Ferdynand Ossendowski - Słoń Birara.pdf

(655 KB) Pobierz
Słoń Birara
Ferdynand Ossendowski
Udziałowa Spółka Wydawnicza, Kraków, 1932
Pobrano z Wikiźródeł dnia 29.06.2017
F. A. OSSENDOWSKI
SŁOŃ BIRARA
POWIEŚĆ DLA MŁODZIEŻY
KRAKÓW 1932
NAKŁADEM UDZIAŁOWEJ SPÓŁKI WYDAWNICZEJ
SPIS RZECZY:
str.
Rozdział I
Mały Amra
Rozdział II
Ciężka praca
Rozdział III
W dżungli
5
21
41
Rozdział IV
Koniec tropienia
Rozdział V
Birara — łowiec
Rozdział VI
Królewicz Nasur
Rozdział VII
„Wąwóz królewicza“
Rozdział VIII
Tasfin — maharadża Satpury
Rozdział IX
Rozłąka
Rozdział X
Osierocony
Rozdział XI
Samotnik
Rozdział XII
Spotkanie z człowiekiem
Rozdział XIII
Strzał w dżungli
Rozdział XIV
Do ludzi
Rozdział XV
Powrót
Rozdział XVI
Oczekiwanie
Rozdział XVII
Promienny dzień
Rozdział XVIII
Wielkie łowy
Rozdział XIX
Wierni przyjaciele
Rozdział XX
Odwiedziny
Rozdział XXI
Ostatnia wyprawa
51
62
74
87
102
113
124
137
148
160
173
184
197
206
216
233
246
261
D R U K A R N I A P R Z E M Y S Ł O WA W K R A K O W I E.
Tekst jest
własnością publiczną
(public
domain).
Szczegóły licencji na stronie
autora:
Ferdynand Ossendowski.
ROZDZIAŁ I.
MAŁY AMRA.
 —
Amra! Amra! — usłyszał chłopak głos matki.
 Pomyślał,
że dziś po raz trzeci odrywa go od pracy, jednak
poszedł do chaty.
 Idąc,
obliczał, że ma jeszcze do zrobienia dziesięć
koszyczków bambusowych. Zamówił je stary kupiec — Anglik,
handlujący owocami na wybrzeżu. Już słońce stoi wysoko.
 Dzień
stanowczo za krótki jest dla pracującego chłopca!
 A
tu raptem odrywają go...
 Wszedł
do chaty.
 Ciemno
w niej było.
 Przez
strzechę z pożółkłych liści palmowych nie zaglądały
do wnętrza złociste promienie słońca.
 Ojciec
chłopaka, kulawy Warora, któremu podczas służby w
pułku strzelców królewskich, na wojnie w Kaplandzie pocisk
urwał stopę, siedział na ziemi, schylony nad niziutkim zydlem.
 Wykuwał
z mosiądzu zapinki, sprzączki i małe naczyńka.
Postukiwał młoteczkiem, a ostrem dłutkiem żłobił metal.
 Warora
trudnił się snycerstwem.
 Rzeźbił
nietylko w mosiądzu i bronzie, lecz też w drzewie,
miękkim kamieniu z Radżputany i w kości słoniowej.
 Kaleka
siedział pochylony nad stołkiem i nie spojrzał nawet
na syna.
 W
głębi chatki przy płonącem na kamieniach ognisku,
matka Amry mełła na kamieniu proso.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin