Danil Korecki - Antykiler.pdf

(2483 KB) Pobierz
Tytuł oryginału: Antikiller
Przekład: Danuta Blank
Redakcja: Elżbieta Meissner, Agencja Wydawnicza Synergy
Korekta: Karolina Pawlik
Projekt okładki i stron tytułowych: Mariusz Banachowicz
Copyright © D. Korecki, 1995
Copyright © for the Polish translation by Wydawnictwo JK, 2013
ISBN: 978-83-7229-371-8
Łódź 2014
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej publikacji nie może być powielana
ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych,
kopiujących, nagrywających i innych, bez uprzedniego wyrażenia zgody przez
właściciela praw.
Wydawnictwo JK
ul. Krokusowa 1-3, 92-101 Łódź
tel. 42 676 49 69, fax 42 646 49 69 w. 44
www.wydawnictwofeeria.pl
„Jeżeli historia nas czegoś uczy,
to tego, że każdego można zabić”
Michael Corleone, „Ojciec chrzestny II”
1
Struktura świata przestępczego
Świat przestępczy jest taki, jakim pozwala mu być państwo.
- John Kramnik współprzewodniczący Amerykańskiego Stowarzyszenia
Naczelników Policji
Marik Rynda właśnie dostał nową robotę. To był jego pierwszy dzień. Ta
wiadomość ucieszyła jego spracowaną matkę. Kobieta harowała przez
dwadzieścia lat na nocnych zmianach w fabryce odlewów żeliwnych
i mimo własnych doświadczeń uważała, że kolektyw w pracy powinien być
jak druga rodzina. Jak w modelu znanym z filmów, książek, gazet
i piosenek. Nic nie było w stanie zmienić jej ogólnego światopoglądu.
Nawet fakt, że sama miała pecha - wszyscy dokoła pili, klęli i pierwsi rwali
się do pieprzenia w toalecie. Dla niej istniał świat piękny i sprawiedliwy,
który był zawsze daleko, oraz wypaczony i ordynarny, ten na wyciągnięcie
ręki. W pracy wszystko zależało od kierownika. „Ale co to był za kierownik
z tego Pietki Burakowa?” - myślała. - „Największy pijak i babiarz! Poza
tym łapówkarz, a patrzcie, jak mu się udało! Utrzymał się do emerytury,
czyli tym na górze odpowiadał... Ale to nic. Ja wycierpiałam za dwoje, więc
Marik powinien mieć w życiu więcej szczęścia”.
- A choć kierownika masz dobrego? zapytała syna, wpychającego na siłę
nogi w zniszczone adidasy.
- Normalnego odburknął. - Zresztą się zobaczy, wyjdzie w praniu...
W tym momencie puścił szew w bucie, ukazując już nie pierwszej
świeżości skarpetkę. Rynda zaklął pod nosem, ale złość szybko mu
przeszła. W tej robocie zaraz załatwi sobie nowe buty.
- No to na razie, mama!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin