Seb.Schabowski.doc

(45 KB) Pobierz

Na salę operacyjną właśnie przywieziono pacjenta

z wypadku. Był w bardzo złym stanie, liczyła się

każda minuta...

 

Chirurg popatrzył na niego i tysiące myśli

przebiegło mu przez głowę...

 

"Nigdy nie operowałem takiego przypadku..."

"Co, jeśli się nie uda..."

"Co pomyśli o mnie ordynator, kiedy się dowie,

że pacjent zmarł mi na stole..."

"Jak taką informację zniesie rodzina..."

"Nie czuję się dziś najlepiej, więc nie będę

mógł dobrze zrobić tej operacji..."

"Co, jeśli przez moją nieuwagę dojdzie do

zakażenia..."

"Nie jestem dobry w tego typu operacjach..."

 

W końcu, po kilku minutach zastanowienia, chirurg

zabrał się za ...zamiatanie podłogi w sali

operacyjnej - próbując wmówić sobie i przerażonym

pielęgniarkom, że pracuje dla dobra ludzkości. W

końcu tę pracę trudno jest zepsuć, a podłoga

raczej nie umrze mu pod miotłą.

 

Zwariowana historia?

 

Tak właśnie wyglądają wybory życiowe wielu ludzi,

jeśli się temu dokładniej przyjrzeć.

 

Masz unikalny dar.

 

Świat czeka na Twój dar, jak ten pacjent z

historii. Niebawem będzie za późno, liczy się

każda minuta...

 

Jednak ileż razy jesteśmy zbyt zajęci

przejmowaniem się SOBĄ, by zwracać uwagę na tego

czekającego na nas "pacjenta"?

 

Jak często dajemy naszemu strachowi przed porażką, opinią innych ludzi itd. przekonać nas do

poddania się i zajęcia się czymś "bezpiecznym",

zamiast zrobić wszystko, co w naszej mocy, by

wyjść ze swojej strefy komfortu, zaryzykować i

jednak dać nasz dar światu?

 

Ile razy perfekcjonizm powoduje, że ze strachu

przed porażką zamiatamy podłogę, zamiast ratować

życie potrzebującego pacjenta?

 

Ilekroć zbytnio przejmujesz się sobą, swoim

strachem i swoją opinią w oczach innych -

zachowujesz się jak szalony chirurg.

 

Jak głosi znany cytat: zrób to, co możesz, z tym,

co masz, tam gdzie jesteś.

 

Nieważne, czy to będzie perfekcyjne czy nie.

Żaden błąd, który możesz popełnić nie jest większy

od błędu unikania dawania swojego daru światu.

 

To, co pomyślą sobie ludzie, to ich sprawa i coś

zupełnie nieistotnego w porównaniu do wagi tego,

że rozwiniesz w pełni swój talent i obdarzysz

innych tym, czym naprawdę jesteś w stanie (i czego

oni potrzebują!).

 

Wykorzystanie Twojego potencjału jest nie więc

tylko Twoją sprawą. Od tego zależy również, jaki

będzie świat i jaka będzie jakość życia innych

ludzi.

 

Pomyśl o tym.

 



Mam dla Ciebie wiadomość, która jest jednocześnie dobrą i złą wiadomością. Złą, bo zrozumiesz, że nie możesz przerzucić winy za swoje niepowodzenia na kogokolwiek lub cokolwiek innego. Dobrą, bo będziesz mógł wreszcie zacząć działać skutecznie, szybko i sprawnie. Tą wiadomością jest prosty fakt, że to, w jakiej sytuacji się teraz znajdujesz jest efektem Twoich własnych działań i Twoich własnych przekonań. Nie szczęścia, nie przypadku, nie zrządzenia lub uśmiechu losu - to, jak wygląda Twoje życie, to, gdzie pracujesz i ile Ci płacą - to wszystko zależy od Ciebie.

Niektórzy ludzie twierdzą jeszcze, że nie ma pracy. Ja jednak pamiętam, że nigdy nie miałem najmniejszych problemów ze zdobyciem pracy. Nie zawsze zarabiałem tyle, ile bym sobie wymarzył, ale zawsze, gdy chciałem, praca się znajdowała. Albo może słuszniej powiedzieć: Ja ją znajdywałem. Znam wiele takich osób, które uważają, że ciężko jest zdobyć pracę, że nie ma jak zarobić, chyba że wyjeżdżając do Irlandii... Narzekają one, że rząd spowodował ogromne bezrobocie, że ZUS nie pozwala na założenie własnej firmy, że w Polsce nie można godnie żyć. Ale to tylko i wyłącznie ich przekonania.

Zrób sobie mały eksperyment: wyjdź na ulicę swojego miasta i rozejrzyj się po samochodach. Sprawdź marki i pomyśl, ile dane auto kosztuje. I gdy tak przejdziesz kilka przecznic, zastanów się jeszcze raz: czy na pewno w Polsce jest bieda? Widzisz, bieda dotyka jednych, a innych omija, i być może to, do której grupy należymy zależy od nas, a nie od samej biedy? Jakby to było, gdyby okazało się, że jeśli tylko chcesz i zaczniesz działać, to możesz osiągnąć wszystko, co sobie wymarzyłeś i zarobić godnie nawet w tak podobno biednym kraju jak Polska. Piszę: "podobno biednym", bo nie wiem czy wiesz, ale mieszkając w Polsce należysz do 20% najzamożniejszych ludzi na świecie. No ale cóż - społeczeństwo każe narzekać, to narzekamy...

Jest jednak lepsza opcja niż narzekanie. Możesz po prostu rozejrzeć się i zastanowić nad tym, co możesz zrobić, aby pracować i zarabiać. Możesz zatrudnić się w jakiejś firmie lub otworzyć swoją. Pamiętam, jak kiedyś rozmawiało ze sobą dwóch moich kolegów. Jeden mówił, że jest straszny problem z dostaniem pracy, że nigdzie go nie chcą. Na to ten drugi zapytał, go do ilu firm wysłał CV, a ten odpowiedział, że do czterech... Usłyszawszy to, jego rozmówca zaczął się śmiać, mówiąc, że on nigdy nie miał najmniejszego problemu ze zdobyciem pracy. To dlatego, że gdy zwalniał się z jednej firmy, wysyłał CV do 150 kolejnych, a nie do czterech... Ale cóż, niektórzy sądzą, że łatwiej wysłać do 4 i mieć później "usprawiedliwienie", że się nie ma pracy i nie zarabia się porządnej sumki.

Pamiętam, jak jakiś czas temu na konferencji biznesowej wygłaszałem wykład na temat tego, że zarabianie dużych pieniędzy jest równie proste jak zarabianie małych - kwestia jest tylko i wyłącznie tego, na co się nastawiasz. Opowiadałem wtedy pewną historię z mojego życia, gdzie byłem zmuszony zarobić 6 tysięcy złotych w ciągu 2 tygodni, co było dla mnie horrendalną sumą. Ale jednak jakimś cudem, gdy zacząłem myśleć, jak to mogę zrobić, a następnie działać i realizować plan (bez rezygnacji po 4 nieudanych próbach, tylko podejmując wtedy 150 kolejnych), okazało się, że zdobycie takiej sumy jest możliwe.

Po konferencji podszedł do mnie jeden chłopak i mówi do mnie, że zaimponowało mu to, że tak się zabrałem do działania i dokonałem "niemożliwego". Odpowiedziałem mu: "Ty też tak możesz". A on na to: "Nie no, bo teraz jestem studentem, więc na pewno tyle nie zarobię..." Tylko, że ja, gdy zarobiłem 6 tysięcy w dwa tygodnie, też byłem studentem...

Jest coś takiego, co nazywamy z angielskiego excuse'm. Excuse to wymówka. Gdy facet idzie ulicą i widzi fajną dziewczynę, ale mówi sobie w głowie, że nie pójdzie zapytać jej o numer telefonu, bo na pewno się jej nie spodoba, albo na pewno jest zajęta to właśnie jest excuse. Wymówka, która ma usprawiedliwić to, że nie podchodzi, która ma zasłonić, to, że tak naprawdę gość umierał ze strachu.
Dokładnie ta sama opcja tyczy się pracy, rozwoju, zakładania własnej firmy.

Excuse'y pojawiają się bardzo często. Wynika to z czegoś, co znakomita psycholożka, Virginia Satir, określiła jako najbardziej podstawowy lęk ludzkości. A jest nim lęk przed nieznanym. Zawsze, gdy robimy coś, czego nie robiliśmy wcześniej, mamy pewne obawy. Obawiamy się zamówić w restauracji carpaccio, bo nie wiemy, co to jest (swoją drogą, w wypadku carpaccio jest to słuszna obawa, bo danie jest ohydne;), obawiamy się wyjeżdżając do Tunezji, bo nie wiemy, jaka jest tam kultura, co tam może nas spotkać, obawiamy się nowego miejsca pracy, bo będą tam nowe obowiązki, obawiamy się zarabiać 5 tysięcy miesięcznie, bo nigdy tego nie robiliśmy i kto wie, co z tego może wyniknąć...

Obawy są naturalne - każdy z nas je ma. Ale nie każdy się przez nie poddaje, nie każdy rezygnuje z poznawania na ulicy nowych osób, szukania pracy, w której zarobi kilka tysięcy czy z założenia własnej działalności. Tamten gość, który zaczepił mnie po konferencji, miał obawy przed zarabianiem 6 tysięcy w 2 tygodnie, wolał więc znaleźć wymówkę, dlaczego by tego nie zrobić. Ktoś kiedyś powiedział mądre zdanie: Kto nie chce, szuka powodu, kto chce, szuka sposobu. Pytanie dla Ciebie więc brzmi: Czy chcesz znaleźć powód, dlaczego coś w Twoim życiu jeszcze nie wygląda tak, jak chcesz, czy może chcesz znaleźć sposób, aby tak wyglądać zaczęło?

I gdy wybierzesz mądrze, rzeczy zaczną się zmieniać, bo będziesz mieć inne podejście. Nieraz przed jakimś szkoleniem, które mam poprowadzić w Katowicach, pisze do mnie osoba z Warszawy, czy będzie za jakiś czas to samo szkolenie w stolicy, bo za daleko, żeby dojechać na Śląsk. 2 godziny i 40 minut drogi, marne 300 kilometrów to dla tej osoby za daleko... Jednocześnie na to samo szkolenie przyjeżdżają ludzie ze Szczecina i z Białegostoku, którzy nieraz jadą pociągiem po 8 godzin, aby tylko móc uczestniczyć. Ci drudzy to zwycięzcy, właśnie tacy ludzie osiągają sukces. Oni szukają sposobu na to, jak wziąć udział w szkoleniu, które sobie wymarzyli. Ci pierwsi znaleźli sobie powód, żeby tego nie zrobić.

I mniejsza o sytuację, gdy chodzi o jedne szkolenie. Gorzej, jeśli chodzi o całe życie. Bo wierz mi, że niektórzy przez całe lata zajmują się szukaniem excuse'ów, dlaczego by nie zacząć pracować w dużej firmie lub nie założyć własnej i za jakiś czas nie zarabiać kilku tysięcy miesięcznie. Bo są studentami, bo są niekompetentni, bo będą musieli daleko jechać, bo na pewno nikt ich nie zechce... Inni znów cały czas zajmują się szukaniem sposobów na osiągnięcie sukcesu. I znajdują. Bo pracodawcy chętnie zatrudniają studentów, na których są przecież dodatkowe ulgi, bo każde kompetencje można zdobyć, bo wszędzie da się dojechać i znaleźć nocleg, bo chcą sprawdzić w praktyce, czy ich zechcą tutaj czy gdzieś indziej.

Kiedyś mogliśmy przeczytać w internecie, że w USA furorę zrobiła książka "O czym myślą mężczyźni, kiedy nie myślą o seksie?", która to w środku jest zupełnie pusta;) Każdy kupował ją na prezent i jako fajny upominek. I większość z nas czytała i mówiła "Niezły pomysł", a jedna osoba przeczytała i powiedziała: "Ok, zrobimy to w Polsce". I ta osoba jest dzisiaj, delikatnie mówiąc, ustawiona na całe życie. Nie dlatego, że los się do niej uśmiechnął, nie dlatego, że wygrała na loterii, nie dlatego, że odziedziczyła w spadku, ani dlatego, że nie była studentką... Tylko i wyłącznie dlatego, że - mimo obaw (czy to wyjdzie? czy to się sprzeda?) - zaczęła działać.

Pewien mądry człowiek powiedział kiedyś: "Kto się waha, czeka, czeka, czeka i... traci...". Więc nie czekaj na łut szczęścia ani na okazję. Okazja cały czas czeka na Ciebie. Wybierz, czy chcesz szukać wymówek, czy sposobów. I gdy wybierzesz mądrze, to działaj mimo obaw, a za jakiś czas zdziwisz się, gdy zobaczysz efekty. Bo będą, i to ogromne.

W Totalizatorze Sportowym mówią: "Żeby wygrać, trzeba grać". Dobra wiadomość jest taka, że w życiu masz stuprocentową szansę na osiągnięcie dobrobytu i zdobycie dokładnie takiej pracy, jakiej chcesz - gdy tylko będziesz dążył do celu i pokonywał wszystkie przeciwności, które na pewno będą się pojawiały na Twojej drodze do sukcesu. Zagraj więc w życie, zamiast w totolotka...

Maciej Wieczorek
maciejwieczorek@infinitemind.pl

Perełki sądowe - czyli mądrośc prawników ...
> >> >
> >> >
> >> >   Zdania, które padły w sądach:
> >> >
> >> >   Pytanie: Kiedy są Pana urodziny?
> >> >   Odpowiedz: 15 lipca.
> >> >   P: Którego roku?
> >> >   O: Każdego roku.
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >
> >> >   P: Ta amnezja ogranicza całkowicie Pana zdolność do zapamiętywania?
> >> >   O: Tak.
> >> >   P: W jaki sposób się ona objawia?
> >> >   O: Ja zapominam.
> >> >   P: Pan zapomina. Może nam Pan podać jakiś przykład czegoś, co Pan
> >> >   zapomniał?
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >   P: Ile lat ma Pani syn, ten, który z Panią mieszka?
> >> >   O: 38 albo 35, stale mi się myli.
> >> >   P: Jak długo on już z Panią mieszka
> >> >   O: Jakieś 45 lat...
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >   P: Jak zakończyło się Pani pierwsze małżeństwo?
> >> >   O: Śmiercią.
> >> >   P: Czyja śmiercią?
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >   P: Może Pani opisać ta osobę?
> >> >   O: On był średniego wzrostu i miał brodę.
> >> >   P: Czy to była kobieta, czy mężczyzna?
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >
> >> >   P: Panie Doktorze, ilu autopsji dokonał Pan na zwłokach?
> >> >   O: Wszystkie moje autopsje dokonuje na zwłokach.
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >   P: Na wszystkie pytania musisz odpowiedzieć słownie, OK? Do której
> >> >   szkoły
> >> >   chodziłeś?
> >> >   O: Słownie.
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >   P: Przypomina sobie Pan, o której zaczął Pan autopsje?
> >> >   O: Autopsje zacząłem o godzinie 8:30.?
> >> >   P: Czy Pan "X" był wtedy martwy?
> >> >   O: Nie, siedział na stole i dziwił się, dlaczego dokonuję na nim
> >> >   autopsji.
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >   P: Panie Doktorze, zanim rozpoczął Pan autopsje Iksińskiego
> >> > zbadał
> >> Pan
> >> >   puls?
> >> >   O: Nie.
> >> >   P: Zmierzył Pan ciśnienie?
> >> >   O: Nie.
> >> >   P: sprawdził Pan oddech?
> >> >   O: Nie.
> >> >   P: A wiec jest możliwe, ze pacjent jeszcze żył, kiedy dokonywał Pan
> >> >   autopsji?
> >> >   O: Nie.
> >> >   P: Jak może być Pan tak pewny, Panie Doktorze?
> >> >   O: Ponieważ jego mózg stal w słoju na moim stole.
> >> >   P: Ale czy pomimo to, mogło być możliwe, ze pacjent był jeszcze przy
> >> >   życiu?
> >> >   O: Tak, było możliwe, że jeszcze żył i praktykował gdzieś jako
> >> adwokat.
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >   P: I co się stało potem?
> >> >   O: Powiedzał: musze cię zabić, bo mógłbyś mnie rozpoznać.
> >> >   P: I zabił Pana?
> >> >
> >> >   ***************
> >> >
> >> >   P: Jestem pewien, ze jest pan uczciwym i inteligentnym
> >> człowiekiem...
> >> >   O: Dziękuję. Gdyby nie obowiązywała mnie przysięga, odwzajemniłbym
> >> >   komplement.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin