Helena Mniszkówna - Prymicja.pdf

(294 KB) Pobierz
1
Prymicja
Helena Mniszek
Leon Idzikowski, Kijów, 1912
Pobrano z Wikiźródeł dnia 17.02.2018
2
HELENA MNISZEK.
P RY M I C J A
NOWELLA.
K i j ó w.
Le o n I d z i k o w s k i
1912.
WSZELKIE PRAWA PRZEDRUKU
I PRZEKŁADU ZASTRZEGA SIĘ.
Czcionkami Drukarni Polskiej w Kijowie.
Odbito czcionkami Drukarni Polskiej, pod zarządem
J. Danielaka, w ograniczonej liczbie egz., na papierze
3
czerpanym, fabryki „Dąbrowica“. □ □ □ □ □ □ □
Okładkę zdobił S. Fidanza, winietę wewnętrzną
rysował Tadeusz Marczewski. □ Kosztem Władysława
Idzikowskiego, księgarza i wydawcy w Kijowie, □ □
zy ja nie popełnię fałszu straszliwej obłudy
duchowej? czy ja zniosę tę chwilę? bo to
będzie rodzajem krzywoprzysięstwa! —
zawołał głośno ksiądz Józef sam do siebie, z
bólem w twarzy młodzieńczej i bardzo
wrażliwej.
 Nerwowym krokiem chodził szybko po łące, o szarym świcie
jesiennym, owiany mgłą oparów sinawych, mętnych jak dusza
jego w obecnej targaninie uczuć. Chodził z trwogą w sercu, która
z każdą chwilą zwiększała się i dławiła. Serce bić przestawało z
lęku duchowego, z przeogromnej, wewnętrznej depresji
miażdżącej nerwy księdza Józefa. Trzeźwość jego natury
występowała tu silnie, pod jej wpływem doznawał ulgi. Mówił
sobie w duchu: «spełni się kwintesencja fałszu, nic więcej,
popełniałem dotąd fałsz za fałszem, teraz trzeba mieć odwagę na
konkluzję. Ironja szeptała mu: «zniesiesz i to, wytrzymasz, ani się
zająkniesz», ale jakieś uczucie wewnętrzne, niby echo odległe
4
dokuczało młodemu księdzu, wywołując ferment, rodząc strach
niebywały, głusząc ironję.
 Można
mieć odwagę do systematycznego okradania świątyni,
lecz nie każdy zdobędzie się na wysypanie Hostji
Przenajświętszej i skradzenie kielicha. Na to potrzeba
zbrodniarza, nie tylko ateusza.
 — A mój czyn dzisiejszy, czyż nie będzie zbrodnią? Czy moja
duchowa istota, moja etyka potrafi przetrwać tę chwilę
spokojnie? — rozmyślał ksiądz Józef.
 I
czuł, że nie. Że moment do którego się przygotowywał z
zimną krwią, z szyderczym chłodem, będzie trudnym nad jego
siły. Że można rozumować straszliwie trzeźwo o jakimś fakcie,
ale go nie spełnić; można rozcząstkowywać go na atomy, szydzić
zeń, drwić, można go lekceważyć, uważać za swój fach jedynie,
bez głębi, bez treści, lecz niemożliwem jest struć zarodek
nieufności do samego siebie. On żyje, bez czucia, bez objawów,
aż nadchodzi minuta, że nagle ocknięty nurtuje. I niewiara w
siebie, rodzi wiarę w to, co się lekceważyło.
 —
Brnąłem, ale co teraz będzie? — Ha, ba! jedna szopka
więcej, arcyszopka! Czyż mało ich już spełniłem?
 Niepokój rósł.
 Odbyć to jaknajprędzej, cicho, bez ostentacji, żeby ludzie nie
widzieli, żeby w tej chwili nie mieć na sobie ciekawych
spojrzeń. Gdyby... gdyby choć jej nie było!
 A
tu wszystko przeciwnie. Zapowiedziana uroczystość z
wszelkiemi ceremonjami i o n a będzie z ironicznym uśmieszkiem
na ustach, z płomieniem w oczach. Będzie go wzrokiem
magnetyzowała i powie mu potem, że wyglądał mistycznie, ale,
że mu naprzykład w tym ornacie nie do twarzy, tak jakby mówiła
o fraku. Może zacznie żartować z jego miny prawdopodobnie
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin