JEDEN
– Nie podoba mi się to, co widzę – odezwała się Sasha. Oparta o reling Dziewicy obserwowała trzy statki widoczne za rufą. Ich maszty o wydętych fokach kołysały się w rytm fal. – Jak sądzisz, w jakiej są odległości?
– Może pięciu lig – odparł Errollyn. – Nie są szybsi. Wątpię, by nas dogonili.
Sasha odwróciła się i omiotła spojrzeniem pokład. Wiatr rozwiał jej krótkie włosy, szarpnął potrójnym warkoczykiem. Wielkie żagle załopotały, takielunek zaskrzypiał. Kilku ludzi z załogi przykucnęło, czujnie obserwując węzły i bloczki olinowania na wypadek, gdyby któryś puścił. Dziób w rozbryzgach białej piany ciął toń. Dziewica uniosła się, a następnie zwolniła na grzbiecie nadciągającej fali. Okręt łagodnie ześlizgnął się w odmęty, wytracając połowę prędkości. Maszt pochylił się w lewo.
Na bakburtę, zganiła się w myślach Sasha. Bakburta była po lewej, sterburta z prawej. Spędzała na morzu siódmy dzień i, pomimo niepogody, nie odczuwała skutków choroby morskiej tak mocno, jak się obawiała. Przez pół roku w Petrodorze nabyła sporo rybackiego, wioślarskiego i żeglarskiego doświadczenia na niewielkich łódkach, co uczyniło z niej kogoś na podobieństwo wilka morskiego. Nie wymiotowała więc teraz przewieszona z pozieleniałą twarzą przez reling, jak ktoś, kogo mogłaby wskazać.
– Nie jestem skora uczyć się w tym momencie morskiego rzemiosła – odparła. Przeczesywała wzrokiem horyzont w poszukiwaniu kolejnych żagli, ale nie dostrzegła żadnych nowych okrętów. Niemniej spienione i wzburzone morze mogło kryć niespodziankę, nawet jeżeli obserwatorzy dysponowali równie doskonałym wzrokiem jak Errollyn. Niemal na pewno ścigały ich algrasseńskie okręty. Z tej odległości nie sposób było jednak dostrzec flag. Minęli niedawno Algrasse i od strony sterburty, od czasu do czasu, dawało się zauważyć majaczące w oddali wybrzeże Larosy.
Kapitan liczył, że napotkają wkrótce rhodaański lub saalsheński patrol, który przepłoszy prześladowców. W obliczu serrińskiej morskiej potęgi ścigający byli nic nieznaczącymi piratami. Algrasseńczycy zagrozili blokadą w przypadku ataku na Elisse. Obecnie usiłowali wprowadzić ową groźbę w życie, wykorzystując trzy jednostki, które napastowały frachtowce płynące samotnie lub w niewielkich grupach, nigdy nie odważyły się jednak stanąć do pojedynku burta w burtę z okrętem wojennym. Na Morzu Elisseńskim panował zbyt wielki ...
renfri73