basia-i-boze-narodzenie-opowiadanie-182-1621.pdf

(39 KB) Pobierz
Basia i Boże Narodzenie
(Zofia Stanecka)
(…) Kiedy na niebie zabłysła pierwsza gwiazdka, Mama zasiadła razem ze wszystkimi
do wieczerzy wigilijnej. Na środku stał koszyczek z opłatkami. Trochę krzywo stał, bo
Basia włożyła pod obrus trzy pełne garście siana. W tym roku po raz pierwszy to Ja-
nek, nie tata, miał przeczytać fragment z Biblii o narodzeniu Pana Jezusa. (…) Potem
dzielili się opłatkiem, jedli śledzie, karpia i barszcz, i w tym roku to Mama pierwsza
nakapała na obrus. Basia jak zawsze tak się objadła uszkami, że nie miała potem siły
nawet na pierniczki. Piła tylko kisiel żurawinowy Babci. A kiedy było jej już bardzo do-
brze – w brzuchu i w ogóle wszędzie – zadzwonił dzwonek do drzwi.
– Kto to może być? – zdziwiła się Mama i spojrzała na pusty talerz, jak co roku czeka-
jąc na niespodziewanego gościa.
Basia pobiegła otworzyć. Za drzwiami nie było nikogo, ale na wycieraczce leżał ogrom-
ny wór.
Prezenty! Basia już miesiąc wcześniej zrobiła dla Mamy zakładkę do książki, a dla Taty
wykroiła krawat z obrusu, ale potem tyle było do zrobienia, że o prezentach zapo-
mniała. A teraz patrzyła na wór i nie wiedziała, czy to sam Święty Mikołaj go przyniósł,
czy też pojawił się na wycieraczce w zupełnie inny sposób. Może Święty Mikołaj na-
dal krąży po świecie, jak kiedyś, dawno, dawno temu? A może to jakiś jego pomocnik?
Ktoś, kto postanowił go naśladować? (…)
(Źródło: Zofia Stanecka, Marianna Oklejak, „Basia. Wielka księga przygód”,
wyd. Egmont, Warszawa 2014, s. 99-102)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin