Strategia Bezpieczeństwa Rzeczypospolitej w latach 1569 – 1795.doc

(1969 KB) Pobierz
O Królu Stasiu, czyli Jak Nie Popełniać Stale Tego Samego Błędu

Strategia Bezpieczeństwa Rzeczypospolitej w latach 1569 – 1795

„Polacy, ufając swej sławnej potędze kawalerii, chełpią się, że gardzą siłami Niemców w otwartym polu.”

 

W roku 1569 Polska i Litwa, połączone dotąd tylko unią personalną, zjednoczyły się w jedno państwo. W ten sposób powstała Rzeczpospolita Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego – wówczas jeden z najpotężniejszych krajów ówczesnej Europy. Państwo to istniało przez ponad dwa wieki. Trzeci rozbiór Polski dokonał się w 1795 roku.

 

Strategia bezpieczeństwa tego kraju nigdy nie została sformalizowana w jakimś państwowym dokumencie. Dlatego, by ją określić, należy poznać:

·         otoczenie, w którym to państwo funkcjonowało

·         ideologię szlachty polskiej

·         historię wojen tego okresu

 

Należy przy tym spojrzeć na te zagadnienia z „lotu ptaka”, a nie z „żabiej perspektywy”, a to po to, by wychwycić kluczowe czynniki mające wpływ na bezpieczeństwo kraju, a nie zagubić się w odchyłkach od normy.

 

Lata 1569 – 1648

 Oto Europa w roku 1600. Ta czerwona plama to oczywiście Rzeczpospolita. W epoce przedindustrialnej o sile państwa decydowało przede wszystkim jego zaludnienie oraz umiejętność wykorzystania tego potencjału. Dlatego kluczowym wskaźnikiem jest liczebność populacji poszczególnych państw. Na całym świecie żyło wówczas około 550 milionów ludzi, czyli mniej więcej 13 razy mniej niż dzisiaj. Najludniejszym krajem w Europie była…

 

Francja. Jej populację szacuje się na około 20 milionów ludzi. Tuż za Francją plasowało się...

 

Imperium Osmańskie. Jego terytorium rozciągało się na trzy kontynenty (Europę, Azję i Afrykę), lecz populacja tego kraju nie była aż tak wielka. Szacuje się ją na około 16 milionów ludzi, z czego połowa przypadała na część europejską.

O kilka milionów słabiej zaludnione było...

Imperium rządzone przez hiszpańską linię Habsburgów. Jego europejską populację szacuje się na około 12 milionów ludzi, z czego sam Półwysep Iberyjski zamieszkiwało około 9,5 milionów.

Nieco mniej miało...

 

Wielkie Księstwo Moskiewskie. Rozległe państwo zamieszkiwało około 11 milionów ludzi.

 

Kolejnym, liczącym się podmiotem polityki europejskiej była...

 

Austria. A właściwie dziedziczne kraje austriackiej linii Habsburgów. Mimo że ich łączne zaludnienie wynosiło tylko około 6,5 milionów, to wysoka pozycja cesarza wynikała z kilku dodatkowych czynników. Miedzy innymi z bliskiego pokrewieństwa z hiszpańską linią Habsburgów, a także z formalnej zwierzchności nad Świętym Cesarstwem Rzymskim Narodu Niemieckiego.

 

A jak na tym tle wypadała Rzeczpospolita?

 

 

Populację Rzeczypospolitej Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego pod koniec XVI wieku można szacować na około 9 milionów ludzi.

 

Wyszczególnione na tej mapie państwa stanowiły ówczesną pierwszą ligę europejską. Były to kraje o odpowiednich potencjałach i demograficznych, i gospodarczych, i militarnych, aby pełnić podmiotową rolę w polityce europejskiej. A co z resztą Europy?

 

Pomijając leżącą na uboczu Anglię, która była krajem o stosunkowo silnej flocie, lecz słabej armii lądowej i wciąż niewielkim zaludnieniu (łącznie z Walią i Irlandią około 4,5 milionów), należy zwrócić uwagę na „żółtą plamę” w centrum Europy.

 

O na tę właśnie...

 

Z dwudziestopięciomilionową populacją prezentuje się imponująco. Były to tereny rozwinięte gospodarczo i promieniujące kulturą na resztę kontynentu. Ale miały jeden podstawowy feler. NIE BYŁY MONOLITEM. Widoczna tu „żółta plama” to w istocie zbiór setek różnej wielkości organizmów politycznych, z których bardziej zaludnione miały po kilkaset tysięcy ludzi.

 

Około 14 z tych 25 milionów ludzi, w ramach wspomnianego już Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, formalnie podlegało austriackiemu cesarzowi. W praktyce jednak państewka, w których ci ludzie mieszkali, cieszyły się niezależnością.

 

Tak wielkie rozdrobnienie, a do tego wewnętrzna rywalizacja, przekładały się na niewielkie znaczenie militarne tych setek organizmów politycznych. Co prawda największe i najbogatsze z nich (jak liczące około 1 milionów 600 tys. ludzi Niderlandy północne), dzięki nasyceniu nowoczesnymi fortyfikacjami, posiadały sporą siłę defensywną, lecz siła ofensywna tych państewek była niewielka. Tym samym nie stanowiły realnego zagrożenia dla Rzeczypospolitej. Bardzo trafnie ujął to Anglik, Fynes Moryson, po zwiedzeniu tej części Europy w latach 90. XVI wieku:

 

 

O Polakach zaś pisał:

 

Pisał także:

Dla całej Polski, będącej równiną, ta mnogość kawalerii musi być potężną siłą tego królestwa.

 

I wyjaśnił:

Polacy nie dbają o fortyfikowanie miast, twierdząc, że nic nie jest bardziej haniebnego niż uciekanie przed swoimi wrogami i chwaląc się obroną swojego kraju własnymi piersiami.

 

Mniej więcej trzy dekady później podobnie pisał polski szlachcic Samuel Twardowski:

Nie w granic szerokości, nie w murach zamknionych,

nie w porciech i armatach dobrze opatrzonych

ani tęgich fortecach my nadzieję mamy,

ale w polu i samych piersiach tych ufamy.

 

Zdaniem Twardowskiego słowa te miały paść z ust polskiego posła do sułtana, księcia Krzysztof Zbaraski, w trakcie rozmowy z wezyrem. W ten sposób przechodzimy do strategii bezpieczeństwa Rzeczypospolitej. 

 

Niechajże tedy zawsze piersi cnego Polaka murem Ojczyzny będą i niechaj na tym murze Amor Patriae [miłość ojczyzny] postawiony będzie. Polak od pola nazwany, za płotem nieprzyjaciela czekać nie ma, ale między Ojczyzną a nieprzyjacielem on sam płotem być powinien.

 

***

 

 

Ponieważ na zachodnich granicach państwa istniały organizmy polityczne, które nie zagrażały Polsce, a z drugiej strony Polska nie zagrażała im, naturalnym było utrzymywanie z nimi poprawnych stosunków, do sojuszu politycznego włącznie. Granica zachodnia była w tym okresie jedyną, stosunkowo bezpieczną granicą państwa. W sytuacji, gdy granice wschodnia i południowa były stale zagrożone, miało to dla Rzeczypospolitej kapitalne znaczenie.

 

Jeśli chodzi o granice wschodnie i południowe, to zarówno ekspansywne Imperium Osmańskie, jak i Wielkie Księstwo Moskiewskie, przy swoich potencjałach demograficznych i umiejętności ich wykorzystania, stanowiły dla Rzeczypospolitej realne zagrożenie. Przy czym z obu tych państw zdecydowanie groźniejsze było Imperium Osmańskie. Wynikało to nie tylko z jego wyższego potencjału demograficznego, ale też i z wyższego niż państwo moskiewskie poziomu rozwoju cywilizacyjnego. Dlatego to właśnie zagrożenie ze strony Imperium Osmańskiego traktowano w Polsce priorytetowo.

 

Strategia bezpieczeństwa Rzeczypospolitej opierała się nie na fortecach, lecz na świetnie przygotowanych do walki kawalerzystach, gotowych dobrowolnie i z pełnym poświęceniem stanąć w obronie swojego kraju. Ci ludzie, to oczywiście szlachta Rzeczypospolitej. Ta warstwa społeczna wytworzyła i kultywowała szczególną ideologię, która sprowadzała się do tego, co w 1615 roku napisał Wacław Kunicki:

 

 

Czy takie podejście do obrony kraju było rozsądne? Tak. Ale z jednym zastrzeżeniem. W ten sposób można się było skutecznie bronić na obszarze stosunkowo słabo zaludnionym i nadającym się do działań kawalerii. Takie właśnie były terytoria wschodniej i południowej Rzeczypospolitej.

 

Gdy gęstość populacji rosła, gdy zwiększała się ilość twierdz, opisana strategia traciła na znaczeniu.

 

Lata 1569–1648, to szczytowy okres potęgi Rzeczypospolitej. Prowadziła ona zwycięskie wojny ze swoimi najgroźniejszymi sąsiadami, nawet wtedy gdy ci atakowali równocześnie, a Rzeczpospolita była osamotniona. Z jednej strony była to zasługa bardzo wysokiej jakości ówczesnych wojsk polskich i litewskich. Z drugiej zaś tego, że Rzeczpospolita potrafiła mobilizować olbrzymie (jak na ówczesne czasy) armie. Nie jest bowiem prawdą to, co często powtarza się w różnych pracach, że armie polska i litewska były niewielkie, i że tylko dzięki swej jakości dominowały nad wrogami.

