Krzysztof Beśka - Stanisław Berg 03 - Dolina popiołów.pdf
(
2444 KB
)
Pobierz
R
uscy wyjeżdżają!
Ledwo wyrzucił z siebie te dwa słowa, zacisnął wargi i zmrużył oczy. I
jeszcze podrapał się po głowie. Robił tak zawsze, gdy go coś zdenerwowało.
Na przykład nagłe wywołanie do odpowiedzi na lekcji matematyki lub fizyki.
Ten egzamin był jednak o wiele trudniejszy.
– Jak Boga kocham. – Uderzył się oburącz w pierś. – Idą won…!
Jeden z tych, dla których przeznaczona była nowina, głośno westchnął.
Drugi ni to jęknął, ni to pisnął. Mogło to oznaczać tylko jedno: „Ech, ty,
głupi! Przecież wszyscy o tym wiedzą”.
Bo i trudno było nie słyszeć, skoro wiadomości o likwidacji kolejnych
garnizonów serwisy informacyjne powtarzały niemal codziennie. Eszelony
długie jak nieszczęście ciągnęły na wschód, pustoszały wojskowe osiedla.
Nieraz i całe miasta, o których istnieniu wcześniej nawet nie wspominano.
Chwilę po tym, jak ostatni żołnierz w ogromnej okrągłej czapce
opuszczał koszary w Białogardzie, Legnicy, Świętoszowie czy Bornem
Sulinowie, wchodzili tam Polacy. Sąsiedzi. Dotąd mogli oglądać je tylko
przez płot, a częstokroć nawet i to nie…
Teraz znajdowano tam wiele naprawdę ciekawych rzeczy, porzuconych w
pośpiechu. Nie wszystko jednak można było sprzedać.
To, czym pogardzili dorośli, wzbudzało zainteresowanie dzieci. Właśnie
takich jak trzynastoletni Jacek Niewiadomski, który ponad wszystko chciał
się dostać do paczki utworzonej przez jego rówieśników z jednego z osiedli
Widzewa, Adama Bąka i Zbyszka Króla.
– I na co nam to? – prychnął pogardliwie ten pierwszy. – Przecież nie
pojedziemy pod niemiecką granicę. Zresztą i tak pewnie wszystko, co fajne,
zabrali już miejscowi…
– Bardziej się postaraj. – Zbyszek poklepał Niewiadomskiego po
ramieniu; lubił go nawet i dawno już zgodziłby się na przyjęcie do paczki, ale
zasady były zasadami.
Adam nie odmówił sobie przyjemności zrobienia „parola” niższemu
prawie o pół głowy Jackowi. Chłopak zniósł to ze spokojem. Nic nie
powiedział. Ani na chwilę też nie spuścił wzroku z kolegów.
– Ruscy wyjeżdżają… – powtórzył raz jeszcze, a gdy Król przewrócił
oczami, co robił zawsze, gdy tracił cierpliwość, Niewiadomski dodał nieco
już ciszej: – Wyjeżdżają z „Radarów”.
Bąk, który zdążył już wstać z ławki pod blokiem, wyjął ręce z kieszeni
piramidek. Zbyszek Król pokręcił z niedowierzaniem głową i zaśmiał się
nerwowo.
– Zalewasz?
– Jak Boga kocham! Wczoraj tam byłem. Z pięć ciężarówek poszło. Być
może dzisiaj nie ma tam już ani jednego kacapa…
Nie było chyba w Łodzi nastolatka, który nie wiedziałby, gdzie i czym
jest wzgórze „Radary”. Plotka głosiła, że właśnie stamtąd Rosjanie kierowali
ruchem wszystkich satelitów szpiegowskich krążących nad Europą. I pewnie
też rakiet, które w każdej chwili mogły polecieć na zachód. Na szczęście
nigdy nie poleciały.
O „Radarach” krążyły legendy. Mówiono, że kogo złapano w pobliżu, ten
już nigdy do domu nie wrócił. Syberia bez procesu. Znikały też młode
kobiety. Plotkowano również o promieniowaniu większym niż to, które wiatr
przywiał znad Czarnobyla. Na porządku dziennym były zakłócenia w
radioodbiornikach, w których często słyszano rosyjskie słowa, a nawet i
zdania.
– Idziemy tam jeszcze dzisiaj – oświadczył Adam Bąk szeptem, siadając
na ławce. – Trzeba powiadomić Marka…
Plik z chomika:
teaw123
Inne pliki z tego folderu:
Krzysztof Beśka - Stanisław Berg 01 - Trzeci brzeg Styksu.pdf
(1503 KB)
Krzysztof Beśka - Stanisław Berg 02 - Pozdrowienia z Londynu.pdf
(2496 KB)
Krzysztof Beśka - Stanisław Berg 03 - Dolina popiołów.pdf
(2444 KB)
Piotr Bojarski - Ściema.pdf
(1453 KB)
Krystyna Kuhn - Podpis mordercy.pdf
(1325 KB)
Inne foldery tego chomika:
01.18
02.18
03.18
04.18
05.18
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin