”. Rzecz jasna, teraz ja noszę go w kieszeni i jestem pewna, że Matka Boża weźmie mnie w swoją opiekę, tak jak moim zdaniem, zatroszczyła się o mojego ojca.

Maryja błogosławi noszącym

szkaplerz

We współczesnych nam czasach również odkrywamy przemożne wstawiennictwo kochającej nas Matki Najświętszej.

„Wiosną 2004 roku wykryto u mnie gronkowca złocistego. Zaczęły się operacyjne czyszczenia miejsc zakażeń, potem farmakologia (antybiotyki), leczenie termiczne (zamrażanie azotem). Wszystko bez efektu. Rzuty bardzo wysokiej gorączki z dreszczami i bardzo złe wyniki laboratoryjne utrzymywały się nadal.

Lekarze specjaliści, do których się zgłaszałam po pomoc, mówili: «to jest niewyleczalne», «ja pani nie pomogę», «proszę już więcej nie przychodzić».

I tak mijały lata. Dołączały się kolejne groźne choroby, łamały mi się również kości. Nikt nie mógł mi pomóc. Lekarze byli bezradni a moja Golgota trwała.

Wiosną 2011 roku przyjęłam Szkaplerz Niepokalanego Serca Maryi. Błagałam wówczas: «Matko Boga, Matko Niepokalanego Serca, Matko moja bądź ze mną, pomóż mi dźwigać mój krzyż i przeżyć resztę życia ».

Po 3-4 tygodniach od momentu przyjęcia Szkaplerza, zmieniając opatrunki zauważyłam, że stan zapalny ran zmniejszył się.

Po 3 miesiącach oczyściły się przetoki, a rany zaczęły się goić.

Właśnie mijają 3 lata od przyjęcia przeze mnie Szkaplerza. Nie ma rzutów wysokiej gorączki, nie ma dreszczy ani ropy.”

Pokorna Służebnica Jezusa Chrystusa

i Jego Matki Maryi (18 maja 2014 r.)

                             ŚWIADECTWO ADAMA

Moc Maryi objawiła się . Muszę dać świadectwo. Co prawda zły jest kłamcą i zabójcą ,a do jego słów nie należy przywiązywać wagi , ale jak mi wykrzyczał przez danie konającym szkaplerza zielonego Niepokalanego Serca Maryi nie miał do nich dostępu i zostali wyrwani z jego łap. Należy liczyć się z jego zemstą ale od czego jest opieka pod szatą NMP co też nie omieszkał wykrzyczeć :

„nienawidzę cię całym swoim jestestwem i dopadłbym cię , gdyby nie chroniła cię szmata Tej „. Bogu chwała .

Mogę podać dwa świadectwa o uzdrowieniu z choroby , świeże o których słyszałem bezpośrednio ( świadectw jest oczywiście znacznie więcej)

- dostała go pewna pani, która jakiś miesiąc póżniej podjęła się leczenia wzroku ( zaćma) - okazało się, że leczenie publiczne może mieć dopiero za dwa lata, a prywatne będzie ją kosztować 3 tysiące złotych ( albo 4, nie pamiętam). Tydzień póż...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin