00:01:10:...:::S.A:::...|www.sa.production.prv.pl 00:01:15:ADK DVD RIP|Kwiecień 2002 00:01:37:Wrócił. 00:03:00:Nazywam się Lidia Simmons i mam 12 lat. 00:03:04:Oto moje wspomnienia. 00:03:08:Nie mogę wam wiele powiedzieć|ani o sobie, ani o moim życiu, 00:03:11:nie opowiedziawszy wam wczeniej|o moim bracie, Stu. 00:03:14:Przez całš wiosnę|Stu wydawał się zgaszony. 00:03:17:Być może dlatego,|że parę miesięcy wczeniej... 00:03:20:nasz ojciec wyjechał,|by szukać pracy i nie wrócił. 00:03:24:To nie był pierwszy wyjazd ojca. 00:03:26:Od kiedy wrócił z Wi etnamu,|nie układało mu się jako. 00:03:31:Mama harowała,|by zwišzać koniec z końcem, 00:03:33:ale wcišż bylimy potwornie biedni,|jak wszyscy w Juliette, Missisipi. 00:03:40:Ten czerwcowy poranek|w 1970 roku był jednak inny. 00:03:45:Wszystko kwitło, 00:03:48:a wraz z kolorami|i słodkim zapachem lata... 00:03:50:nasz ojciec wrócił do domu. 00:03:56:SIMMONS|DO ROZBIÓRKI - WSTĘP WZBRONIONY 00:04:09:Wydaje się taki samotny. 00:04:12:Nigdy nie widziałam kogo,|kto wydawałby się bardziej samotny. 00:04:16:Mama mówi, że to wojna|zniszczyła nam życie. 00:04:20:To dlatego nie mógł znaleć pracy. 00:04:23:DIatego nie było go tak długo. 00:04:26:Mówi, że gdyby nie wojna,|ten dom wcišż by do nas należał. 00:04:30:W tym domu były termity.|DIatego muszš go rozebrać. 00:04:35:Do zobaczenia. 00:04:37:Nie daj się zaaresztować. 00:04:43:Patrzyłam, jak mój brat podchodzi do ojca... 00:04:46:i wiedziałam, że zacznie z nim rozmawiać,|jakby nigdy się nie rozstawali. 00:04:49:W mojej rodzinie nie było|zwyczaju witania się. 00:04:53:Był to chyba nasz sposób|na uniknięcie pożegnań. 00:05:21:Dobrze nam było... 00:05:23:w tym starym domu, prawda? 00:05:25:Tak. Faktycznie. 00:05:34:Simmons! 00:05:36:Znowu macie pożar w domu! 00:05:47:-Nic ci się nie stało?|-Cholera! 00:05:48:Wszystko w porzšdku. 00:05:54:Stu, nie waż się. 00:05:57:Obud tatę.|Powiedz mu, że niadanie gotowe. 00:06:00:Dobra, mamo. 00:06:11:Tato. 00:06:21:Boże! 00:06:25:Wszystko w porzšdku? 00:06:29:Tak, wszystko dobrze, synku. 00:06:34:Przepraszam. 00:06:41:...duszno, upalnie i wilgotno. 00:06:43:We wtorek po południu temperatura|może osišgnšć 38 stopni. 00:06:46:Wilgotnoć 90 procent... 00:06:50:Jajka i w ogóIe! 00:06:53:Znakomicie to razem wygIšda. 00:06:56:Nie sšdzisz,|że trochę za mocno dosmażone? 00:07:00:Ani trochę. 00:07:02:Będę udawać,|że jestem wygłodniałym Indianinem, 00:07:04:a to jest ostatni kawałek kiełbasy. 00:07:07:Wdaję się w walkę|z innym wygłodniałym Indianinem, 00:07:10:kiełbasa wpada nam do ogniska... 00:07:12:i tylko to z niej zostaje. 00:07:16:Ja jestem tym Indianinem. 00:07:19:-Daj mi to.|-Oddaj. 00:07:21:Oddaj, tato. 00:07:23:Stu, zaszczycisz nas modlitwš? 00:07:31:Drogi Boże, pobłogosław to jedzenie. 00:07:34:Proszę. 00:07:47:Ty dupku! 00:07:55:Dosyć! Doć już, jeden z drugim! 00:07:59:Przestańcie. 00:08:01:Nic ci nie jest? 00:08:04:-Powiedz swojej siostrze, że jš zniszczę.|-Dobra, dobra, Lester. 00:08:08:Zniszczysz jš w sklepie z pšczkami. Kretyn! 00:08:10:Zobaczysz, Simmons.|I tobie też skopię tyłek! 00:08:14:O co chodziło? 00:08:18:Stuart, odwróciłem się na chwiIę,|a ty zdšżyłe się wdać w bójkę. 00:08:24:-Kim jest ten chłopiec?|-Nazywa się Lester Lucket. 00:08:27:To przez niego Lidia ma poprawkę. 00:08:30:Dała mu w zęby kamieniem, 00:08:32:a on naskarżył dyrektorowi,|że cišgała od niego na sprawdzianach. 00:08:36:-Dała mu w zęby kamieniem?|-Tak. 00:08:39:On jš cišgle przezywa. 00:08:41:Więc w zeszłym roku przysięgła,|że wybije mu wszystkie zęby. 00:08:44:-Będę musiał z niš porozmawiać.|-Dobrze zaczęła. 00:08:47:Robi co jeszcze,|o czym powinienem wiedzieć? 00:08:53:ale nie sšdzę, by musiał o nich wiedzieć. 00:08:58:Nie zabrałem cię tu,|by sędziować w pojedynkach bokserskich. 00:09:01:Chciałem z tobš o czym porozmawiać.|Przekładałem to od dłuższego czasu. 00:09:07:Pamiętasz, kiedy wyjechałem|szukać pracy? 00:09:11:Tak. 00:09:12:To nie do końca było prawdš. 00:09:16:Prawda jest taka, że... 00:09:24:Na co? 00:09:26:To ma zwišzek z moim udziałem w wojnie. 00:09:31:Dostałem... 00:09:33:Dostałem wira na jaki czas. 00:09:36:Lekarze nazywajš to szokiem pourazowym. 00:09:40:Pamiętasz, jak... 00:09:43:zdarzało mi się robić|jakie bezsensowne rzeczy? 00:09:49:To wszystko przez to,|że pamiętam tyle bolesnych rzeczy. 00:09:54:Jeszcze co ci powiem. 00:09:59:Po wojnie trzy razy przyjęto mnie do pracy. 00:10:02:I za każdym razem traciłem|pracę z powodu tych snów. 00:10:08:Nie dlatego, że nie potrafiłem|wykonywać tej pracy. 00:10:14:Teraz okazuje się, 00:10:16:że wielu mężczyzn, którzy byli na wojnie, 00:10:19:wróciło odmienionych. 00:10:22:Wielu z nich. 00:10:26:AIe nie ja. 00:10:30:Mnie zdecydowanie się poprawiło. 00:10:33:Chod, dokończymy kawę i pšczki. 00:10:41:Dzi rano miałe taki sen, prawda? 00:10:52:Co ci się niło? 00:10:58:Chyba nigdy ci nie mówiłem,|że miałem w wojsku przyjaciela. 00:11:02:Dodge'a. 00:11:04:Mama powiedziała mi, jak miał na imię. 00:11:06:-Nie miała nic złego na myIi.|-W porzšdku. 00:11:09:Bylimy dobrymi przyjaciółmi, Dodge i ja. 00:11:13:Razem przeszlimy szkolenie. 00:11:17:Której nocy nasz pluton|przeszukiwał wioskę na wzgórzu, 00:11:20:na zachód od Keisongu. 00:11:23:Ta wioska przechodziła|z ršk do ršk tak wiele razy, 00:11:27:że ci biedni ludzie musieli|sobie sami wykopać okopy, 00:11:30:żeby przeżyć. 00:11:34:-Co z tobš?|-Za długo przebywam z tobš w buszu. 00:11:37:Zauważyłem, że odkšd jestemy w buszu,|siedzisz mi na plecach. 00:11:41:Bylimy dobrymi przyjaciółmi, Dodge i ja. 00:11:43:Był z niego wielki sukinsyn. 00:11:46:Przepraszam, ale tak było. 00:11:48:To był największy facet, jakiego|mogłem nazywać swoim przyjacielem. 00:11:54:Prawe skrzydło, odezwij się. 00:11:56:Wszystko robilimy razem. 00:11:58:-Lewe skrzydło, odezwij się!|-Do przodu. 00:12:17:"Czeka mnie długa droga" 00:12:24:Do radiostacji! Potrzebna nam artyleria! 00:12:27:"Tak długo czekałem" 00:12:29:Szybko! Padnij! 00:12:43:Fokstrot pięć! 00:13:07:"By być tam, dokšd idę 00:13:09:"W blasku twojej miłoci" 00:13:19:Stary Speedy ma wiadomoć|dla twojej bolšcej głowy i żołšdka! 00:13:23:"Alka-Seltzer! 00:13:25:"Plum, plum, pss, pss" 00:13:27:Co się potem stało? 00:13:29:Co się stało z Dodge'em? 00:13:34:Chod, Stu! 00:13:36:Może opowiem ci o tym innym razem? 00:13:40:Teraz ty musisz ić budować|twój dom na drzewie, 00:13:44:a ja... 00:13:46:muszę znaleć pracę. 00:13:49:Dobra, tato. Powodzenia. 00:13:58:Lidio Simmons, zabierz swój chudy|tyłek z własnoci Lipnickiego, 00:14:02:zanim naskarżš twojemu tacie! 00:14:04:-To rozkaz!|-Nikogo nie widzę, EIvadino. 00:14:06:Co słyszałam. Uciekajmy stšd. 00:14:08:Nie wiem, czym się tak przejmujecie.|Nikogo nie ma w domu. 00:14:12:A jeIi ten stary Lipnicki wyczołga się|spod kupy mieci i nas zje? 00:14:16:Za bardzo się przejmujecie. 00:14:21:Chodmy stšd! 00:14:40:Patrzcie, ile tu gratów! 00:14:43:Będziemy mogli zbudować wielgachny fort! 00:14:46:Spadło nam z nieba! 00:14:48:Chyba nie rozumiesz, Simmons. 00:14:51:Mamy w nosie budowanie twojego fortu. 00:14:56:O co chodzi? 00:14:59:-Spadajmy stšd.|-Czekajcie. Chcę to zobaczyć. 00:15:03:To Leo Lipnicki! 00:15:10:Dobra! 00:15:12:-Tak!|-Bawiš się w samobójców! 00:15:13:Cholera! 00:15:16:To Arliss. 00:15:23:Dobra robota, Arliss! 00:15:25:Majš kompletnego wira, nie? 00:15:27:Mówisz o mojej rodzinie? 00:15:30:Czeć, UIa. Jak Ieci? 00:15:33:Nie odzywaj się do mnie. Nie patrz na mnie. 00:15:39:Złapalimy tu jakich intruzów! 00:15:42:Miło się z tobš gadało. 00:15:44:Tak! Chcemy z nimi chwilkę porozmawiać! 00:15:47:Nie pozwóIcie im odejć! 00:15:50:-Spadajmy!|-Zatrzymaj ich, UIa! 00:15:52:-Łap ich, WiIIard!|-Dajcie spokój! 00:15:54:-Przestań!|-Poddaję się! Poddaję, człowieku! 00:15:57:Może powinien nauczyć|swoich kumpli dobrych manier. 00:16:00:Zaczniemy wierszyk, a on go skończy tak,|by obrazić swoich kumpli, co? 00:16:03:A jeIi nie będzie do rymu,|to naje się piachu. 00:16:07:Teraz to wymyIiłe? Przejdzie do klasyki. 00:16:10:Słyszałe, intruzie? 00:16:13:-Dobra, kto zacznie?|-Ja. 00:16:15:Siedzę sobie i jem zupę... 00:16:18:-Bingo, UIa.|-No, dalej, intruzie. 00:16:20:WymyI rym do "jem zupę". 00:16:22:Siedzę sobie i jem zupę... 00:16:27:Dalej. 00:16:28:Chet bawi się Barbie, a Stu je psiš kupę. 00:16:32:Czemu go nie pucisz?|Podskocz komu równemu sobie. 00:16:36:O co chodzi? Boicie się pojedynku|równego z równym? 00:16:40:Może i masz rację. 00:16:41:Ebb. 00:16:43:-Dobry chłopiec.|-Stu! 00:16:46:-Stu, nie daj się zabić!|-Przywal mu! 00:16:50:Powiedz, że się poddajesz! 00:16:52:Poddaj się! 00:16:54:-Zabije cię! Nie ruszaj się!|-Jeszcze mu z kopa! 00:16:58:Ej, dzieciaki? Co się tu dzieje? 00:17:00:Nic. Przewrócił się. 00:17:03:Lepiej zabierzcie się stšd,|zanim gliny was wywęszš. 00:17:10:To nasz teren, więc Iepiej nie wracajcie, 00:17:13:chyba że chcecie odjechać karetkš. 00:17:17:Wsad sobie... 00:17:23:Chodmy stšd. 00:17:26:Kto z nas powinien tu wrócić|i skopać komu tyłek. 00:17:30:Poważnie, chłopaki. Mój brat ma więcej|fajerwerków niż Ho Szi Min. 00:17:34:Ukryjemy się w forcie,|który chcesz zbudować. 00:17:37:Te kundle nas nie ruszš. 00:17:39:Co mówiłe, Stu? 00:17:46:Stu? 00:17:47:"Ugryzł mnie robak miłoci 00:17:50:"Nie chciałam, by tak się stało 00:17:54:"Obudziłam się rano 00:17:57:"Pełna pożšdania 00:18:01:"Nie, nie, nie mogę ugasić ognia 00:18:05:"Miłoć dodaje mi energii 00:18:09:"To paIšce uczucie 00:18:12:"Którego nie można sobie wyobrazić 00:18:15:"Z miłoci swędzi mnie serce 00:18:17:"Rozpada się na kawałki 00:18:19:"Swędzi mnie serce 00:18:21:"I kochanie, nie mogę go podrapać" 00:18:27:To było dobre. Chodmy pod drzewo. 00:18:29...
jackie_chan