Proxima - Krzysztof Borun; Andrzej Trepka.pdf

(3236 KB) Pobierz
Utrzymywanie, że tylko Ziemia jest piastunką życia,
jest równie bezsensowne jak twierdzenie,
że na dużym obsianym polu mógł wyróść
tylko jeden jedyny kłos pszenicy.
Metrodor z Chios
PROLOG
Pierwszy włączył się, jak zwykle, geofizyk z Mombasy, zajmu-
jąc sektor naprzeciw przewodniczącego. Po nim przybywali
inni członkowie kolegium.
Przewodniczący raz po raz podnosił wzrok znad notesu, kiw-
nięciem głowy witając kolegów zjawiających się na falach eteru
z różnych punktów Układu Ziemia-Księżyc. Ściany gabinetu
zdawały się rozstępować, w miarę jak przestrzeń sali wypełnia-
ły coraz to nowe plastyczne obrazy ludzi, oddalonych od siebie
w rzeczywistości nierzadko o dziesiątki, a nawet setki tysięcy
kilometrów.
Przewodniczący spojrzał na umieszczony w pulpicie zegarek.
— Już sześć minut po trzynastej. Rem spóźnia się, lecz otrzy-
małem wiadomość, iż przed godziną odebrano drugi przekaz i z
pewnością chce nas zapoznać z jego treścią — rzekł, spogląda-
jąc ku ciemnej plamie, która niczym prostokątny otwór przeci-
nała jasny pierścień obrazów telewizyjnych wypełniających
jego gabinet.
— Czy rzeczywiście na jednej z planet Proximy odkryto ślady
życia? — spytał. z niedowierzaniem sędziwy biolog z Limy. —
To wydaje się nieprawdopodobne…
— A jednak… I to bynajmniej nie ślady, lecz życie w rozwinię-
tej postaci.
— Trudno uwierzyć…
— No, już jest Rem!
Luka w przestrzennej wizji zmętniała. Uczestnicy narady uj-
rzeli, jak w nie zajętym dotąd wycinku barwnego pierścienia
obrazów telewizyjnych wyrósł nieduży stolik fotolektora z po-
chyloną nad nim miedzianowłosą czupryną młodej uczonej.
— Przepraszam was, że się spóźniłam… I że będę referować
trochę chaotycznie — podjęła unosząc głowę znad notatek. —
Ale jestem pod wrażeniem ostatnich wiadomości. Są równie re-
welacyjne co niepokojące…
— Cóż się stało? Zapanowała pełna oczekiwania cisza.
— Pozwólcie — podjęła Rem — że najpierw przypomnę treść
poprzednich meldunków. Trudno bez tego rozpatrywać istotę
problemu. A jest on, moim zdaniem, najwyższej wagi… Naj-
pierw jednak kilka uwag ogólnych. Jak z pewnością wszyscy z
was wiedzą, przed trzema tygodniami odebraliśmy pierwsze sy-
gnały z okolic Proximy. Wyprawa Astrobolidu po 131 latach po-
dróży osiągnęła pierwszy cel: układ planetarny gwiazdy Proxi-
ma Centauri. Biorąc pod uwagę, że fale elektromagnetyczne
biegną do nas z Proximy 4,3 roku, do obecnej chwili ekspedycja
powinna opuścić już układ tej gwiazdy i przystąpić do badania
Alfa Centauri A i B. Odpowiada to planowi prac przewidujące-
mu na Proximę dwa do czterech lat. Planowany pobyt w Ukła-
dzie Alfa Centauri A i B ma trwać 4 do 8 lat. Nasze komunika-
ty, nadawane obecnie, będą więc odebrane przez załogę Astro-
bolidu, w najlepszym razie, pod sam koniec prac badawczych, a
najprawdopodobniej — w czasie drogi powrotnej. Wspominam
o tym, abyśmy zdawali sobie sprawę, że możemy być tylko bier-
nymi obserwatorami losów ekspedycji. Nie mamy możliwości
wpłynąć na bieg wydarzeń, a więc udzielić pomocy, gdyby taka
pomoc była wskazana. Są zdani wyłącznie na własne siły.
— To zrozumiałe — wtrącił ktoś z odcieniem zniecierpliwie-
nia. — Przejdźmy do rzeczy! Co było w drugim sprawozdaniu?
— Pozwolicie, że najpierw zreferuję treść pierwszego przeka-
zu, który, jak wiadomo, odebraliśmy przed trzema tygodniami.
Ze sprawozdania wynika, iż pierwsze zadanie: przebycie prze-
strzeni międzygwiezdnej na szlaku Słońce—Proxima Centauri,
wykonane zostało zgodnie z programem. Niemal wszyscy
uczestnicy ekspedycji pozostawali w stanie anabiozy hipoter-
micznej przez ponad sto lat i wszyscy wrócili do życia bez więk-
szych trudności. Nie stwierdzono żadnych zmian patologicz-
nych czy degeneratywnych w organizmach na skutek długo-
trwałej hipotermii.
W chwili startu Astrobolidu — ciągnęła dalej uczona — sto
trzydzieści siedem lat temu, załogę statku tworzyło siedemna-
stu naukowców i technologów, z których każdy miał co naj-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin