bajka-o-pieseczku-i-o-tym-ze-czasami-trudno-byc-soba.pdf

(659 KB) Pobierz
Bajkolandia
Dzieci, przekraczając próg przedszkola, wchodzą
w swój pierwszy społeczny świat, poznają normy
i zasady współżycia w grupie, dostrzegają potrzebę
działania wedle ustalonych reguł. Jednocześnie mają
okazję stać się świadome swoich praw. Rodzice,
a potem także nauczyciele, wyposażając maluchy
w odpowiednie umiejętności, wiedzę oraz postawy,
już od najmłodszych lat uświadamiają im,
jak ważne są prawa dziecka, dlaczego powinny być
przez wszystkich respektowane i chronione.
Wprowadzanie dziecka w świat jego praw jest możliwe
poprzez zastosowanie takich form przekazu,
które są czytelne i rozumiane przez małego odbiorcę.
Uważam, że wykorzystując w tym celu opracowania
literackie, które bawiąc jednocześnie uczą, możemy
w dużej mierze ułatwić dzieciom rozumienie ich praw.
Dzisiejszym młodym odbiorcom literatury, często
zagubionym w szumie informacyjnym docierającym
do nich z każdej strony, należy stwarzać okazje
do wyrażania siebie, swoich myśli i uczuć.
Warto zadbać o harmonijny rozwój w atmosferze
radości, wzajemnego szacunku, ale też pomóc
w akceptowaniu tych gorszych chwil. Opowiadania,
obudowane sytuacjami edukacyjnymi wykreowanymi
przez nauczyciela, pomogą dzieciom poznać,
zrozumieć i odnosić prawa w sytuacjach życiowych.
Każdego miesiąca na stronie interenetowaj
www.blizejprzedszkola.pl/bajki będziemy
publikować jedno opowiadanie,
bajkę dla dzieci autorstwa Lidii Pieniążek.
Lidia Pieniążek
Bajka o Pieseczku
(i o tym, że czasami trudno być sobą)
D
awno, dawno temu, daleko, dale-
ko stąd, na skraju pięknego zielo-
nego lasu, nad rzeczką mieszkała
sobie psia rodzina. Był tam Tata Pies,
Mama Psinka i ich synek Pieseczek. Po-
nieważ Pieseczek był sam, nudziło mu
się okropnie. Miał co prawda Mamę
Psinkę i Tatę Psa, ale oni byli dorośli,
a dorośli – jak wiadomo – zajęci swoi-
mi sprawami, nie zawsze mają czas dla
dzieci. Tak więc Pieseczek bardzo chciał
znaleźć kolegów, którzy by się z nim ba-
wili. Nie było to łatwe, bo akurat na skra-
ju tego lasu nie mieszkała już żadna psia
rodzina. Pieseczek zdecydował więc, że
musi poszukać przyjaciół w lesie. Gdy
tylko wszedł do zielonego, pachnącego
lasu, usłyszał śmiech. Ktoś śmiał się bar-
dzo głośno. Pieseczek pomyślał, że z tak
wesołym kolegą zabawa byłaby przed-
nia. Musiał tylko sprawdzić, do kogo
należy ów śmiech. Wkrótce znalazł się
na niewielkiej polance, gdzie wesoło ba-
wiły się Miś, Wiewiórka i Jeż.
Uszczęśliwiony Pieseczek zawołał:
– Cześć, jestem Pieseczek, czy mogę
się bawić z wami?
Pierwszy odezwał się Miś:
– A czy potrafisz sprawić, że będziesz
tak duży, jak ja?
– No nie, przecież jestem psem...
Potem zapytała wiewiórka:
– A czy potrafisz skakać po drzewach
tak, jak ja?
– Nie, przecież jestem psem... – powie-
dział cichutko Pieseczek. Jeż zapytał:
– A czy potrafisz wystawić kolce, jak ja?
– Nie, przecież jestem psem... – wy-
szeptał Pieseczek.
– No to nie możesz z nami się bawić!
– odpowiedział chór zwierzątek.
– Trudno... – odpowiedział Pieseczek
i odszedł zasmucony.
Szedł do domu i rozmyślał: „Gdybym
nauczył się chodzić na szczudłach, był-
bym duży jak Miś. Gdybym nazbierał
igieł sosnowych i powkładał do futerka,
miałbym kolce jak Jeż. A gdybym do ła-
pek przyczepił sobie wielkie liście, być
może pofrunąłbym na drzewo i skakał
po nim jak Wiewiórka...?”
98
bliżej przedszkola
12.111 grudzień 2010
blizejprzedszkola.pl
Pieseczek zdecydował, że aby się mieć
z kim bawić, warto spróbować. Znalazł
więc odpowiednie gałęzie na szczudła
i pomyślał: „Będę duży jak Miś.” Potem
nazbierał igieł sosnowych, powkła-
dał do futerka i uradowany pomyślał:
„Będę miał kolce jak Jeż.” Gdy udało
mu się znaleźć wielkie liście i dzięki
nim podskoczyć troszkę wyżej niż za-
zwyczaj, zawołał szczęśliwy: „Teraz już
na pewno będę skakał po drzewach jak
Wiewiórka!”.
Mama Psinka, gdy usłyszała okrzyk
swojego synka, wyjrzała przez okno i zo-
baczyła widok, który na chwilę odebrał
jej mowę... Jej Pieseczek wyglądał arcy-
dziwnie i wcale nie przypominał pieska,
a jakieś obce, do niczego niepodobne
stworzenie. Wybiegła przed dom i za-
wołała:
– Gdzie jest mój Pieseczek?! Oddawaj
natychmiast mojego Pieseczka, po-
tworze! Wiem, że tu jest, przecież go
słyszałam!
Pieseczek roześmiał się i zawołał:
– Mamo, to przecież ja!
– Ale dlaczego wyglądasz tak dziw-
nie?
– Bo muszę być duży jak Miś, mieć
kolce jak Jeż i skakać po drzewach jak
Wiewiórka, bo jeśli nie, to zwierzątka
nie będą się ze mną bawić...
– Wcale nie musisz. Jesteś moim wspa-
niałym synkiem Pieseczkiem i wcale
nie musisz udawać kogoś innego. Masz
prawo być sobą, takim, jakim jesteś –
nie tak dużym jak Miś, nie z kolcami jak
Jeż, i wcale nie musisz umieć skakać po
drzewach jak Wiewiórka. A zwierzątka
to zrozumieją, gdy tylko się przekona-
ją, jak miłym i dobrym kolegą jesteś.
Pieseczek, jak to często bywa z dzieć-
mi, wcale nie uwierzył Mamie Psince,
bo przecież zwierzątka powiedziały
mu zupełnie coś innego... Pobiegł więc
czym prędzej do lasu na spotkanie ze
zwierzątkami, pewien, że teraz już ze-
chcą się z nim pobawić. Jakież było jego
zdziwienie, gdy okazało się, że wcale
nie zachwycił ich nowym wyglądem!
Mało tego, został wręcz wyśmiany...
Wielkie łzy pojawiły się w oczach ma-
łego pieska, kiedy pozbywał się gałęzi,
igieł i liści.
– Teraz już nigdy nie będę miał kole-
gów – wyszeptał, wracając ze spusz-
czonym ogonkiem do domu na skraju
lasu. Wtem usłyszał wołanie dobiega-
jące z lasu:
– Ratunkuuuuu! Pomooooooocy!
Pieseczek poznał głos Jeża i natych-
miast zawrócił. Biegł co sił, aż dotarł
na znajomą polanę. Tam zobaczył Je-
żyka, który przerażony próbował zwi-
nąć się w kolczastą kuleczkę, ale nie
potrafił... Nad nim stał lis i próbował
go ugryźć w nóżkę! Odważny piesek
bez namysłu rzucił się Jeżykowi na ra-
tunek. Tak głośno nie szczekał jeszcze
nigdy, przenigdy! Lis przestraszył się
ujadającego pieska i uciekł. Jeżyk był
bardzo wdzięczny pieskowi.
– Jak dobrze, że tu byłeś i że jesteś pie-
skiem, i potrafisz tak głośno szczekać
– wołał oddychając głęboko Jeżyk.
– Bez twojej pomocy nigdy bym sobie
nie poradził. Dziękuję ci, już zawsze
się będę z tobą bawił! I przepraszam,
że kiedyś nie chciałem.
Pieseczek był uszczęśliwiony! Nareszcie
miał kolegę, z którym mógł się bawić
i rozmawiać! I właśnie, gdy rozmawiał
z Jeżykiem, usłyszał wołanie z daleka.
– Ratunkuuuuuuuuu! Pomoooooocy!
