Oswald James - Z przyczyn naturalnych.pdf

(1868 KB) Pobierz
James Oswald
Z przyczyn naturalnych
Natural Causes
Moim rodzicom, Davidowi i Juliet.
Chciałbym, żebyście mogli być teraz ze mną.
1
Właściwie nie powinien tam się znaleźć. To nie była
jego sprawa. Ba, nawet nie był na służbie. Tylko że
błyskające niebieskie światła, do tego furgonetka ekipy
technicznej, mundurowi rozstawiający barierki… Temu
wszystkiemu inspektor Anthony McLean po prostu nie
potrafił się oprzeć.
Wychował się właśnie w tej okolicy, w bogatej części
miasta, gdzie w rozległych ogrodach ogrodzonych
wysokimi murami wznoszą się wytworne rezydencje.
Mieszkają w nich bogacze, rody zamożne od wielu
pokoleń, a tacy ludzie wiedzą, jak chronić swoje
pieniądze. Na ulicach nie było ani jednego włóczęgi i
trudno było wyobrazić sobie, by mogło tam dochodzić do
jakiejś zbrodni. Tymczasem tego akurat popołudnia
wejście na teren jednej z okazałych posesji blokowały
dwa
samochody
patrolowe,
a
umundurowany
funkcjonariusz rozciągał biało–niebieską taśmę. McLean
wyjął z kieszeni policyjną legitymację.
– Co się dzieje?
– Morderstwo, szefie. Tyle wiem, nic więcej.
Policjant zawiązał taśmę, po czym pociągnął ją do
następnego słupka. McLean spojrzał w stronę domu, na
wysypany drobnym żwirem podjazd. Furgonetka ekipy
technicznej, z wciąż rozsuniętymi drzwiami, zdążyła
wycofać się do połowy podjazdu. Mundurowi tyralierą
przesuwali się po trawniku, centymetr za centymetrem,
wypatrując śladów.
Nic się nie stanie, pomyślał McLean, jeżeli rzucę
okiem, może na coś się przydam. Bądź co bądź, dobrze
znam tę okolicę. Pochylił się i przeszedł pod taśmą, po
czym ruszył podjazdem.
Minął sfatygowaną białą furgonetkę, za którą w
wieczornym świetle połyskiwał piękny czarny bentley.
Stojący obok przerdzewiały wiekowy mondeo
zdecydowanie tu nie pasował. McLean natychmiast
rozpoznał ten samochód, bo aż za dobrze znał jego
właściciela. Nadinspektor Charles Duguid nie zaliczał się
do jego ulubionych przełożonych. Jeżeli prowadził to
śledztwo, to zamordowany musiał być kimś ważnym. To
by też zresztą tłumaczyło pokaźną liczbę mundurowych
zaangażowanych w sprawę.
– Co tu, kurwa, robisz?!
McLean odwrócił się na dźwięk znajomego głosu.
Duguid był od niego znacznie starszy, miał co najmniej
pięćdziesiąt kilka lat. Niegdyś rude włosy posiwiały i
przerzedziły się, czerwoną twarz przeorały zmarszczki.
Papierowy kombinezon ściągnął do pasa i zawiązał na
supeł tuż pod wystającym brzuchem – ogólnie
nadinspektor sprawiał wrażenie faceta, który właśnie
wyskoczył na szluga.
– Znajdowałem się w okolicy i zobaczyłem
samochody patrolowe na podjeździe.
– I pomyślałeś, że warto by wpakować nos w nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin