Maria_Skladankowa_-_Mitologia_Iranu (1).pdf

(794 KB) Pobierz
Mitologia Iranu
mitologie świata
Maria Składankowa
Mitologia Iranu
wydawnictwa artystyczne i filmowe
warszawa 1989
Biblioteka Instytutu Historii UAM
Okładkę i układ graficzny projektował
Wojciech Freudenreu
Redaktor
Anna Derwojedowa
Redaktor techniczny
Halina Siwecka
© Copyright by Warszawa 1989
Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe.
ISBN 83-221-O5024
wstęp
Każdy naród i każda społeczność ma swoje mity, które zdają się wyznaczać wzorce myślenia o
sprawach dla nich istotnych, mity dochodzące do głosu przede wszystkim wtedy, gdy społeczność taka
znajdzie się w sytuacji szczególnej, niejako na rozstajnych drogach histoni. Mit bowiem jest rodzajem
utartej ścieżki; po niej myśl biegnie w sposób naturalny, koleiną, w którą raz wpadłszy, z trudem
najwyższym jedynie może się wyrwać. Te ścieżki i ko-leiny myśli zostały wyżłobione i wytarte przez
doświadczenia pokoleń, a badając je, natrafiamy na ślady pojęć naszych bardzo odległych przodków.
Niektóre powstały tak dawno, iż trudno nawet być pewnym czy stanowią one dziedzictwo kulturalne,
czy wręcz biologiczne, czy trzeba się z nimi zapoznawać przez kontakt z innymi, czy też rodzimy się
już z owymi predyspozycjami do takiego, a nie innego widzenia zjawisk świata i myślenia o nich.
Takim wspólnym dla ludzi (czy tylko ludzi?) sposobem dzielenia wrażeń i ich porządkowania przez
myśl jest zasada podziału na zjawiska przeciwstawne. Światło i ciemność, góra i dół, ciepło i zimno —
to najbardziej podstawowe z takich opozycji, a one z kolei w różnych kulturach wiążą się z innymi
zjawiskami, koja-rzonymi z nimi już na gruncie doświadczeń wynikających z okreś-
lonych warunków. Badacze różnych kultur zestawili ogromną liiv.be przeciwstawnych pojęć i doszli do
wniosku, że istnieje pew-nu wspólna podstawa systemu opozycji, na które nakładają się opozycje już
zróżnicowane, specyficzne dla określonych spo-
łeczności. Tak więc z reguły strona lewa wiąże się z ciemnością I / tym, co jest lub jest uważane za
„żeńskie” w naturze, strona prawa — z „męskimi” jej przejawami. Ale tu już widzimy zróżni-r
cowanie: w chińskiej bowiem kulturze i w innych podlegających jej wpływom strona lewa jest
„męska”, prawa „żeńska”, co znajduje wyraz między innymi w sposobie zakładania poły sukni. Przez
Azję Środkową przebiega linia podziału — obecnie już się zacierająca — między tymi
społecznościami, w których mężczyźni nakładają lewą połę na prawą, a kobiety prawą na lewą (tak jak
u nas), a tymi, w których postępują odwrotnie. Tam także kolory mają1
inną symbolikę: na Dalekim Wschodzie żałobnicy ubierają się nie czarno, lecz biało.
Wydawałoby się, że takie sprawy są mało znaczące, ale to właśnie owe drobne szczegóły pozwalają
uchwycić miejsca, gdzie rozchodziły się w dawnych czasach ścieżki myśli, by biec odmiennymi,
własnymi szlakami, z zachowaniem tego, co wspólne — zasady dualnego dzielenia świata.
Zasadą bardzo starą, acz już nie tak powszechnie i wyraziście występującą, jest grupowanie zjawisk po
trzy, przy czym w najstarszych znanych świadectwach takiej koncepcji, to znaczy w na-skalnych
rysunkach ludzi paleolitu, występuje ona obok opozycji dualnych (binarnych), wyrażanych jako
przeciwstawienie znaków męskich i żeńskich. Triady paleolityczne mają oprócz przeciwstawionych
sobie symboli męskiego i żeńskiego dodatkowy znak, coś, co zdaje się je łączyć, a zarazem
przewyższać — niby symbol pośrednika czy siły, która jednoczy je. Tu już mamy do czynienia chyba ze
śladem koncepcji wyrosłych z namysłu nad rolą społeczną kogoś, kto wiąże czy też godzi
przeciwstawione sobie cechy lub po prostu grupy kobiet i mężczyzn, składające się na daną
społeczność.
Później na tej podstawowej „mapie ludzkiej wyobraźni” pojawiały się niezliczone nowe ścieżki; przez
tysiąclecia myśl tadzka torowała je sobie wśród wrażeń i doświadczeń, jakich dostarczało życie. Wiedza
człowieka o otaczającym świecie i o sobie wzrasta-
.1
I Jeździec na koniu. Fragment dywanu z Pazyryku, koniec V—[V w. p.n.e.
-
ak ii obecnie możemy
———
„as nazwą „A”ana
8
świadectwa tego zna^e y P h odn guje więc członkom wspólnoty językowej indoirańskiej i w takim
znaczeniu funkcjonuje w nauce.
Ariowie przybywali na południe, do Indii i Iranu, kolejnymi falami przez tysiąclecia w poszukiwaniu
lepszych warunków życia. Do niedawna uważało się, że byli wyłącznie koczownikami.
Ostatnie badania archeologiczne w Azji Środkowej zachwiały tym przekonaniem; okazuje się, że
osiadła ludność żyła tu na długo przed wielkimi wędrówkami i że, podobnie jak obecnie, współżyły tu
ze sobą plemiona osiadłe i koczownicze. W rozwoju gospodarki osiadłej i rolnictwa nastąpił kryzys
mniej więcej w III tysiącleciu p.n.e., spowodowany prawdopodobnie zmianami klimatycznymi, które
doprowadziły do wysychania rzek, a zarazem wy-pędziły z północy część dotąd tam żyjących łowców,
którzy najechali enklawy rolnicze i doprowadzili do ich ostatecznego upadku. Tak więc ludzie, którzy
migrowali na południe, nieśli tradycje zarówno pasterskie, jak i rolnicze, przy czym te ostatnie wiązały
się z poczuciem zagrożenia ze strony tak niesprzyjającego klimatu, jak i najeźdźców — pasterzy i
myśliwych.
Przybysze nie zajmowali pustych ziem. Na południu istniała rozwinięta cywilizacja i jej elementy
wzbogacały osiedlających się tu Ariów. W późniejszej tradycji — zwłaszcza indyjskiej — ludy
miejscowe traktowane są z pogardą, przeciwstawiane „szlachet-nym” zdobywcom; tak właśnie, jako
„szlachetny”, zwykło się tłumaczyć słowo „Aria”. Badania nie potwierdzają ani tego rodzaju różnic w
poziomie kulturalnym, które usprawiedliwiałyby pogardę dla tubylców, ani słuszności tradycyjnego
tłumaczenia nazwy przybyszów; wydaje się, że ich stosunek do ludów, które zastali na południu,
wynikał z arogancji wojowników, zwłaszcza zwycię-
skich, w stosunku do zwykłych „zjadaczy chleba”.
W Persji inaczej traktowano dawnych mieszkańców. Wprawdzie władcy perskiego imperium,
Achemenidzi, też określali siebie zna,
jako
odwa—
Bliskiego
imperium na
10
stronnictwo Marduka uzyskało przewagę, i przejęcie władzy od dynastii popierającej kult Sina były
sprawą dość łatwą. Dotych-czasowego króla Nabonida zdetronizowano, wojskom Cyrusa, perskiego
księcia z rodu Achemenidów, otwarto bramy stolicy i ofiarowano mu tron. Cyrus odprawił modły do
Marduka, zgodnie z królewskim rytuałem, i stał się niejako reprezentantem tego boga na ziemi. Media
już wcześniej uległa sile Persji, stając się jedną z prowincji szybko rosnącego imperium.
Przez kilka wieków u władzy pozostawał ród Achemenidów.
Perskie imperium było wielonarodowe i panowała tam spora tolerancja w stosunku do lokalnych bóstw
podległych plemion. Wydaje się, że uniwersalizm achemenidzki wynikał z traktowania lokalnych
kultów jako odmiennych form kultu Marduka, którego utożsamiano z głównymi bóstwami czczonymi
przez podległe plemiona, a także z Ahuramazdą. Prawdopodobnie nie przykładano większej wagi do
samego imienia bóstwa, przyzwalając by używało ono takiego, jakie znane było w danej prowincji czy
w danej społeczności.
Wskazuje na to między innymi fakt, iż już w pierwszych napisach, jakie Achemenidzi kazali kuć w
kamieniu dla swej chwały i w których użyto języka staroperskiego, główne bóstwo nosi imię nie
Marduka, lecz Ahuramazdy (w tych tekstach imię to pisane jest łącznie) — co tłumaczy się jako „Pan
Przemądry”. Pewna część rytuału związanego z państwowym kultem Ahuramazdy by-
ła powtórzeniem form rytuału Marduka.
Imperium Achemenidów upadło przede wszystkim na skutek kolejnego kryzysu władzy, której nękana
podatkami ludność tzczerze nienawidziła, i najazdu wielonarodowej armii dowodzo-nej przez
Aleksandra Macedońskiego. Rozdrobnioną Persją rzą-
dzili jego spadkobiercy Seleucydzi, aż do czasu gdy nowa dynastia irańska, Partowie, poczęła ją
jednoczyć. Panowie, podobnie jak II
2 Sak vi świętymi witka*
w ręku Złota pto«tk*
ze skarbu amudarstógo,
V_-IV w. pn=-
ongiś Persowie, przybyli ze stepów Azji Środkowej i początkowo osiedlili się we wschodnim Iranie, na
obecnym pograniczu irań-
sko-afgańskim. Wywodzili się z tych ludów irańskich, które długo zasiedlały stepy Azji Środkowej i
znane były Persom jako Sako-wie. Grecy znali zachodnie plemiona Saków i nazywali ich Scytami.
Posiadłości scytyjskie sięgały aż po granicę chińską z jednej strony, a z drugiej sąsiadowały z
plemionami prasłowiańskimi.
Ogromny teren, zróżnicowane wpływy kulturalne (bo nie należy zapominać o południowych ich
Zgłoś jeśli naruszono regulamin