Lynn Sandi - Na zawsze 05 - Rodzina.pdf

(1229 KB) Pobierz
Korekta
Agnieszka Deja
Hanna Lachowska
Projekt graficzny okładki
Małgorzata​ Cebo-Foniok
Zdjęcie na okładce
© jfk image/Shutterstock
Tytuł​ oryginału
A Forever Family
A Forever Family
Copyright © 2015 by Sandi Lynn.
Published by arrangement
with Browne & Miller Literary Associates, LLC.
All rights reserved.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowana
ani przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisu
bez zgody właściciela praw autorskich.
For the Polish edition
Copyright © 2015 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 978-83-241-5682-5
Warszawa 2015. Wydanie I
Wydawnictwo AMBER Sp. z o.o.
02-952 Warszawa, ul. Wiertnicza 63
tel. 620 40 13, 620 81 62
www.wydawnictwoamber.pl
Konwersja do wydania elektronicznego
P.U. OPCJA
juras@evbox.pl
Rozdział​ 1
COLLIN
P
anika. Rozczarowanie. Krzyk. Płacz. Słyszałem w głowie głos mojej mamy, nie wspominając o
ojcu. Rodzina była dla nich wszystkim. Nie mówię, że dla mnie nie, bo moja rodzina była moim
życiem, ale teraz moim życiem była Amelia. Będą musieli zrozumieć. Ale czy zrozumieją? Mój
ojciec powinien, bo to znał. Więź i miłość. Potrzebę, żeby być z tą jedyną osobą, która jest ci
przeznaczona. Za to mama nie jest taka wyrozumiała.
Cholera. Spojrzałem na Amelię, która spała obok mnie. Była taka piękna i była moją żoną.
Rodzice będą musieli zrozumieć. W końcu się z tym pogodzą. To moje życie, a nie ich. Może nie
musiałbym mówić im, że się pobraliśmy. Moglibyśmy wrócić z Vegas i powiedzieć im, że się
zaręczyliśmy. Tyle że do końca życia obchodzilibyśmy dwie rocznice. Jedną na osobności, a drugą z
rodziną.
– Dzień dobry. – Amelia uśmiechnęła się, przesuwając palcem po mojej piersi. Pocałowałem ją w
czubek głowy.
– Dzień dobry, kochanie. Dobrze spałaś?
– Oczywiście, że tak. Ktoś mnie wykończył w nocy.
Uśmiechnąłem się, przewracając ją na plecy i pochyliłem się nad nią.
– Czyżby? – Moje usta otarły się o jej w namiętnym pocałunku. – Jestem przekonany, że to moja
żona przejęła kontrolę i sama się wykończyła.
– To właśnie robi ze mną mój seksowny mąż. – Wzruszyła ramionami.
Zadzwonił telefon. Westchnąłem. Zsunąłem się z Amelii i wziąłem telefon z nocnego stolika. To
był mój ojciec. Żołądek ścisnął mi się w twardą gulę.
– Cześć,​ tato.
– Dzień dobry, synu. O której będziecie dzisiaj wracać? Mama chce mieć całą rodzinę na obiedzie.
Cholera.​ Cholera. Cholera. Potarłem czoło.
– Powiedz mamie, że nie dzisiaj. Nie wylecimy stąd przed południem. A zanim dotrzemy do
Nowego Jorku, z różnicą czasu, będzie prawie ósma wieczorem. Będziemy koszmarnie zmęczeni
podróżą. Poza tym muszę być rano w biurze, a Amelia zaczyna wcześnie zajęcia przed praktykami w
klinice.
– Rozumiem, synu. Przekażę mamie. – Słyszałem, że wzdycha. – Nie będzie zadowolona, ale
będzie musiała zrozumieć.
– Dzięki, tato. Spytaj, czy nie możemy tego przełożyć na jutrzejszy wieczór.
– Okej. Bezpiecznego lotu i do zobaczenia jutro w biurze.
Rozłączyłem się i odłożyłem telefon. Wszedłem na Amelię i delikatnie ją pocałowałem.
– Więc na czym skończyliśmy? – Uśmiechnąłem się.
Weszliśmy do mieszkania i odstawiliśmy bagaże. Dobrze było znów być u siebie.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin