Wolfe Gene - Pokój.pdf

(1140 KB) Pobierz
GENE WOLFE
POKÓJ
Przełożyła Anna Studniarek
Dedykowane Rosemary
JEDEN
ALDEN DENNIS WEER
Poprzedniej nocy zwalił się wiąz posadzony przez córkę sędziego, Eleanor
Bold. Spałem i nic nie słyszałem, ale oceniając po liczbie strzaskanych
konarów i rozmiarach pnia, huk musiał być straszliwy. Obudziłem się –
usiadłem na łóżku przy kominku – ale kiedy oprzytomniałem, słyszałem
jedynie kapanie wody z topniejącego śniegu. Pamiętam, że serce waliło mi w
piersi i bałem się, że dostanę ataku serca, a później pomyślałem tępo, że być
może to właśnie atak serca mnie obudził i że może już nie żyję. Próbuję jak
najmniej korzystać ze świecy, ale wtedy ją zapaliłem i otuliłem się kocami,
ciesząc się blaskiem świecy i słuchając odgłosu topniejącego śniegu i sopli.
Wydawało mi się wówczas, że cały dom topi się jak świeca, mięknie i
rozpływa na trawniku.
Tego ranka, kiedy wyjrzałem przez okno, zobaczyłem drzewo. Wziąłem
siekierkę o dwóch ostrzach, wyszedłem i odrąbałem kilka cieńszych
konarów, po czym dołożyłem je do ognia, choć nie było już zimno. Od czasu,
kiedy miałem udar, nie mogłem używać wielkiej kanadyjskiej siekiery o
dwóch ostrzach, ale przynajmniej dwa razy dziennie czytałem wypalony w
drewnie napis: „Buntings Best, 4 funty 6 uncji, hikorowy trzonek”. Innymi
słowy, została napiętnowana, jak sztuka bydła. Kiedy czytałem te słowa po
raz trzechsetny, czterechsetny, a może pięćsetny, w końcu uświadomiłem
sobie, że stąd musiała się wziąć fraza „brandnew”, fabryczne nowy – na
narzędziach takich jak moja siekiera (i bez wątpienia również innych
przedmiotach, szczególnie w czasach, gdy większość z nich wytwarzano z
drewna), po pozytywnym przejściu inspekcji, wypalano markę producenta
lub też znak aprobaty kontrolera. To był ostatni etap procesu produkcji,
później były gotowe na sprzedaż, fabrycznie nowe. Szkoda, że pomyślałem o
tym dopiero teraz, kiedy nie mam komu o tym powiedzieć, ale może to i
lepiej – jak zauważyłem, jest wiele pytań tego rodzaju, na które ludzie raczej
woleliby nie poznać odpowiedzi.
Kiedy mieszkałem jeszcze z ciotką Olivią, jej mąż kupił porcelanową
figurkę Napoleona do postawienia na kominku. (Sądzę, że wciąż tam jest –
może być; powinienem znaleźć jej pokój i sprawdzić). Goście często
zastanawiali się, dlaczego trzymał jedną rękę wsuniętą pod kamizelkę. Tak
się złożyło, że znałem powód, gdyż rok wcześniej o nim przeczytałem –
zdaje się, że w biografii autorstwa Ludwiga. Z początku odpowiadałem z
nadzieją na zaspokojenie ciekawości (i w ten sposób uzyskanie tej
prawdziwej, choć nieuchwytnej satysfakcji, zawsze słodkiej, lecz najsłodszej
w wieku lat trzynastu, która nas napełnia, kiedy wydajemy się mądrzy, a w
związku z tym przez implikację również przekonywający). Później
traktowałem to jako rodzaj eksperymentu psychologicznego, gdyż
zauważyłem, że niewinna uwaga traktowana jest bez wyjątku jako obraźliwa.
***
Niewielki ogień dogasa, ale ja jestem ubrany ciepło i w tym pokoju czuję się
komfortowo. Na dworze niebo ma barwę ołowiu i wieje wiatr. Właśnie
wróciłem ze spaceru i mam wrażenie, że zbiera się na deszcz, choć ziemia już
jest przemoknięta od topniejącego śniegu. Ciepławy wiatr wydaje się
wiosenny, ale poza tym nie widziałem żadnych oznak wiosny – róże i
wszystkie drzewa wciąż mają twarde zimowe pąki, i, w rzeczy samej,
niektóre róże wciąż prezentują (jak matki trzymające na rękach martwe
niemowlęta) podgniłe pędy, które wypuściły w ostatnie ciepły dni jesieni.
Czasem spaceruję tak długo, jak tylko mogę, a czasami najmniej, jak się
da, ale różnica nie jest wielka. Robię to dla samego siebie. Jeśli dochodzę do
wniosku, że spacerowanie jeszcze bardziej przybliży śmierć do mojej lewicy,
starannie planuję wszystko, co mam do zrobienia. Najpierw stos drewna
opałowego (obok porcelanowego słonia, którego palankin traktuję jako
podnóżek), później kominek, a później znów na krzesło przy ogniu. Ale jeśli
wydaje mi się, że ruch jest konieczny, celowo uwzględniam dodatkowe
wycieczki po drodze – najpierw do ognia, by ogrzać ręce, później do sterty
Zgłoś jeśli naruszono regulamin