 

Okres szczytowej potęgi Rzeczypospolitej zakończył się wraz z wybuchem wojny domowej z Kozakami w 1648 roku. Podkreślę, że to nie zewnętrzne zagrożenia, z którymi radzono sobie bardzo dobrze, ale wewnętrzne problemy leżały u źródeł osłabienia państwa, z jakim mamy do czynienia po roku 1648.

 

Upadek państwa – druga połowa XVIII w.

Przejdźmy teraz do czasów poprzedzających rozbiory. Europa w połowie XVIII wieku wyglądała tak, jak na poniższej mapie.

 

 

Populacja Rzeczypospolitej była mniej więcej taka sama jak w roku 1600. Jednak otoczenie kraju uległo znaczącej zmianie. I tak:

·         Populacja jej niegdyś najgroźniejszego wroga, czyli Imperium Osmańskiego, spadła do poziomu niższego niż w XVI wieku. Turcja przestała być dla nas śmiertelnym zagrożeniem. Po roku 1699 kończącym dotychczasowe wojny polsko-tureckie, oba kraje utrzymywały dobre relacje.

·         Populacja Rosji wzrosła niemal dwukrotnie w stosunku do roku 1600, czyli z około 11 do mniej więcej 20 milionów.

·         Populacja Imperium austriackich Habsburgów wzrosła niemal trzykrotnie. Z około 6,5 do 18 milionów.

·         Na zachodnich granicach Rzeczypospolitej powstało państwo, które zaczęło jednoczyć ziemie niemieckojęzyczne. Chodzi oczywiście o Prusy, które w 1750 roku miały już około 6 milionów mieszkańców.

 

Jak widać, w ciągu półtora wieku nastąpiło znaczące pogorszenie sytuacji geostrategicznej Rzeczypospolitej. Co prawda nie była ona beznadziejna, gdyż dziesięciomilionowa populacja to wciąż było sporo. Ale o ile w swoim złotym okresie państwo to potrafiło SAMODZIELNIE odpierać ataki nawet dwóch swoich sąsiadów naraz, o tyle teraz było to już niemożliwe. Także dlatego, że jakość armii polskiej i litewskiej znacząco spadła, a armii sąsiadów (z wyjątkiem tureckiej) wzrosła.

 

Problemy Rzeczypospolitej pogłębiał upadek kultury politycznej szlachty. Wpływało to na możliwość wykorzystania wciąż stosunkowo wysokiego potencjału militarnego kraju. Zwłaszcza, że w tym okresie szlachta nadal hołdowała zasadzie, że to jej piersi, a nie twierdze, są murem chroniącym kraj. Tak więc potencjał był wciąż znaczący, ale nie potrafiono go odpowiednio wykorzystać.

 

W opisanej tu sytuacji strategia bezpieczeństwa kraju opierała się na dwóch filarach:

1.      Nie angażowaniu się w wojny

2.      Odpowiednich sojuszach

 

Przyznać trzeba, że zwłaszcza za panowania Augusta III Sasa, Rzeczpospolita skutecznie tych wojen unikała, a sojusz z Rosją, choć niejednokrotnie uderzający w poczucie honoru Polaków i prestiż państwa, zapewnił jednak jego przetrwanie w niezmiennych od roku 1699 granicach. Pół stulecia relatywnego spokoju, które doświadczył kraj w latach 1717–1768, wykorzystano na odbudowę gospodarki i populacji. Ta ostatnia wzrosła w tym czasie około dwukrotnie – z mniej więcej 6 do 12 milionów. To dawało dobre perspektywy na przyszłość. Niestety po śmierci króla Sasa w roku 1763, polskie elity polityczne odeszły od obu filarów strategii bezpieczeństwa. Na fali patriotycznych, antyrosyjskich uniesień, próbowały przeorientować sojusze. Odrzuciły alians z Rosją i zaangażowały się w wojny, z których każda skutkowała kolejnym rozbiorem, aż do trzeciego rozbioru, wymazującego Polskę z mapy świata włącznie. 

 

 

Autor: dr Radosław Sikorski

 

Źródło: http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,rzeczpospolita?zobacz/strategia-bezpieczenstwa-rzeczypospolitej-w-latach-1569-1795-cz1

Źródło: http://www.kresy.pl/kresopedia,historia,rzeczpospolita?zobacz/strategia-bezpieczenstwa-rzeczypospolitej-w-latach-1569-1795-cz2

 

1

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin