Brama Księżniczki 16.doc

(94 KB) Pobierz

 

 

Brama Księżniczki 16, Ambasada Iranu 1980

W Wielkiej Brytanii problem terroryzmu nie był niczym nowym. Irlandia Północna stała się miejscem śmierci dla niejednego brytyjskiego żołnierza, a IRA wcale nie zamierzała się poddać. Ta sytuacja zmusiła władze brytyjskie do stworzenia ogólnej koncepcji walki z terroryzmem. W jej ramach umieszczono Special Air Service – specjalną jednostkę wojskową, której tradycje sięgają II WŚ. SAS jest przeznaczony do wykonywania szczególnie trudnych zadań, jeżeli chodzi o fizyczne zwalczanie terroryzmu – to on wkracza do akcji wtedy, gdy Policja nie jest w stanie rozwiązać problemu poprzez negocjacje lub szturm. Można powiedzieć, że gdy przyjeżdża SAS to znaczy, że nie będzie aresztowań.Tak było w Londynie w 1980 roku.


Początek oblężenia

30 kwietnia 1980 roku w środę o godzinie 1130 do budynku ambasady Iranu przy Princess Gate 16 w Londynie wkroczyło 6 osób ubranych w typowy dla muzułmanów sposób. Pełniący w ambasadzie dyżur brytyjski policjant Trevor Lock ze Grupy Ochrony Dyplomatów przepuścił ich, albowiem uznał, że to interesanci. Szybko to zweryfikował gdy domniemani interesanci wyjęli broń. Lock zdążył jeszcze zawiadomić policję. Od godziny 1132 ambasada została opanowana przez terrorystów z Ludowego Demokratycznego Frontu Arabistanu ( Arabistan to nazwa irańskiej prowincji Khuzestan, zasobnej w ropę i zamieszkała przez etnicznych Arabów; G. Steward w „SAS. Elita wojsk brytyjskich” podaje, że ugrupowanie to nazywało się Mujaheddin Anafar Martyr, co oznacza Grupa Męczennika)
Większość zakładników to byli pracownicy ambasady, ale znajdowali się tam także turyści i dwóch pracowników BBC: Chris Cramer i Sim Harris.
Policja przybyła bardzo szybko. Wkrótce na miejsce przybyli policyjni snajperzy z jednostki D11, oddział antyterrorystyczny C13, zespół wsparcia technicznego czyli spece od kamer i mikrofonów C7 oraz specjalna grupa patrolowa. Po krótkim rozpoznaniu jasne się stało, że sytuacja przerasta możliwości policji miejskiej, zatem wezwano na pomoc wojsko. Uczynił to opiekun policyjnych psów, ex-SAS komandos Dusty Gray i o 1148 oddział Special Projekt został postawiony w stan gotowości.
 


Wkrótce po opanowaniu budynku lider terrorystów Awn (albo Oan) Ali Mohammed ksywka Salim (na zdjęciu powyżej), wygłosił listę żądań: po pierwsze uwolnienie z więzień Republiki Islamskiej Iranu 91 więźniów arabskiego pochodzenia, po drugie zażądano ambasadorów krajów arabskich do prowadzenia negocjacji w celu wyprowadzenia ich z ambasady - dyplomaci mieli pochodzić z Iraku, Jordanii i Algierii. Zażądano również samolotu do bezkarnego opuszczenia granic Zjednoczonego Królestwa.
Niektóre źródła podają, że jednym z żądań terrorystów było nadanie niepodległości Arabistanowi. W przypadku nie spełnienia żądań terroryści zagrozili egzekucją zakładników i wysadzeniem w powietrze ambasady.
Lista żądań została przesłana teleksem do Policji przez Chrisa Cramera.

Negocjacje i przygotowania do szturmu

W tym czasie na czele rządu Jej Królewskiej Mości stała pani Margaret Thatcher, konserwatystka i zaciekły wróg terrorystów. Dla pani premier sprawa od początku była jasna – nie ma żadnych ustępstw wobec terrorystów, tym bardziej, że Iran umył od tej sprawy ręce.
Natychmiast zebrał się specjalny sztab antykryzysowy zwany Cobra (od Cabinet Office Briefing Room – czyli miejsca gdzie się on zbierał). Na jego czele stał Sekretarz stanu William Whitelaw.
Policyjni negocjatorzy przystąpili do uspokajania i mamienia terrorystów nadzieją, że ich żądania zostaną spełnione. Jednym z negocjatorów był Max Vernon, detektyw który miał za sobą m.in. współudział w rozwiązaniu problemu ataku na restaurację Knightsbridge w 1975 – bandyci wzięli tam za zakładników personel i przetrzymywali ich przez 6 dni. Kończył on kursy negocjowania, ale dopiero na Princess Gate prowadził negocjacje z prawdziwego zdarzenia.
Policyjny ośrodek kierowania akcją i zarazem miejsce skąd prowadzono dialog z terrorystami mieścił się dwa domy dalej. Vernon i jego koledzy negocjatorzy zdobyli zaufanie terrorystów i to do tego stopnia, że tylko oni mogli dostarczyć do ambasady żywność i papierosy.

Do Londynu przybył zespół Pagoda z 22 pułku SAS pod dowództwem majora Hektora Gullana o kapitalnym przezwisku „Hektor Protektor” i zatrzymał się w budynkach wojskowych przy Regent Park, zamiast w swojej bazie w Londynie – wszystko po to, żeby uniknąć kamer i mikrofonów dziennikarzy. W nocy ze środy na czwartek cieśle zbudowali makietę budynku ambasady w skali 1:1. Ma się rozumieć, że zbudowali oni nie cały budynek, ale jego piętra, z wielką dokładnością odtwarzając kierunki otwierania się drzwi. SAS niezwłocznie przystąpił do ćwiczeń, wypróbowując różne warianty szturmu pomieszczeń.
W czwartek terroryści zwolnili kobietę i mężczyznę z silnym bólem żołądka – był to Chris Cramer. Ludzie ci zostali niezwłocznie przesłuchani przez policję i komandosów SAS, co pozwoliło zweryfikować liczbę terrorystów – policja była już pewna, że jest ich sześciu.
Dowódca sił specjalnych gen. Peter de la Billier zreferował pani premier sytuację i zaproponował szturm. Dostał na to zielone światło, gdyby tylko terroryści zaczęli egzekucje zakładników. Plan szturmu został wypracowany przez dowódcę 22 pułku SAS Michale Rose`a, de la Billiera i oczywiście Gullana.
W piątek terroryści zmienili żądania. Teraz chcieli tylko opuścić Anglię. Zażądali autokaru, który miałby ich dowieźć na lotnisko Heathrow, gdzie mieliby wsiąść do samolotu i bezpiecznie odlecieć na Bliski Wschód. Mieli im towarzyszyć zakładnicy będący obywatelami Iranu. Nie było arabskiego mediatora i samolotu bowiem Cobra zdecydowała nie mieszać do tej sprawy obcych dyplomatów , a więźniowie nie zostali uwolnieni (okazało się po wszystkim, że na niemal wszystkich wykonano wyroki śmierci w Iranie).
W tym czasie SAS został szczegółowo poinformowany przez wolnego od służby dozorcę ambasady który bardzo dokładnie znał budynek, o różnych „drobiazgach” takich jak np. to, że w budynku jest 50 pokoi a okna i drzwi zewnętrzne są wzmocnione. Grupa wsparcia technicznego pod kierunkiem komandosów SAS zainstalowała w kominach i kanałach wentylacyjnych mikrofony i kamery. W budynku obok obruszono kawałek ceglanej ściany, pozostawiając go jednak w taki sposób, aby można go było lekko pchnąć i równolegle rozpoczęto przy pomocy techników z MI-5 wiercić otwory w ścianie ambasady Etiopii aby umieścić tam mikrofony. Aby zamaskować to działanie i dezinformować terrorystów przed budynkiem pojawili się pracownicy zakładu gazowniczego, co miało sugerować naprawę instalacji gazowej a dodatkowo na niskiej wysokości przeleciał samolot pasażerski który miał lądować na Heathrow.
W sobotę podczas nocnej penetracji dachu budynku ambasady, SAS odkrył nie zamknięty świetlik w dachu, który zapewniał dzienne światło w łazience. To dało już pewną możliwość przeniknięcia do wnętrza budynku.
W tym samym dniu Max Vernon prowadził negocjacje z BBC, aby nadać na antenie żądania terrorystów w zamian za co miano uwolnić dwóch zakładników. W przypadku odmowy terroryści grozili zabiciem kogokolwiek spośród zakładników. BBC nadała listę żądań w Wiadomościach ze Świata zamiast na uzgodnionej częstotliwości, ale na szczęście terroryści nie zorientowali się w tym. Zwolniono dwoje zakładników – mężczyznę i kobietę w ciąży.
W niedzielę zwolniono jednego zakładnika syryjskiego pochodzenia, który był chory i zażądano już tylko jednego arabskiego dyplomaty.
W poniedziałek sytuacja wewnątrz ambasady znowu zaczyna się komplikować. Zakładnicy są przemieszczani po pokojach, terroryści robią się coraz bardziej nerwowi, bo słyszą różne hałasy które wywołują komandosi i Policja penetrujący otoczenie budynku. Po południu rozlegają się cztery strzały. Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy to były strzały na postrach, czy prawdziwa egzekucja. O 18:50 ponownie słychać trzy strzały i przed drzwi zostaje wyrzucone ciało zakładnika – był to Abbas Lavasani attache prasowy ambasady. Lavasani był fanatycznym zwolennikiem dyktatury Chomeiniego i kilkakrotnie wdawał się w ostre spory z terrorystami i oświadczył, że jest gotów stać się męczennikiem Rewolucji Islamskiej . Oględziny zwłok dowiodły, że zakładnik został zastrzelony wcześniej. Około 19:00, po konsultacji z policyjnymi psychologami sytuacja zostaje zreferowana pani premier. Pani Thatcher poleciła komandosom tak rozwiązać sytuację, żeby szczególnie chronić zakładników. Ponadto pani premier poleciła, aby rozprawa z terrorystami nie przeniosła się poza budynek ambasady i nikt z terrorystów nie miał pozostać przy życiu. Ma się rozumieć, że to polecenie nigdy nie zostało wydane na piśmie, a pani premier działa w stanie wyższej konieczności.