– Jeżyku, słyszałeś? – zapytał zaniepo-
kojony. Jeżyk zaczął nasłuchiwać, ale
nic nie usłyszał.
– Chyba ci się wydawało.
Ale Pieseczek słyszał wyraźnie: ktoś
potrzebował pomocy! Szybko po-
biegł w kierunku, z którego dochodził
głos. I znalazł Misia, który wpadł do
wielkiego dołu – pułapki. Próbował
się z niej wydostać, ale mu się to nie
udawało. Ześlizgiwał się po gładkich
ścianach ogromnego dołu. Pieseczek
natychmiast wymyślił, jak można po-
móc Misiowi.
– Zaczekaj, Misiu! Nazbieram gałęzi,
będę je wrzucał do dołu, a ty je po-
układasz i wyjdziesz po nich jak po
drabinie!
– Dobrze Pieseczku, świetny pomysł!
Pieseczek pracował ciężko. Opadał
już z sił, ale wiedział, że musi pomóc
Misiowi, więc dalej ciągnął ogromne
gałęzie i wrzucał do dołu – pułapki.
Wreszcie Miś był wolny. Uszczęśliwio-
ny zawołał:
– Jak dobrze, że jesteś Pieseczkiem, bo
mnie usłyszałeś i wymyśliłeś, jak mnie
uratować i mi pomo-
głeś! Dziękuję ci, już
zawsze będę się z tobą
bawił! I przepraszam,
że kiedyś nie chcia-
łem...
Pieseczek cieszył się, że
zyskał nowego kolegę.
Wraz z Misiem wrócili
na polanę. Tam czekał już na nich Jeż
z niewesołą nowiną.
– Wiewiórka ma ogromne zmartwie-
nie... Jest bardzo głodna, a jej mama
Wiewióra zapomniała, gdzie zakopała
orzeszki...
Pieseczek nie namyślał się długo. Za-
czął krążyć dookoła polany z nosem
przy ziemi. Węszył, węszył... Po dość
długiej chwili zatrzymał się pod wiel-
ką sosną i zawołał:
– Tu są twoje orzeszki, Wiewiórko!
Wiewiórka zabrała się natychmiast do
kopania w ziemi w poszukiwaniu je-
dzenia, ale jej łapki były małe i słabe,
więc szybko się zmęczyła. Z pomocą
przyszedł jej oczywiście Pieseczek!
W mgnieniu oka orzeszki zostały od-
grzebane i Wiewióreczka najadła się
do syta.
– Jak dobrze, że jesteś Pieseczkiem
– zawołała. – Gdyby nie twój świetny
węch, nigdy bym nie znalazła orzesz-
ków, a gdyby nie twoje łapki z ostrymi
pazurkami, nigdy bym ich nie odko-
pała! Dziękuję ci! Już zawsze będę się
z tobą bawić! I przepraszam, że kiedyś
nie chciałam...
Zwierzątka przez chwilę naradzały
się, aż wreszcie zawołały chórem:
– Przepraszamy cię, że nie chcieliśmy
się z tobą bawić. Nie mieliśmy racji.
Jesteś najlepszym, najmilszym Pie-
seczkiem i kolegą, i wcale nie chcemy,
żebyś był taki jak my. Chcemy, żebyś
był sobą, Pieseczkiem, bo wtedy jesteś
najlepszy!
Szczęście Pieseczka nie miało granic!
Nareszcie miał kolegów do zabawy
– wcale nie musiał być duży jak Miś,
ani mieć kolców jak Jeż, ani też skakać
po drzewach jak Wiewiórka! Był sobą,
Pieseczkiem i dlatego był lubiany.
Nareszcie zrozumiał, co chciała po-
wiedzieć mu Mama Psinka:
„Wszyscy
mamy prawo być sobą i wcale nie
musimy udawać, że jesteśmy kimś in-
nym!”
I zrozumiał coś jeszcze: Mama Psinka
znów miała rację...
Lidia Pieniążek
– nauczyciel dyplomowany. Od trzech lat zajmuje
stanowisko wicedyrektora w Samorządowym Przedszkolu nr 38
w Krakowie. Jej pasją zawodową jest twórczość werbalna. W wolnych
chwilach pisze wiersze i opowiadania dla dzieci.
bliżej przedszkola
12.111 grudzień 2010
99
Zgłoś jeśli naruszono regulamin