Szturm

 5 maja o 1923 rozpoczął się szturm. Na świetlik nad klatką schodową opuszczono i zdetonowano ładunek wybuchowy, co było sygnałem do szturmu.
W książce „SAS. Elita wojsk brytyjskich” szturm jest opisany w następujący sposób:
Oddział czerwony – ośmiu komandosów zjeżdża na linach z dachu na dwa wyższe piętra, a oddział niebieski miał opanować piwnice, parter i pierwsze piętro, przy czym „niebiescy” mieli przeniknąć na tyły budynku ambasady z budynku nr 15, poprzez ogród. Oddział Niebieski zdołał wcześniej niezauważony przeniknąć do tego budynku. Hasłem do rozpoczęcia akcji było trzykrotne Naprzód. Autor nie opisuje tu szczegółów akcji,
Według innych źródeł szturm przebiegał w podany niżej sposób.
 

Od frontu:
- jeden zespół przechodzi z balkonu budynku nr 15 na balkon ambasady (I piętro)
 



- drugi zespół zjeżdża na linach z dachu na pierwsze piętro
Od tyłu:
- jeden zespół zjeżdża na linach w dół z dachu na balkon na pierwsze piętro

- drugi zespół zjeżdża aż na parter
- trzeci zespół przedostaje się do środka przez dziurę w ścianie
W czasie zjazdu jeden z komandosów operujących na froncie budynku wybił przypadkowo szybę, inny operujący na tyłach budynku zawisł na linie (tuż nad balkonem) , która poddała się tarciu i splątała – trzeba go było odciąć.



Dodatkowo z tego powodu następna zjeżdżająca dwójka nie mogła założyć ładunków wybuchowych na okno, więc do jego „otwarcia” użyto młota, po czym do pomieszczenia zostały wrzucone granaty błyskowo-hukowe i pojemniki z gazem CS.

Dwóch komandosów na balkonie od frontu budynku założyło tnące ładunki wybuchowe,


które zdetonowali po 10 sekundach.. Równolegle z eksplozją odcięto dopływ prądu. Po wysadzeniu okna natychmiast wrzucono do pomieszczenia pojemniki z gazem CS. Do tego pomieszczenia wbiegł...Sim Harris, który się chciał gdzieś schronić przed szturmem. Został on ewakuowany przez komandosów na balkon sąsiedniego budynku. Zespoły szturmujące z zewnątrz były wspierane i ubezpieczane przez zespół, który dostał się na pierwsze piętro budynku przez obluzowany wcześniej kawałek ściany oddzielający ambasadę Iranu od ambasady Etiopii.
W tym samym czasie Trevor Locke prowadził z negocjatorami policyjnymi rozmowę przez telefon w imieniu Salima. Locke rozmawiał z Vernonem, który skłamał mu, że szturmu nie będzie. Stojący „nad głową” Lockego terrorysta postanowił sprawdzić co się dzieje gdy usłyszał brzęk tłuczonej przez komandosa szyby i podszedł do telefonu. Nagle zauważył szykującego się do sforsowania okna komandosa i skierował broń w jego stronę. Trevor Lock rzucił się na terrorystę i obalił go na podłogę (niektóre źródła podają, że Locke „uwiesił” się na ręce trzymającej broń). Ta chwila zwłoki dała szansę szturmanowi SAS na sforsowanie okna i po ostrzeżeniu Locka aby padł na podłogę, komandos natychmiast zastrzelił lidera terrorystów.
W pierwszym szturmowanym pomieszczeniu nie było ani zakładników ani terrorystów. W tym samym czasie w pokoju nr 10 (pokój teleksowy) na drugim piętrze jeden z terrorystów zaczął strzelać do zakładników raniąc dwóch zabijając jednego. Gdy tylko usłyszeli nadchodzących komandosów schowali się między zakładnikami wcześniej wyrzuciwszy broń przez okno. Podobno w przekazie telewizyjnym widać jak wywieszają białą flagę oświadczając tym samym, że chcą się poddać. Podobno też krzyczeli w języku Farsi że chcą się poddać. Szturmami mieli jasne wytyczne – zapytali „Kto jest terrorystą” i gdy jeden z zakładników wskazał ich, zostali natychmiast zastrzeleni. Podczas ewakuacji zakładników schodami w dół, jeden z terrorystów znalazł się pomiędzy zakładnikami i komandosem. Żołnierz widząc wyciągnięty granat, uderzył terrorystę kolbą MP-5 w kark. W efekcie Tango stoczył się ze schodów i został natychmiast zastrzelony przez komandosów operujących na parterze budynku ambasady. Na szczęście nie udało mu się wyciągnąć zawleczki. Terrorysta pilnujący kobiet schował się miedzy nimi, co pozwoliło mu ocalić życie. Jedna z kobiet w efekcie syndromu sztokholmskiego twierdziła że terrorysta jest jej bratem. To ocaliło mu życie. Został skazany przez sąd na dożywocie, które odsiaduje.


Po szturmie



Sam szturm trwał tylko 11 minut i dzięki kamerom telewizyjnym tysiące, jeżeli nie miliony telewidzów obejrzały ten tragiczny spektakl.
Abbas Lavasani i drugi zabity pracownik ambasady Ali Aghar Tabatabai zostali przez reżim Chomeiniego ogłoszeni męczennikami.
Rząd Iranu okazał zadowolenie z rozwiązania problemu i wyraził wdzięczność brytyjskiej policji.
Ambasada została strawiona przez pożar, który wybuchł po użyciu materiałów wybuchowych przez SAS. Rząd Wielkiej Brytanii i rząd Iranu doszły w tej kwestii do porozumienia i przeprowadzono wzajemną kompensatę za zniszczenie ambasady Wielkiej Brytanii w Teheranie podczas Rewolucji Islamskiej. Aż do 1993 roku budynek przy Princess Gate 16 stał opuszczony.

Zabicie przez komandosów dwóch terrorystów stało się tematem na przewodzie sądowym. Na pytanie koronera o tą sprawę jeden z komandosów zeznał, że był pewien, że terrorysta Makki Hanoun Ali ksywka Makki idzie po broń. Inny komandos zeznał, że wydawało mu się, iż terrorysta Shakir Sultan Said ksywka Hassan ma granat. Sąd uznał to za usprawiedliwione zabójstwo.
Po opuszczeniu budynku jeden z komandosów o mały włos nie zlikwidował ocalałego Araba. Odradził mu to inny, mówiąc że świat patrzy i mogłoby to pociągnąć za sobą poważne konsekwencje. Wszak teren przed ambasadą nie jest już eksterytorialny, a na terenie Zjednoczonego Królestwa nie można bezkarnie zabijać nawet przestępców.
Po akcji komandosi przekazali sprawę policji miejskiej z Londynu i udali się do koszar na Regent Park na zasłużony odpoczynek. Odwiedziła ich tam pani Margaret Thatcher w towarzystwie Denisa Hastie-Smith, złożyła gratulacje i podziękowania za przeprowadzoną akcję.
Za swój wyczyn w powstrzymaniu Salima policjant Trevor Lock został odznaczony Krzyżem Jerzego (George Cross).
Brytyjskie służby specjalne uzyskały informację, że cały zamach był inspirowany przez reżim Saddama Husajna. Jak się okazało za sześcioma terrorystami stał siódmy – oficer irackiego wywiadu wojskowego zwany Sami Mohammed Ali, który zrekrutował i nadzorował ich szkolenie w Bagdadzie przed przybyciem do Londynu. Jak tylko ambasada została opanowana odleciał on do Iraku.
Akcja przesądziła o reputacji SAS. Nikt, nawet najbardziej lewicowi działacze Labour Party nie śmieli już postulować ograniczenia finansów na siły specjalne. 22 pułk SAS stał się tak popularny, że o przyjęcie do służby zaczęły się ubiegać dziesiątki żołnierzy.
W 22 lata po zakończeniu akcji w prasie i telewizji brytyjskiej pojawiły się wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń. Niektóre zgoła sensacyjne. To polecenie pani Thatcher zostało ujawnione na łamach The Guardian 22 lata po szturmie przez byłego członka SAS, przy czym zastrzegł on, że dokładnie nie pamięta już słów pani premier. SAS i Ministerstwo Obrony odmówiło skomentowania tych „rewelacji.
W wywiadach telewizyjnych i prasowych padło wiele szczegółów dotyczących samej akcji, szczególnie taktyki działania komandosów. Zostało to ostro skrytykowane przez co bardziej przewidujących ex-członków SAS. Przytaczali oni argument, że taki informacje po 11 września nie ułatwiają walki z terrorem.

Od autora: ilość komandosów szturmujących ambasadę jest trudna do określenia. Rozbieżność między źródłami jest duża. Wg jednych w szturmie uczestniczyło 24 komandosów wg innych tylko 16. Podana przez mnie ilość jest raczej efektem moich domniemań niż ilością rzetelnie potwierdzoną w źródłach. Innym problemem jest to, że relacje i opisy dostępne w Internecie i dostępne w brytyjskiej prasie różnią się między sobą na tyle, że aby ustalić rzeczywiście dokładny przebieg akcji trzeba by przeprowadzić rozmowę z którymś z jej uczestników i obserwatorów.
W związku z tym, nie roszczę sobie prawa do jedynie słusznego opisu tej słynnej akcji.

 

Kain

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin